9/15/2019

Moja pielęgnacja tego lata. Czy to ostatni taki schemat u mnie?

Ten wpis miał się ukazać tydzień temu, ale wróciłam z urlopu za bardzo na styk żeby się wyrobić. W ramach przeprosin dorzucam fotkę z wojaży ;)


Zwykle dużą aktualizację pielęgnacji cery zostawiam na zimę, kiedy to publikuję jeden mega długi tekst podsumowujący wszystkie moje nowe decyzje, doświadczenia i przemyślenia z ostatniego roku. Tym razem z kilku różnych przyczyn chciałabym pokazać Wam jak moja pielęgnacja wyglądała tego lata. Postaram się, aby wpis był nieco krótszy i bardziej strawny niż to, co nastąpi w okolicach stycznia, ale jak wiecie: zwięzłość nie jest moją mocną stroną ;)




Rytuał poranny


tonizacja płynem micelarnym lub tonikiem
serum z witaminą C
krem przeciwsłoneczny z SPF50


W pierwszej chwili wydawać by się mogło, że powyższy schemat nie różni się niczym od tego co przedstawiłam we wpisie z pielęgnacją 2018. A jednak...

Chwila szczerości: bardzo zaniedbywałam do tej pory podbródek, szyję oraz dekolt. Nie powiem, żebym nic z nimi nie robiła (regularne oczyszczanie, krem na noc i masaże to i tak sporo), ale w porównaniu z resztą twarzy była to jednak bieda. Szkoda mi było drogiego serum z witaminą C czy jeszcze droższego kremu z filtrem, więc często podświadomie używałam ich w tych rejonach za mało lub zgoła wcale.

W tym roku wreszcie się to zmieniło. Obrałam po prostu inną strategię: zainwestowałam w tańsze kosmetyki do pielęgnacji tej mimo wszystko mniej wymagającej skóry. Przecież nic się nie stanie, jeśli na szyi wyląduje tańszy, tłustszy krem przeciwsłoneczny niż idealnie suchy, matowy i elegancki dermokosmetyk. A z kolei nieco tańsze, drogeryjne serum z witaminą C to i tak lepszy pomysł niż kompletne pominięcie tego kroku.

Dlatego od kilku miesięcy stałym punktem mojej pielęgnacji było nie jedno, a dwa sera z witaminą C i nie jeden, a dwa kremy z filtrem. Przez większość lata wyglądało to następująco:



Może zainteresuje Was to, że mimo opublikowania recenzji porównawczej Resibo i Liq CC Light już dość dawno temu, ja w dalszym ciągu badam je pod innymi kątami. W okolicach wiosny zamawiałam nowe opakowanie esencji, by w środku lata schować ją do szafki i wymienić ją na serum Liq żeby sprawdzić który z kosmetyków lepiej sprawdzi mi się z żelem Skin79. Obecnie dokańczam Liq już razem z innym filtrem po to, by potem wrócić do esencji i sprawdzić w ten sposób kolejną kombinację. Jeśli nasuną mi się jakieś przemyślenia to na pewno nie omieszkam się nimi podzielić!




Rytuał wieczorny


demakijaż oczu olejem
masaż twarzy na olejek myjący
mycie łagodnym żelem (ze wsparciem szczotki Dermofuture co 2-3 dzień)
tonizacja cery płynem micelarnym lub tonikiem
esencja nawilżająca
serum z peptydami miorelaksacyjnymi / serum z peptydami „pogrubiającymi” skórę
krem na noc
doustna suplementacja antyoksydantami


Najwięcej zmian było na etapie oczyszczania. Po pierwsze, jak wiecie już z poprzedniego wpisu: przerzuciłam się na demakijaż oczu olejem. Ilość zużywanych przeze mnie opakowań płynów dwufazowych zaczęła mnie przytłaczać i na chwilę obecną nie planuję powrotu do klasycznego demakijażu.

Przerobiłam w międzyczasie sporo olejków hydrofilnych i myślę, że zrobię po prostu wpis porównawczy: Bielenda, Miya, Selfie Project i GoCranberry. Każdy z nich jest TOTALNIE inny, więc jest o czym pisać!

Zdecydowanie rzadziej sięgałam po szczoteczkę soniczną. Po początkowym ekstremalnym zachwycie zauważyłam u siebie trochę więcej niedoskonałości, więc zmniejszyłam częstotliwość stosowania myjki (bo to była jedyna zmiana w mojej pielęgnacji, która czasowo zgrała się z wysypem) i był to strzał w dziesiątkę. Obecnie najbardziej lubię sięgać po nią co drugi dzień.

Przeżyłam ekscytujący romans z esencją rozświetlającą Bielendy, po czym nastąpiło bolesne rozstanie, a ostatecznie zaproponowałam jej friendzone: zostańmy przyjaciółmi. To znaczy najpierw kupiłam kosmetyk zachwycona składem i oferowanym działaniem, po czym dotarło do mnie że stosowanie codzienne mojej cerze szkodzi i doprowadziło na skraj tak zwanego przenawilżenia skóry (znanego też jako zapalenie okołoustne). Osobiście widzę jeszcze ślady mojej lekkomyślności, ale nie spędzają mi snu z powiek. Po esencję sięgam obecnie może raz na dwa tygodnie, jako element kompresu po maseczce w ramach twarzingu.

Poza tym jednym epizodem moja wieczorna pielęgnacja była raczej nudna jeśli chodzi o schemat krok po kroku i jedyne eksperymenty odbywały się z udziałem stopniowo testowanych kosmetyków. Pokazywane rok temu serum Ava zostało zastąpione przez argirelinę od The Ordinary, a ślimakowe serum Bielenda zastąpiłam innym serum tej marki z peptydami „pogrubiającymi” skórę. O żelu do twarzy z Biedronki czy kremie Neuro-Collagen 50+ nawet nie będę Wam tu przynudzać ;)

Ulubieńcy sezonu!



Skoro wszystko w sumie było takie fajne, sprawdzone i stabilne to czemu tytuł wpisu zapowiada, że taki schemat może się już u mnie nie powtórzyć? Część z Was zauważyła już, że z Rossmanna zniknęło mnóstwo produktów stanowiących podstawę mojej pielęgnacji: mój ukochany krem do twarzy Bielenda i wszystkie te fajne, tanie drogeryjne sera którymi marka w ogóle zwróciła moją uwagę. Ja oczywiście modlę się, żeby to były tymczasowe braki/zmiana opakowania/reformulacja na lepsze/cokolwiek. Ale jeśli nie i produkty znikają na stałe lub wrócą z gorszym składem to na pewno będę miała twardy orzech do zgryzienia: jak zostać przy przystępnej cenowo pielęgnacji i nie iść na kompromisy w temacie peptydów zwłaszcza. A może któraś z Was wie coś więcej na temat tajemniczych pustek na półkach?

Macie taki kosmetyk, którego wycofanie byłoby dla Was ciosem w samo serce?
Dajcie znać, serio chętnie poczytam :D

Postaram się w tym tygodniu powoli odgruzować maile i komentarze od Was,
z góry dziękuję za cierpliwość i wyrozumiałość ♡

Buziaki,
Ania

18 komentarzy:

  1. Czy to Neuro Collagen zniknął? :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między innymi :( Mam kilka opakowań na zapas, ale potem będę musiała szukać zastępcy...

      Usuń
    2. No nie, muszę pojeździć po Rossmanach, nie mam nic w zapasie :( a kupiłam z Twojego polecenia i jestem zachwycona

      Usuń
    3. Wiesz co, w Rossmannach to już chyba nie znajdziesz, a przynajmniej w moim mieście nie ma od miesiąca. Ale udało mi się wyrwać jeszcze 3 opakowania w Kauflandzie nie tak dawno temu, więc może warto sprawdzić hipermarkety :) Tak jak napisałam w tekście, GORĄCO liczę, że to tymczasowy przestój z jakiejś banalnej przyczyny, ale kto wie...

      Usuń
  2. Bielenda kombinuje? Nic nowego ;D To co oni wyprawiają (masa linii, masa kosmetyków, psują składu) sprawiło, że przestałam interesować się tą marką, bo wyczuwam masówkę.
    Zaintrygowało mnie też Twoje zdanie o tym, że szkoda Ci drogich kosmetyków aplikować na szyję i dekolt... Naprawdę? Ciężko mi w to uwierzyć... Dla mnie to również ważna część skóry i nakładam tam to samo co na buzie. Z psychologicznego pkt widzenia to nawet przykre, że niektóre partie skóry są dla Ciebie "mniej ważne" ;) Oczywiście to żaden przytyk (nie ode mnie takie rzeczy), tylko czytając pomyślałam sobie, że to lekko dziwne i że na miejscu Twojej szyi bym się obraziła ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozwolę sobie na wtrącenie;) Myślę, że dla Ani nie jest to partia skóry mniej ważna, tylko przemawiają względy ekonomiczne;) Niestety nie wszyscy mogą sobie pozwolić na częste kupowania np. drogiego kremu z filtrem. Moim zdaniem Ania tak dobrze dba o swoją skórę, że aż głupio pisać o tej części "mniej ważnej". Poza tym kto powiedział, że tańsze kosmetyki są gorsze? Te z postu mają wiele zwolenniczek.;)
      pozdrawiam;)

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc nie pamiętam żeby Bielenda pogarszała jakieś składy, a jeśli chodzi o mnogość linii to chyba stało się to domeną każdej mainstreamowej marki ;)

      Nie wiem co ma psychologia do portfela :D Skóra na szyi więcej wybacza, ciężej ją zapchać, nie noszę na niej żadnego makijażu, więc spokojnie mogę stosować na niej kosmetyki o mniej wyśrubowanych standardach niż na twarz. Przykładowo Esencje od Resibo przy używaniu na samą twarz wystarcza mi na cztery miesiące, więc koszt 300 zł rocznie za serum z witaminą C to dla mnie dużo. Przy stosowaniu tej esencji na szyję i dekolt tempo zużywania podskoczyłoby 2-3 razy, więc dla mnie to w ogóle kosmos. Dlatego szukam kompromisów :) Anonimek dobrze złapał o co mi chodzi :D

      Usuń
  3. Ja co i rusz mam taki problem, że przyzwyczajam się do kosmetyku, z którego jestem zadowolona, po czym on znika ze sprzedaży. A nie robię też zbyt dużych zapasów, żeby kiedyś je zdołać zużyć. Ogromnie mnie to wkurza i nie rozumiem czmu firmy kosmetyczne tak często zmieniają swój asortyment, jeżeli ich produkty są dobre :( dodam, że nie lubię wydawać na kosmetyki fortuny, więc staram się dobierać dobre kosmetyki tańszych firm, często za twoim poleceniem Aniu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam to szczęście, że poza kremem z Eveline chyba nigdy mi się to nie przydarzyło, ale potrafię wczuć się w tę frustrację. Cieszę się, że mogę chociaż odrobinę ulżyć :D

      Usuń
  4. Myślę, ze ie miałam nic z Twojej listy kosmetyków pielęgnacyjnych.

    OdpowiedzUsuń
  5. W moim rosmanie już od ponad pół roku nie ma serum z glikolem i Wit c muszę zamawiać przez internet. A to było serio fajne serum. W ogóle Bielenda ma mnóstwo serii i ciągle coś nowego robią kosztem starych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z twoich kosmetyków miałam tylko serum Liq, a właściwie nadal stosuję już 3 opakowanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety krem Bielendy zniknął z aplikacji Rossmana, a także że strony Natury, obawiam się, że będziesz musiała rozpocząć poszukiwania zamiennika �� Podobnie ma sie sytuacja z serum Vis Plantis z Retinolem, dlaczego producenci nam to robią ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w tekście, wciąż liczę że wróci pod inną nazwą albo ze zmienionym składem (miejmy nadzieję że nie na gorsze). Ale zobaczymy jak będzie, poszukiwania zamiennika pomału ruszają...

      Usuń
  8. A propos Bielendy - może spróbujesz serum z Japan Lift z peptydem "żmijowym"? Ma konsystencję lekkiego kremu (dla mnie lekko tłustawe, może dlatego, że odzwyczaiłam się od kremów). Wklejam link z hebe, bo tam mają skład (choć bez przecinków :D ) https://www.hebe.pl/bielenda-przeciwzmarszczkowe-serum-regenerujace-do-twarzy-30-ml-000000000000362433.html#source=sr
    Dziękuję, że dzielisz się swoją wiedzą, pozdrawiam, Jadzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie się zapowiada! Wpisuję na listę do przetestowania, ale mam trochę zapasów więc to chwilę potrwa zanim do niego dotrę :)

      Usuń
  9. Szkoda, że znikają dobre kosmetyki, a wiele bubli pozostaje na półkach.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger