Retinaldehyd czy ogólnie retinoidy to taka cegiełka w pielęgnacji przeciwstarzeniowej, o której mówiłam do tej pory stosunkowo mało. Głównie dlatego, że brakowało mi tu własnego doświadczenia. W maju zeszłego roku wreszcie ten krok wprowadziłam i teraz planuję wracać do tematu kilkukrotnie, na różne sposoby.
Mam wrażenie, że między rokiem 2019 a 2020 zbyt wielu zmian nie było, a teraz między 2020 i 2021 nastąpiło ich całkiem sporo. W związku z tym jestem podekscytowana tym wpisem jak mało którym :D Jestem ciekawa jak się Wam spodoba!
Ten wpis miał ukazać się półtora miesiąca temu i nosić tytuł „PIĘĆ x dobry olejek myjący”, ale jak na złość (:D) w listopadzie trafiła w moje ręce nowość, która spodobała mi się od pierwszego użycia, ale którą trzeba było najpierw dogłębnie przetestować. I cieszę się, że się wstrzymałam, bo dzięki temu będziemy mieli w jednym wpisie bogaty wybór preparatów o różnych właściwościach i z różnych półek cenowych.
Kończy się rok, a zatem czas na podsumowanie wszystkich zużytków z ostatniego półrocza. Myślę, że całkiem trafnie oddają tendencje, którymi obecnie kieruję się wybierając nowe kosmetyki.
Z ekologiczną chemią domową romansuję nieśmiało od dłuższego czasu. Startuję jednak z poziomu jedynie minimalnie bardziej zaawansowanego niż przeciętne polskie gospodarstwo domowe, bo swoje postępy mogę podsumować właściwie w kilku zdaniach.
Pułapki odchudzania - dlaczego nie chudniemy mimo starań to moja mała duma. Okrutnie się przy tym artykule napracowałam, a teraz stanowi ogromne ułatwienie nawet w mojej pracy zawodowej! Podczas rozmowy w gabinecie czy teleporady przekazanie takiej ilości informacji nie byłoby z mojego punktu widzenia możliwe, a nawet gdyby... to zapamiętanie wszystkiego byłoby nierealne z punktu widzenia pacjenta. A teraz mogę po prostu podesłać komuś link i wyjaśniać tylko ewentualnie nasuwające się wątpliwości. Ulga!
Wśród osób dla których ochrona przeciwsłoneczna jest codziennością wydajność kremów z filtrem to temat, którego najpierw kompletnie nie rozumiemy, bo instynktownie używamy tych kosmetyków jak kremów nawilżających. Nakładamy ich tyle, by pokryć całą twarz i jeśli wystarcza do tego niewielka kropla to oceniamy krem jako wydajny.
Z czasem edukujemy się w temacie tak zwanego filtromaniactwa i docierają do nas sygnały, że kremu używamy prawdopodobnie za mało. W tekście ABC ochrony przeciwsłonecznej (niezmiennie będącego podstawą mojej pielęgnacji) pisałam o tym tak:
Ważną rzeczą jest objętość kremu, którą na siebie nałożymy. Ponieważ wartości faktorów wyliczane są bardzo precyzyjnie, takie są też zalecenia ich stosowania. Ogólnie zaleca się na samą twarz 1-1,25 ml lub 1,5-1,8 ml na twarz, szyję i dekolt. Bardzo polecam odmierzanie strzykawką (przynajmniej na początku): będziecie w szoku ile tego kremu jest... Moim zdaniem najlepszym sposobem jest podzielić to na dwie porcje i nałożyć najpierw jedną, a gdy ta w miarę przeschnie - drugą.
Tekst publikowałam w roku 2014 i o ile pamiętam, dane wzięłam po prostu z któregoś wątków na forum Wizażu. Obecnie mogę dopowiedzieć, że strzykawka niedługo potem wyszła z użycia, bo w kółko trzymałam się podobnych produktów: najpierw emulsji Lirene, a potem na zmianę produktów La Roche-Posay z linii Anthelios oraz Vichy Capital Soleil, później przemianowanej na Ideal Soleil. Do odmierzania musiałam wrócić przy typowo wodnistych kosmetykach jak zrecenzowany Wodoodporny żel przeciwsłoneczny z SPF 50+ od Skin79 czy Anthelios Shaka Fluid od LRP. Tu oko mnie zawodziło, więc musiałam nauczyć się ile to 1,3-1,8 ml tak rzadkiego produktu.
Natomiast ostatnio postanowiłam zrobić to, co już dawno chodziło mi po głowie i sprawdzić ile naprawdę kremu potrzeba na moją własną twarz. Zabrałam się za to według instrukcji z Instagrama Kociamber w Japonii - są one przypiąte w jej Instastories pod nazwą „SPF”. Zobaczcie co było mi potrzebne, jak mi poszło i co wyliczyłam...
Post udostępniony przez Magda (@kociamberwjaponii)
1. Maseczka w płachcie
Tak jak z wieloma produktami Fitokosmetik jest mi nie po drodze, tak jeśli chodzi o ich maseczki w płachcie z serii Beauty Visage to mają według mnie jeden z najlepszych stosunków ceny do efektów na cerze. Celowo nie piszę „do jakości”, bo na jakość takiego produktu składa się też sama płachta i niestety, ale pod tym względem są to jedne z najgorszych sheet masks jakie miałam.
Płachty od Fitokosmetik mają kształt „leżącego” owalu, przez co są dla mnie o wiele za szerokie. Dodatkowo mają o wiele za duże otwory na oczy oraz naprawdę OGROMNY i nisko położony otwór na usta, przez co znaczna część skóry zostaje po prostu niepokryta maseczką.
Do celu dzisiejszego wpisu przydałoby się coś lepiej dopasowanego, ale cóż – zawsze można płachtę dociąć. Maseczkę zrobiłam w sobotę, po czym dokładnie wypłukałam ją w wodzie i wysuszyłam. Na zdjęciach same widzicie kuriozalny kształt maski.
Suchą płachtę przyłożyłam do twarzy, na jednej połówce zaznaczyłam pisakiem miejsca do przycięcia i złapałam za nożyczki.
Taką lepiej dopasowaną maskę złożyłam na pół, a potem jeszcze raz na pół i zmierzyłam boki: wyszło mi około 9 x 13 cm. Oznacza to, że przed złożeniem maska miała 26 cm wysokości i 18 cm szerokości.
2. Trochę matematyki by obliczyć pole twarzy...
Po zmierzeniu maski możemy obliczyć przybliżone pole naszej twarzy. Podstawiamy do wzoru:
S = 0,5a x 0,5b x π
gdzie S to nasze pole powierzchni, a i b to wymiary naszej płachty, a za π podstawiamy przybliżenie liczby pi (u mnie 3,14).
A więc dla mnie:
S = 9 x 13 x 3,14 = 367,38 cm^2 ≈ 370 cm^2 (zaokrągliłam w górę z powodu nosa ;))
Uznajemy więc, że moja twarz ma około 370 centymetrów kwadratowych powierzchni.
3. … i jeszcze trochę matmy by obliczyć ilość kremu potrzebnego na jej pokrycie.
Dwa miligramy kremu na centymetr kwadratowy twarzy (2 mg/cm^2) to minimum zalecane przez producenta. Ja te dwa miligramy zamieniam od razu na 0,002 grama.
370 x 0,002 = 0,74 g kremu
Wniosek: na samą twarz potrzebuję 0,74 g kremu przeciwsłonecznego by uzyskać ochronę deklarowaną przez producenta na opakowaniu.
4. Dokładna waga, bo krem kremowi nierówny
Gdyby nasz krem miał taką gęstość jak woda, to 0,74 g odpowiadałyby 0,74 mililitra i życie byłoby piękne ;) Niestety, jeśli tak jak ja lubicie zmieniać kremy z filtrem w zależności od pory roku, pogody, planowanej aktywności, makijażu itd., to tak naprawdę każdemu kremowi należy przyjrzeć się z osobna.
Im dokładniejszą mamy wagę tym lepiej! Jedna liczba po przecinku to minimum. Na szczęście z czasów regularnego robienia kosmetyków w domowym zaciszu została mi właśnie taka waga jubilerska.
W ostatnich dniach sprawdzałam trzy kosmetyki:
- odłożoną po wakacjach końcówkę fluidu Anthelios Shaka 50+ (ciekawostka: jako jedyny ma na opakowaniu 50 ml/49 g, czyli jego gęstość to 0,98 g/ml^3);
- końcówkę Vichy Ideal Soleil matującego SPF 50;
- końcówkę Ziai matującej SPF 50+;
- świeżo otwarty Isdin Fusion Water Pediatrics SPF50.
Każdy z nich wypadł delikatnie inaczej, a przede wszystkim dowiedziałam się wreszcie, że Shaki dawałam na twarz sporo za dużo. Gdyby nie dzisiejsze pomiary to prawdopodobnie to samo robiłabym z Isdinem, bo również jest to wodnisty fluid. Tymczasem 0,74 grama Shaki czy Isdina powininno być wystarczające i super wygląda na skórze.
Oczywiście latem dokładam co najmniej drugie tyle na szyję, a jeśli mam dekolt to jeszcze kolejną porcję na niego (tylko że wtedy używam raczej tańszych kremów, np. Ziai matującej 50+). Bez bicia przyznaję się, że jesienią/zimą dokładam tylko trochę na podbródek, a więc celuję w porcję ok. 1 grama kremu.
Po co to wszystko?
Osobiście uważam, że warto raz a dobrze do tego przysiąść, bo inaczej często lawirujemy między dwiema skrajnościami stosowania zbyt małej lub zbyt dużej ilości kremu.
Jeśli chodzi o odmierzanie produktu w codziennym życiu to obecnie znowu rzadko korzystam z wagi, ewentualnie przy fluidach (jak Skin79, Shaka, Isdin) lubię wspomóc się strzykawką. A w ogóle to z czasem wchodzi nam to „w oko” i o wiele łatwiej przychodzi wtedy robienie tego na szybko bez odmierzania czy ważenia.
Myślę, że warto się do tego przyłożyć, bo jeśli już „męczymy” się z kremami przeciwsłonecznymi (gdzie naprawdę trzeba naszukać się zanim znajdziemy produkt o idealnej konsystencji, a za samą jakość ochrony i przyjemność użytkowania trzeba niemało zapłacić) to dobrze byłoby wyciągnąć z nich maksimum korzyści. Pamiętajmy, że połowa należnej objętości kremu z SPF 50 nie zapewnia nam ochrony SPF 25, a o wiele, wiele mniej – na przykład SPF 5 czy 8. Więc skoro już zainwestowałyśmy w dermokosmetyk to używajmy go tak, by mógł coś dla nas zdziałać :)
Pojawia się też tutaj kwestia, która zmobilizowała mnie w końcu do stworzenia tego tekstu. Są kremy bardziej i mniej wydajne.
Jeśli moje 0,74 g kremu to w przypadku preparatu X jeden cały mililitr, a w przypadku preparatu Y 0,8 ml to krem Y będzie bardziej wydajny! Zakładając, że oba będą w 50 ml opakowaniach, X wystarczy na 50 aplikacji, a Y na ponad 60.
Oczywiście pewnie rzadko kiedy będą to różnice tak drastyczne, a dodatkowo poza samą liczbą aplikacji z jednego opakowania liczy się także jego cena jednostkowa, dostępność (w tym na przykład ewentualny koszt wysyłki) i inne czynniki. Ale myślę, że warto sobie ten temat w pełni uświadomić.
***
Pytanie do innych filtrujących - jak odmierzacie krem? Na oko, strzykawką, łyżeczką miarową, na wadze?
Pytanie do niefiltrujących - co sprawia, że jeszcze nie czujesz się do tego tematu przekonana?
Ograniczenie mojego makijażu do kosmetyków wyprodukowanych przez polskie firmy chodziło mi po głowie od bardzo dawna, ale początkowo łatwiej było coś takiego pomyśleć niż zrobić. Miałam zapasy kosmetyków, które nie były zużyte – to raz. Nie były to jakieś nieprzebrane zbiory, ale już teraz zdradzę Wam, że zużycie zdecydowanej większości z nich zajęło mi dwa lata z okładem (bo pierwszy projekt denkujący ogłosiłam na naszej grupie w lipcu 2018!). Więc nawet na takim podstawowym poziomie obkupowanie się w polskie kosmetyki wydawało mi się mało sensowne.
Oleje myjące, czyli te wzbogacone o dodatek emulgatora to dla mnie magia. W przeciwieństwie do zwykłych olejów zmywają się dwoma chluśnięciami wody, dzięki czemu wyciągam z nich maksimum korzyści (stosuję je przede wszystkim w masażu twarzy oraz do zmywania makijażu wodoodpornego i kremów z filtrem) bez długotrwałego i upierdliwego zmywania raz, drugi, piąty i dziesiąty.