4/28/2019

Pięć gorszych zamienników dotychczasowych ulubieńców...



Mimo iż świadomą pielęgnację stosuję już od dobrych siedmiu lat i w większości kategorii udało mi się już znaleźć ponadczasowe hity, raz na jakiś czas daję się skusić na spróbowanie czegoś nowego.  Jasne, czytanie składów sprawia, że nie kręci mnie jakieś 90% kremów dostępnych w drogerii, ale wśród pozostałych dziesięciu procent fajnych składów nie wszystko ostatecznie trafia w moje gusta.


Podczas tych eksperymentów często udaje mi się znaleźć perły deklasujące wcześniejszych ulubieńców. Ale czasami trafiam na kosmetyki, które są po prostu... gorsze. Albo które z tego czy innego powodu nie pasują mi, ale mogą przypaść do gustu tym z Was, które szukają czegoś innego. Dlatego nie nazywam poniższych kosmetyków bublami, a w opisach postaram się objaśnić Wam co i dlaczego mi w nich nie leży.



Bielenda, NEURO-COLLAGEN:
Odbudowujący Koncentrat Przeciwzmarszczkowy 60+
vs.


O tym, że wersja 50+ jest jednym z moich ulubionych kremów wiecie od dawna, a szczegółowo opisałam moje odczucia w recenzji – kliknijcie nazwę kremu by ją przeczytać. Z powodu ograniczonej dostępności wersji konkretnie 50+ w poszczególnych Rossmannach dostaję od Was sporo pytań o to, czy wersję 40+ lub 60+ polecam równie gorąco. Odpowiadałam zwykle, że nie wiem, bo pod względem składników działających przeciwstarzeniowo (peptydów, witaminy C) składy są do siebie bliźniaczo wręcz podobne.

Tymczasem niedawno przez przypadek wpadła mi w ręce wersja 60+: kupiła ją sobie moja mama, a zostawiła przypadkiem podczas odwiedzin u mnie. Oczywiście postanowiłam kosmetyk zużyć i po całkowitym zdenkowaniu go mogę powiedzieć z całą pewnością, że dla mnie krem ten był za ciężki.

Bazę wersji 50+ stanowi Caprylic/Capric Triglyceride, olej babassu i Ethylhexyl Stearate, po nich wchodzi olej z awokado i właściwie to jest najcięższy składnik całej kompozycji: dopiero na piątym miejscu w składzie. W wersji 60+ nie tylko jest on wyżej, ale i w „cięższym” towarzystwie: oleju makadamia, kokosowego, nawet lanoliny. Silikonów też jest w nim więcej. Udało mi się ten krem zużyć tak, żeby mnie totalnie nie zapchał (więcej kwasów, częstsze peelingi), ale cerę miałam na nim nierówną i szarawą, a pojedynczych niedoskonałości było zauważalnie więcej.

Oczywiście dla cery suchej powinien być jak znalazł! Jeśli wcześniej przypadł Wam do gustu polecany przeze mnie Super Power Mezo Krem – Aktywny Krem Nawilżający, to ten również powinien się spodobać. Ale nie jest to krem dla mnie, jednak wersja 50+ to miłość na amen.

Aqua (Water), Isohexadecane, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Ethylhexyl Stearate, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Trehalose, Tocopheryl Acetate, Macadamia Integriofolia Seed Oil, Lanolin, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Hydrolyzed Collagen, Acetyl Hexapeptide-8, Palmitoyl Tripeptide-5, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Niacinamide, Pyridoxine HCL, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Beta-Sitosterol, Squalene, Sodium Stearoyl Glutamate, Potassium Cetyl Phosphate, Cyclopentasiloxane, Polysilicone-11, Ethylhexyl Hydroxystearate, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Lactic Acid, Maltodextrin, Sodium Starch Octenylsuccinate, Silica, Sodium Polyacrylate, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Limonene.




vs.
Dermofuture, Intensywny Wypełniacz Zmarszczek


O tych kosmetykach pisałam całkiem niedawno. To znaczy DermoFuture Precision: Intensywny Wypełniacz Zmarszczek recenzowałam prawie dwa lata temu, ale ostatnio porównałam go do dwóch podobnych składowo kosmetyków Ava.

Zdradzę Wam, że złamałam się i złożyłam na Cosibella zamówienie na kilka produktów z The Ordinary, w tym ich serum z argireliną – przez mój link afiliacyjny możesz kupić je tutaj, za co z góry dziękuję! Ale uczciwie powiem, że jeszcze przez moment nie będę go testować, bo po pierwsze: najpierw trzeba zdenkować Dermofuture, a po drugie testuję w tej chwili coś innego (akurat nie serum, tylko tonik i krem, ale mimo wszystko). Ale potem możemy testować The Ordinary razem! :D




Miya, mySUPERskin: Lekki olejek do demakijażu i oczyszczania
vs.
Biochemia Urody, Olejek myjący (bezzapachowy)


Dla mnie olejek z BU nie ma żadnych wad poza tym, że trzeba kupować go przez internet i to ze sklepu, w którym nie mam za dużo innych sprawunków do załatwienia i gdzie ciężko znaleźć kogoś do złożenia wspólnego zamówienia. Dlatego odkąd mi się skończył szukam godnego następcy dostępnego stacjonarnie. Olejek Bielenda Spa Rituals był bardzo spoko, ale jednak w stosunku do wydajności trochę za drogi jak dla mnie. Z produktem Miya wiązałam spore nadzieje, bo skład wyglądał tak dobrze, że umieściłam go w moim przeglądzie olejków myjących.

Faktycznie jest on o wiele bardziej wydajny od Bielendy (czyli porównywalnie z BU), ale przy tym jest w porównaniu do nich obu bardzo tłusty i dłuuugo zmywa się go z twarzy. Dla mnie: za długo. Nie zrobił mojej cerze absolutnie nic złego! Ale wymaga ode mnie takiej ilości czasu/uwagi/wysiłku, których nie chcę poświęcać w moim i tak rozbudowanym schemacie pielęgnacji twarzy. W opakowaniu jest go jeszcze dużo, więc mam sporo czasu by pomyśleć nad kolejnym zastępcą.




Etiaxil, antyperspirant Comfort
vs.
Ziaja, Bloker


Tutaj znowu mamy do czynienia z produktem, który doczekał się własnej recenzji: o blokerze Ziai pisałam prawie rok temu, a po dwóch latach (!!!) użytkowania wreszcie się skończył. Wymyśliłam sobie, że zaszaleję i spróbuję produktu konkurencji, mimo iż cenowo dzieli je przepaść: za ok. 60 ml kosmetyku Ziai zapłacimy coś koło 7 zł, a za 15 ml Etiaxilu... aż 35 zł. Nawet przy cenie jednostkowej przebicie jest spore, ale w przeliczeniu na mililitr to już jakiś kosmos.

Jednego Etiaxilowi nie można odmówić: faktycznie jest O NIEBO łagodniejszy od Ziai.

Na początku stosowałam go tak ostrożnie, jak mój dawny bloker, ale z czasem rozbestwiłam się i okazuje się, że naprawdę można używać go bez zbędnego wydziwiania, a podrażnień jest okrąglutkie zero. Niestety, odbywa się to kosztem ochrony: u mnie pojawiała się wilgoć, na szczęście raczej bez przykrego zapachu. Bez dwóch zdań ochrona jest dziesięć razy lepsza niż w przypadku normalnego antyperspirantu z drogerii, ale jednak przez dwa lata zdążyłam przyzwyczaić się do kompletnie suchej skóry pod pachami niezależnie od okoliczności. Do tego stopnia, że Etiaxil puściłam już dalej, a przy najbliższej okazji idę kupić ziajowy Bloker.

Natomiast oczywiście produkt gorąco polecam tym z Was, które mimo najlepszych chęci nie dały rady stosować Ziai (co w pełni rozumiem), a chciałyby podkręcić ochronę przed potem. Nie zagwarantuję, że u Was działanie będzie stuprocentowe, ale jestem mocno przekonana że będzie ono lepsze od jakiejkolwiek typowej kulki.



Paese, Puder ryżowy wzbogacony o ekstrakt mrożonego wina
vs.
Biochemia Urody, Puder bambusowy Anty –UV


Na koniec coś z pogranicza pielęgnacji i kolorówki, czyli sypkie transparentne pudry mające w jakiś sposób przyczynić się do stanu naszej cery.

Puder z Biochemii Urody poleciła mi Paulina, za co jestem jej ogromnie wdzięczna: jak dotąd jest to mój ulubiony puder tego typu. Jego skład jest banalny: to miks pudru bambusowego i jedwabnego wzbogacony o 21% tlenku cynku, czyli filtra mineralnego. O ile filtry mineralne w kremach przeciwsłonecznych nie interesują mnie w ogóle, o tyle w pudrze uważam je za cenny dodatek. Według mnie ten puder nie bieli twarzy (efektu flashback nie sprawdzałam), a przede wszystkim bardzo dobrze matuje.

Bambusa Arundinacea Stem Powder, Silk Powder, Zinc Oxide, Triethoxycaprylylsilane

Firma Paese postawiła na nieco inny skład: bazą jest puder ryżowy, ale mamy w nim trochę dodatków, a wśród nich bogaty w antyoksydanty ekstrakt z wina. Przyznam bez bicia – nie mam pojęcia o co chodzi z tym mrożeniem w nazwie.

Puder ogólnie jest świetny, ale: zużyłam go błyskawicznie. Niby w opakowaniu jest go więcej niż w Biochemii Urody (15 g zamiast 12), ale jest jakoś mniej wydajny: nie wykluczam, że winowajcą może być beznadziejne opakowanie. Warto też podkreślić, że od pudru z BU Paese jest trzy razy droższe.

Tak się składa, że Paese ma jeszcze jeden puder wzbogacony winem: tym razem bambusowy. Myślę, że kiedyś dam mu szansę, ale tym razem przesypię do wygodniejszego opakowania z mniejszymi otworkami. Na razie chcę skończyć kolejny puder, a w międzyczasie zastanowię się co dalej.

ORYZA SATIVA (RICE) POWDER, MAGNESIUM STEARATE, WATER, MAGNESIUM ALUMINUM SILICATE, HYDROXYETHYLCELLULOSE, PHOSPHOLIPIDS, WINE, CAESALPINIA SPINOSA GUM, MALTODOXTRIN, PARFUM, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN.

***


Jak pewnie zauważyłyście, dwukrotnie przewinął się temat Biochemii Urody. Może podpowiecie mi co Waszym zdaniem jest tam jeszcze najbardziej godne uwagi? Na sam olejek i puder jakoś szkoda mi zachodu i kasy za przesyłkę ;)

Udanej niedzieli!

Ania

19 komentarzy:

  1. Z tych produktów znam tylko bloker Ziai. Świetny jest. Stosuję bardzo rzadko a i tak daje efekty, przy czym przy takiej małej regularności nie robi mi żadnej krzywdy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z BU oprócz olejku myjącego (dziękuję za polecenie, jestem w połowie drugiego opakowania i chyba przy nim zostanę) zamawiam 1,5% kwas hialuronowy, który mieszam wieczorem z serum regulującym lemon też z BU. Oprócz tego enzymatyczny proszek myjący i peeling enzymatyczny :) O proszku myjącym nie mam jeszcze zdania, bo za krótko stosuję, ale jako dodatkowy krok w oczyszczaniu (po olejku i żelu) zapowiada się ciekawie. Mam od nich jeszcze olej tamanu i olej z pestek malin ale w przypadku jednego i drugiego nie odnotowałam żadnego działania :)
    Pozdrawiam niedzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie bloker Ziaja się nie sprawdza, wolę Etiaxil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo. Od lat używam Etiaxilu latem i nigdy mnie nie zawodzi. Raz kupiłam Ziaję i wywaliłam niemal w całości.

      Usuń
    2. Czyli nie jestem sama, też Ziaja mi totalnie nie leży.

      Usuń
    3. A którego Etiaxilu używacie? Ja za ten Comfort podziękuję, ale mogłabym ewentualnie spróbować innej wersji jeśli ręczycie ;D

      Usuń
  4. Bardzo polecam z BU olejek tamanu. Działa przeciwbakteryjnie i potrafi uratować w wypadku jakiejś niespodzianki na twarzy - nakładam go wtedy punktowo. Sprawdza się też na podrażnienia po goleniu, szczególnie jeśli ma się problemy z wrastajacymi włoskami. Można go też dodawać do maseczek np do glinek (swoją drogą też duży wybór na BU). Od kiedy go odkryłam zawsze mam awaryjnie w kosmetyczce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w tej chwili dwa takie awaryjne produkty punktowe, a że praktycznie ich nie używam to zdenkowanie zajmie mi lata ;D Ale na przyszłość dzięki za info!

      Usuń
  5. Ja z BU też zawsze zamawiam olejek myjący (ale pomarańczowy - bosko pachnie, a efekt taki sam) i puder anty-UV. Poza tym:
    1) zawsze latem używam serum rozjaśniającego, bo nie tylko chroni przed plamami posłonecznymi, ale także trzyma cerę w ryzach dzięki Azeloglicynie (i to mimo stosowania tłustych kremów z filtrem, i nie podrażnia!),
    2) żel hialuronowo-peptydowy (5% peptydów) - trochę kosztuje, ale jest bardzo wydajny! (do wymieszania z gotowym kremem albo olejkiem)
    3) esencja do skóry dojrzałej z resweratrolem i niacynamidem,
    4) na pewno warto się przyjrzeć boosterom, ale jeszcze nie zamawiałam ze względu na koszty.

    Poza tym pisałam do BU i ich kosmetyki nie są testowane na zwierzęta i wszystkie (z wyjątkiem trzech) są wegańskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dużo swoich olejków eterycznych i wolę je od pomarańczowego, więc w razie czego zawsze mogę sobie doperfumować ;)

      Za wszystkie pozostałe polecenia i dodatkowe informacje na dole BARDZO, BARDZO dziękuję <3

      Usuń
  6. Ciekawy ten puder z BU, ostatnio zaczęłam robić tam zakupy ;P Od siebie polecam serum Antiox. Dla mnie to zamiennik Esencji z Resibo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie śmierdzi Ci to serum? Miałam odlewkę, cierpiałam przy używaniu :/

      Usuń
  7. ja też kocham olejki myjące z BU. lubię też ich kwasy hialuronowe i hydrolaty.

    podobnym produktem do olejków myjących jest oczyszczający koncentrat z olejem lnianym marki Polny Warkocz. serdecznie polecam, pięknie sobie radzi ze wstępnym rozpuszczeniem makijażu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Puder bambusowy mnie zaciekawił

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja z BU to olejek pomarańczowy lubię najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Stosowałam łagodną wersję etiaxil, jednak za bardzo mnie podrażniał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To w takim razie Ziai zdecydowanie nie kupuj, jest o wiele mocniejsza! :)

      Usuń
  11. Dla mnie to same nowości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja z Biochemii biorę hydrolaty, oleje, ale też zainteresowała mnie nowość - zestaw do esencji z udziałem dowolnego hydrolatu. Na to mam ochotę skusić się następnym razem a poza tym wrócić do ulubionego serum rozjaśniającego Extra <3

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger