6/29/2018

PÓŁROCZNE denko!





Nie martwcie się, nie opowiem tu o KAŻDYM kosmetyku zużytym w ciągu ostatnich sześciu miesięcy. Pod koniec tekstu opowiadam co pominęłam i dlaczego. Ale lwia część zużytych przeze mnie kosmetyków to produkty, o których mogę powiedzieć chociaż parę zdań, więc zaczynajmy!


Wszystkie kosmetyki (o ile nie zaznaczono inaczej) kupiłam sama.

WŁOSY


Olej jedwabny EcoLab


Zacznę od największego zawodu półrocza (a właściwie i roku, bo mam ten olej od dawna). Wyobrażałam sobie, że będzie to produkt do moich włosów idealny: oparty o olej lniany szczególnie polecany do włosów wysokoporowatych, z dodatkiem czegoś co moje włosy kochają jak nic innego czyli protein (w tym przypadku jedwabiu i kolagenu). Niestety, z tym olejem się nie polubiły. Podczas jego stosowania dotarło do mnie wreszcie jasno i wyraźnie, że moje włosy po prostu nie lubią jedwabiu i po stokroć wolą wszystkie inne: proteiny zbóż (owsa, pszenicy), kolagen, elastynę i oczywiście keratynę. To, że aktualnie mam kosmyki średnioporowate (chętnie idące w stronę wysoko-) na pewno nie ułatwiło sprawy.

Linseed Oil, Caprylic /Capric Triglycerides, Organic Prunus Amygdalus Oil, Organic Triticum Vulgare Oil, Tocopheryl Acetate, Hydrolyzed Silk  Protein, Collagen.

Tym niemniej jest to kosmetyk o przepięknym składzie i polecałabym go wszystkim wysokoporowatkom i/lub fankom jego poszczególnych składników. Jeśli wiesz, że Twoje włosy kochają olej lniany, migdałowy czy z kiełków pszenicy albo właśnie proteiny jedwabiu lub kolagenu, to koniecznie daj mu szansę.

Jeśli masz ochotę na zakup tego kosmetyku, skorzystaj z tego linku (klik!) - Twoja cena pozostanie bez zmian, a ja zarobię niewielki procent od Twojego zakupu 


Maska Kallos Biotin


Ten emolientowy, bezproteinowy Kallos na moich włosach nie sprawdził się w ogóle. Nie zrozumcie mnie źle: do mycia sprawdziły mi się chyba wszystkie maski tej marki, ale moje ulubione to te, które dodatkowo nawilżają włosy (jak Algae) albo dobrze działają też nałożone w celu odżywienia włosów solo (Keratin) lub po lekkim wzbogaceniu na przykład kapką oleju (Banana). Biotin się do odżywiania nie nadał, ale włosy mył bardzo ładnie. Nie kupię ponownie, bo mam inne hity (a czasem chętnie testuję nowości: nie miałam jeszcze wersji Fig, Color, Aloe, Honey, Vanilla, Jasmine czy Argan).

Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aminopropyl Dimethicone, Isohexadecane, Parfum, Citric Acid, Biotin, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Limonene, Linalool.

Dziecięcy szampon do włosów Babydream
(najnowsza wersja 2018 r.)


Odkąd zaczęłam używać szamponu Babydream jakieś pięć (albo i więcej) lat temu przeszedł on zmiany co najmniej dwa razy. Pierwsza go dla mnie nie zrujnowała, ale obecna i owszem :( W tej chwili szampon funduje mi połączenie przyklapu ze spuszeniem włosów, więc kolejnego opakowania nie kupię... chyba, że znowu coś zmienią ;)

Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Parfum, Glyceryl Oleate, Coco-Glucoside, Panthenol, Zinc Sulfate, Sodium Hydroxide, p- Anisic Acid, Lactic Acid, Levulinic Acid, Glycerin, Sodium Levulinate, Hydrolyzed Wheat Protein, Chamomilla Recutita Flower Extract, Maltodextrin, Citric Acid.


Porównanie składu nowej wersji szamponu z wersją poprzednią oraz moim wycofanym ulubieńcem ułatwiającym rozczesywanie włosów (tak zwanym szamponem z lewkiem) zrobiłam daaawno temu na Facebooku:


Maski Dr. Sante: Keratin oraz Argan Hair


Jedną z tych masek Dr. Sante znacie doskonale i wiecie, że jest moim hitem nad hity! Niestety, stacjonarnie ciężko ją dostać (zwłaszcza w dużych słojach, które preferuję) i ten jeden raz skusiłam się na wersję Keratin Hair. O ile widziałam po niej efekt ładnego doproteinowania włosów (podobny jak po żółtej Argan Hair), o tyle skręt po niej był już nie ten. Ponieważ zasadniczo w jej składzie są same moje ulubione składniki, winą o to obarczyłabym najprędzej silikony: jedynym silikonem w Argan Hair jest lotny Cyclopentasiloxane, a w Keratin Hair mamy jeszcze dodatkowo Amodimethicone (zmywalny odżywką) i Dimethiconol (zmywalny łagodnym szamponem). Jak wiadomo, dla kręconych włosów składniki z tej rodziny są niewskazane i ja nie unikam ich jakoś patologicznie, ale tu były złym wyborem. Prostowłosym osobom polecam ten kosmetyk bardzo!

Aqua, Cetearyl Alcohol, Behenamidopropyl Dimethylamine, Cetrimonium Chloride, Isopropyl Palmitate, Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Collagen, Arginine, Lactic Acid, Amodimethicone, Trideceth-10, Dimethiconol, Cyclopentasiloxane, Parfum, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, Potassium Sorbate, Benzoic Acid, Benzyl Alcohol, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional.

Maska/odżywka Balea Oil Repair Schwerelos Creme-Kur



O tej masce opowiem Wam już za jakiś tydzień w tekście podsumowującym moje doświadczenia z kolejnymi kosmetykami Balea oraz mini listą DM-owych zachciewajek, którą chciałabym zrealizować w najbliższym czasie! W międzyczasie zerknijcie do wpisów z tagiem „Drogerie Markt” i zobaczcie jak różne niedostępne u nas produkty sprawdzały się u mnie do tej pory.

Odżywki bez spłukiwania Ziaja:

Intensywne Nawilżanie i Codzienna Pielęgnacja



Jak na pewno wiecie, odżywki bez spłukiwania Ziaja są podstawą mojej pielęgnacji/stylizacji włosów od samego początku włosomaniactwa. Wersja Intensywne Nawilżanie była pierwszą jaką kupiłam i do dziś lubię ją najbardziej ze wszystkich wersji jakie przetestowałam. Ciężko mi nawet wskazać co inne robią nie tak! Po prostu po tej wersji pomarańczowej mam najładniejszy skręt, włosy są miękkie i elastyczne, sprężyste – miodzio. Wersja Codzienna Pielęgnacja wypada przy niej trochę tak, jak wskazywałaby to nazwa: nijako ;) Jest po prostu jakoś tak meh.

L’Oreal Mythic Oil


To silikonowe serum na końcówki chciałam przetestować właściwie odkąd zobaczyłam je u Anwen. W przypadku kręconych włosów końcówki mają nietypowe wymagania, ponieważ:

  • z jednej strony, każde pasmo jest wyeksponowane, bo każdy lok stanowi odrębną całość i jego końcówka jest bardzo widoczna;
  • z drugiej strony końcówki te są często i tak leciutko posklejane od żelu stosowanego do ich stylizacji;
  • a z trzeciej strony nasza linia włosów nie tworzy czystej linii prostej/U/V gdzie nawet jeden odstający włosek może psuć efekt ;)

Biorąc to wszystko pod uwagę stwierdzam, że w moim konkretnym przypadku Mythic Oil nie daje efektu, za który chciałabym aż tyle płacić. W porównaniu z innym sensownym serum albo nawet kroplą lekkiego olejku, rezultat jest praktycznie identyczny i dlatego pełnowymiarowego opakowania z pewnością nie kupię.

Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, C12-15 Alkyl Benzoate, Persea Gratissima Oil, Vitis Vinifera Seed Oil, Limonene, Hexyl Cinnamal, Coumarin, Linalool, Buthylphenyl Methylpropional, Benzyl Alkohol, Hydroxycitronellal, Amyl Cinnamal, Geraniol, Alpha-Isomethyl Ionone, Isoeugenol, Benzyl Benzoatem Cinnamyl Alkohol, Citronellol, Parfum

Winny balsam do włosów Manufaktura



Wszystko co miałam do powiedzenia o tym balsamie zawarłam na fanpage’u Kosmeologiki:


Jeśli jeszcze mnie tam nie obserwujecie to co robicie ze swoim życiem? ;) Zobaczcie ile Was omija ;D



CIAŁO


Balsam myjący Babydream Wohlfuhl-Bad


O tym, jak uwielbiam ten balsam myjący pisałam już parę razy, między innymi w tekście o godnych uwagi kosmetykach dla dzieci czy o ulubionych łagodnych myjadłach do ciała. Ma on mocny, słodki zapach który jest dla mnie bardzo przyjemny, ale jednak po pełnym opakowaniu potrzebuję od niego zwykle odpoczynku ;) Inaczej używałabym go chyba cały czas.

Peeling pod prysznic Tołpa



Peeling Tołpy dostałam na spotkaniu MayBe Beauty i na pewno nie kupiłabym go z własnej woli ze względu na obecne w nim mikrogranulki (szkodliwe dla naszego środowiska). Sam peeling też mnie nie porwał, bo był niezbyt wydajny i pachniał zupełnie nie tak jak lubię, tak zwaną sztuczną świeżością. Martwy naskórek zdzierał bardzo skutecznie, ale nie robił nic czego nie mogłabym zastąpić najzwyczajniejszym peelingiem kawowym.

Balsam do ciała Balea MED 15% Urea


Ten balsam do ciała to mój hit nad hitami, o czym trąbiłam peany we wszystkich wpisach poświęconych Drogerie Markt, a także opisując Wam mój minimalizm w pielęgnacji ciała. O wiele bardziej wolałabym używać czegoś takiego jak masło do ciała na wagę z Organique, ale ten balsam Balea jest jedynym kosmetykiem, który daje jakikolwiek efekt zmniejszenia widoczności rogowacenia okołomieszkowego, na które cierpię. A że przy tym obłędnie nawilża i zmiękcza skórę... no, nie potrafię go sobie odmówić.

Dezodorant z nanosrebrem VinSvin Atomus


Ten dezodorant wyrzucam po dosłownie kilku użyciach, bo po każdym czułam ogromny dyskomfort czując nieprzyjemny zapach potu. Totalny bubel, nie polecam nikomu, omijać szerokim łukiem.

Krem do rąk Dermedic LINUM EMOLIENT


Ten krem do rąk dostałam na jakiejś konferencji dermatologicznej i w sumie nie był zły, ale też nie wyróżnił się jakoś szczególnie. Dla mnie kremy do rąk dzielą się na beznadziejne, niezłe i mityczną grupę kremów świetnych (których prawie nie znam). Ten był po prostu niezły :) Raczej z tych lekkich, do stosowania poza domem.

Aqua, Stearyl Alcohol, Lanolin, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Myristate, Paraffinum Liquidum, Glyceryl Stearate Citrate, Cyclopentasiloxane Dimethiconol, Linum Usitatissimum Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Dimethicone, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Allantoin, Parfum.

Krem do rąk Sabon Butter Hand Cream

(patchouli-lavender-vanilla)


Ten krem do rąk dostałam w prezencie w Izraelu i podobnie jak poprzednik należy on do grupy produktów niezłych, ale w przeciwieństwie do kremu Dermedic ten polecałabym do stosowania w domu, zwłaszcza na noc. Jak ze wszystkimi kosmetykami Sabon stosowanie go to czysta przyjemność, bo pachnie po prostu rajsko. Dzięki nucie lawendy był idealny do wieczornego rytuału: leżąc już w łóżku nakładałam go grubszą warstwą, wykonywałam krótki relaksujący masaż i zakładałam na noc bawełniane rękawiczki. Bardzo fajna rzecz i akurat w tubie 75 ml, więc świetny do przywiezienia jako pamiątka albo prezent nawet w bagażu podręcznym w samolocie :)

Aqua, Glycerin, Cetyl Lactate, Cyclopentasiloxane, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetyl Alcohol, Sorbitol, Stearyl Alcohol, Parfum, Phenoxyethanol, Passiflora Edulis Seed Oil, Passiflora Edulis Seed Oil, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Xanthan Gum, Chlorphenesin, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Caprylyl Glycol, Isohexadecane, BHT, Disodium EDTA, Polysorbate 80, Citral, Limonene, Citronellol, Coumarin, Geraniol, Linalool, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Benzyl Benzoate, Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional.

Wybielająca kredka do paznokci Essence


Do kategorii ciało wrzucam też białą kredkę do paznokci, bo nie traktuję jej jako kolorówkę, kosmetyk do typowego dodającego urody manicure, a bardziej jako element składający się na ogólny efekt „zadbanych” czy „wypielęgnowanych” dłoni. Kredka z Essence jest bardzo twarda, przez co jest milion razy lepszym produktem niż plastelinowata kredka Wibo, ale dla mnie jednak czasem za słabo rysowała. Mam już dla niej zastępstwo z Golden Rose i wydaje mi się, że to będzie mój ideał...

Chusteczki Baby Sensitive z Auchan



O tych chusteczkach pisałam Wam w tekście o najlepszych kosmetykach i patentach na podróż czy wakacje. Te, jak zaraz zobaczycie, mają przepiękny skład, a posiadane przeze mnie obecnie chusteczki Baby Natural są naprawę nie gorsze. Jeśli tylko macie w okolicy Auchan i używacie czasem takich produktów, to gorąco je Wam polecam! Kosztują 4 zł/72 sztuki, a dla porównania cena z auchanowej gazetki dla chusteczek Pampers: 5,54 zł/54 szt. (a ich składu nawet nie skomentuję...).

Aqua, Helianthus Annuus Seed Oil, Linum Usitatissimum, Olus Oil, Allantoin, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Ethylhexylglycerin, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Lauryl Glucoside, Polyglyceryl-2-Dipolyhydroxystearate, Phenoxyethanol, Glyceryl Oleate, Dicaprylyl Carbonate, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Sodium Citrate, Citric Acid




TWARZ

Pianka do mycia twarzy Tołpa Specialist


Ten żel z Tołpy (odmawiam nazywania tego produktu pianką ;)) dostałam na spotkaniu MayBe Beauty i pisałam o nim szerzej w zestawieniu pięciu świetnych żeli myjących do twarzy. Więc wiecie, że skład ma fajny i przyjemnie myje, natomiast ze względu na bardzo gęstą konsystencję pewnie nie kupię go ponownie. Drugi podobny produkt Tołpy który załapał się do tego zestawienia był dla mnie znacznie fajniejszy.

Płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O

Taką miniaturkę dostałam kiedyś od przyjaciółki-farmaceutki i świetnie sprawdziła się na krótkie wypady. Pełną opinię wraz z analizą składu znajdziecie w przeglądzie dobrych toników i płynów micelarnych do każdej cery.

Różany płyn micelarny Bielenda


Ze względu na to, że wielorazowe płatki kosmetyczne zużywają u mnie nieco więcej produktu niż jednorazówki, trzymam się ostatnio płynów micelarnych/toników w dużych butlach. Ten mnie ani ziębił, ani grzał: niby dobrze oczyszczał, ale moje odczucie było takie że chciałabym wszystkiego więcej: większego nawilżenia, większego odświeżenia...


Odżywczy płyn micelarny i tonik 2w1 Vianek (seria pomarańczowa)


Ten płyn wraz z kremem do rąk z tej samej serii był gratisem do „Zwierciadła” i uau, to był strzał w dziesiątkę! Za około dyszkę dostałam chyba jedyne czasopismo jakie czasem kupuję i do tego dwa boskie kosmetyki. Ten płyn ma to, czego brakuje moim zdaniem Bielendzie: cera po nim po prostu promieniała, coś przepięknego. Co prawda, płynu Biolaven już bardzo dawno nie miałam i przez to ciężko mi porównać, ale ten płyn chyba go przebił (a jeśli nie, to z całą pewnością jest z nim ex aequo).

Aqua, Decyl Glucoside, Glycerin, Calendula Officinalis Flower Extract, Propanediol, Panthenol, Prunis Armeniaca Kernel Oil, Hippophae Rhamnoides Oil, Lecithin, Citric Acid, Phytic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Lilial, Coumarin.

Jeśli masz ochotę na zakup tego kosmetyku, skorzystaj z tego linku (klik!) - Twoja cena pozostanie bez zmian, a ja zarobię niewielki procent od Twojego zakupu 

Eksfoliujące neuromimetyczne serum odmładzające

Bielenda Neuro Glicol + Vit. C


To dość stare opakowanie, bo dosyć długo je wykańczałam – używałam go głównie na czoło, bo moja skóra tam jest po prostu pancerna, a dodatkowo to tam właśnie mam najwięcej zmarszczek mimicznych. Pełną analizę składu znajdziecie w przeglądzie drogeryjnych ser z witaminą C!

Wzmacniające serum do twarzy Vianek (seria fioletowa)


Co do tego serum to próbowałam, spinałam się, pociłam, bo chciałam przetestować je dogłębnie tak, żeby móc przekazać Wam JAKĄKOLWIEK opinię na jego temat. I uwierzcie lub nie, ale wciąż nie mam na jego temat nic do powiedzenia. Serum jest leciutkie i ma przepiękne INCI pełne składników doskonałych dla cery naczynkowej (3% azeloglicyny, olej z nasion porzeczki, ekstrakty z nasion kasztanowca, owoców borówki brusznicy, kwiatów czarnego bzu), do tego inne oleje, humektanty, substancje łagodzące... Ale po prostu ciężko było mi znaleźć miejsce dla tego serum w moim schemacie pielęgnacyjnym by stosować je codziennie przez miesiąc i faktycznie ocenić czy działa czy nie. A niestety, w opakowaniu mamy go tylko 15 ml, więc ani się obejrzałam a już go nie było :( Więc kompletnie nic nie umiem Wam o nim powiedzieć.

Aqua, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Potassium Azelaoyl Diglycinate, Ribes Nigrum Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Coco-caprylate, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Stearic Acid, Panthenol, Aesculus Hippocastanum Seed Extract, Vaccinium Vitis-Idaea Fruit Extract, Sambucus Nigra Flower Extract, Xanthan Gum, Allantoin, Sodium Hyaluronate, Mandelic Acid, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Parfum.


Jeśli masz ochotę na zakup tego kosmetyku, skorzystaj z tego linku (klik!) - Twoja cena pozostanie bez zmian, a ja zarobię niewielki procent od Twojego zakupu 




O, a oba z tych produktów doczekały się u mnie własnych recenzji. Kliknijcie na ich nazwy i przeczytajcie dwa wyczerpujące eseje na temat moich ulubieńców :) Myślę, że dwa puste słoiczki (oraz trzeci świeżutki, wczoraj otwarty w łazience) mówią same za siebie ;D



Lekki krem nawilżający La Roche-Posay Hydreane Legere


Tę miniaturkę dostałam od Pauliny ❤ i zużyłam na wakacjach. Był to mój pierwszy krem nawilżający-dermokosmetyk i muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona! Oczywiście, typowych substancji pielęgnujących, „karmiących” skórę witaminami czy interesującymi związkami chemicznymi tu nie uświadczymy, ale balans między lekkim nawilżeniem, okluzją i równocześnie brakiem zapychania wyszedł tu marce La Roche-Posay bardzo udatnie! Dobrze znać ten produkt na przyszłość.

Aqua/Water, Glycerin, Cyclohexasiloxane, Hydrogenated Polyisobutene, Ammonium Polyacryldimethyltauramide/Ammonium, Polyacryloyldimethyl Taurate, Myristyl Myristate, Sodium Hydroxide, Stearic Acid, Polyphosphorylcholine Glycol Acrylate, Xanthan Gum, Capryloyl Glycine, Caprylyl Glycol, Acrylates Copolymer, Potassium Cetyl Phosphate, Glyceryl Stearate SE, Parfum/Fragrance.

Algowa maska do twarzy Nacomi z rumiankiem


Jak wiecie choćby z mojego przeglądu najlepszych maseczek, kocham te maski na alginacie i naprawdę mało co może się z nimi równać. Akurat wrażenia z tej rumiankowej nie są aż tak ekstatyczne jak z borówkowej czy żurawinowej, ale i tak była świetna. Teraz czekam na jakąś promkę i od razu uzupełniam zapas o borówkę lub żurawinę!

Diatomaceous Earth, Algin, Calcium Sulfate Hydrate, Tetrasodium Pyrophosphate, Sodium Ascorbate, Maltodextrin, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, Ormenis Mulicaulis Oil.

Jeśli masz ochotę na zakup tego kosmetyku, skorzystaj z tego linku dla maski borówkowej (klik!) lub tego linku dla maski żurawinowej (klik!) - Twoja cena pozostanie bez zmian, a ja zarobię niewielki procent od Twojego zakupu 



Piwna maseczka do twarzy Manufaktura


O maseczce przeczytacie tam, gdzie o balsamie do włosów:
 czyli na fanpage’u Kosmeologiki na Facebooku! :)


Wielofunkcyjny balsam kojący Dr. PawPaw


Jak pisałam w przeglądzie kosmetyków do pielęgnacji ust, ja balsam Dr. PawPaw klasyfikuję jako produkt nawilżający skórę warg. Taki kosmetyk staram się mieć przy sobie w torebce, by aplikować go w ciągu dnia. Ponieważ wylot tubki Dr. PawPaw jest koszmarny, przełożyłam sobie  balsam gdzie indziej, a tę tubę wyrzucam.


Maski w płachcie:
Mediheal Dress Code Violet i Etude House Pomegranate


Etude House to dla mnie jakaś pomyłka: alkohol już na czwartym miejscu w składzie, a w ogóle jakikolwiek ciekawy składnik (w tym przypadku tytułowy ekstrakt z granatu) pojawia się w niej stosunkowo nisko (przed nim mamy właściwie tylko wypełniacz oraz tanie nawilżacze w postaci gliceryny i glikoli). Skład maski Mediheal jest o całą klasę lepszy: zero alkoholu, znacznie mniej wypełniacza, a i nawilżacze znacznie ciekawsze: hialuronian, kolagen, cukry, betaina... Dodatkowo maska jest tak ładna, że nagrałam w niej filmik!

Cześć! Wpadam do Was z kolejnym filmem! Tym razem złuszczam się odlewką peelingu oczyszczającego @sylveco.pl od @basia.blog, maseczkuję za pomocą Dress Code Violet od @medihealpolska, a na końcu odżywiam kremem przeciwzmarszczkowym Apple Queen firmy @bartoscosmetics 🍎 . Wpisy o których wspominam w filmie to: 💚 Mój potwornie długi (ale konkretny!) wywód o detoksach, zatruciach, oczyszczaniu organizmu itp., czyli goo.gl/pQ9okG . oraz . 💚 Krótka pigułka że wszystkimi potrzebnymi informacjami na temat dezodorantów i antyperspirantów. Bez ściemy, BEZ POWIELANIA MITÓW, krótko i na temat. Chodźcie na goo.gl/THMNEU . #alumina #korund #aluminium #glin #świadomapielęgnacja #evidencebased #kosmetykibezaluminium #dezodorant #antyperspirant #ałun #kryształałunu #dezodorantwkrysztale #blokerpotu #blokerypotu #beautynapomorzu #sylveco #mediheal #dresscodeviolet #bartos #applequeen #beautyblog #kosmeoszorty
Post udostępniony przez 🇵🇱 Ania, Gdynia ⚓ (@kosmeologika)


Czy to faktycznie wszystko?



Tak jak wspomniałam we wstępie, niekoniecznie. Zużyłam sporo próbek i odlewek; oddałam też dalej końcówkę Effaclaru K (tu recenzja), zużyłam też ze dwa nieciekawe kremy do stóp, po zdenkowaniu normalizującego żelu do mycia twarzy Tołpa SEBIO wyrzuciłam opakowanie jak tylko zrobiłam zdjęcia do przeglądu łagodnych myjadeł...

Jestem też na sto procent pewna, że parę razy zużyłam coś o czym milion razy pisałam na blogu i postanowiłam nie zadręczać Was kolejnym peanem na temat tego czy tamtego. To samo zrobię pewnie od teraz z balsamami Balea MED, kremem Bielenda Neuro Collagen 50+, maską Dr. Sante Argan Hair czy odżywką b/s Ziaja Intensywne Nawilżanie. Wy wiecie, że są to moje hity, a ja dzięki temu będę miała z pięć opakowań chomikowanych aż do grudnia mniej ;D

Trzymajcie się ciepło!
Ania


20 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie tym Viankiem odżywczym, miałam kiedyś żel z tej serii, ale nie polubiłam. Możliwe, że w przypadku micelarnego byłyby lepiej ;)
    Też lubię tą maskę algową Nacomi, ale zawsze wychodzi mi ciut inna konsystencja. W ogóle sporo osób narzeka, że trudno je rozrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest prawda, że one solidnie grudkują itd., ale na twarzy mi się to zawsze wyrównuje, a i tak najważniejsze jest nakładanie grubą warstwą i ich boskie działanie :)

      Usuń
  2. Z Kalosow aktualnie kroluje u mnie color, bo mozna go przerobic wedle preferencji :D choc Algae tez sie super u mnie sprawdzal! Za to za babydream nie przepadam, zuzylam do mycia pedzli poprzednia wersje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbuję sobie przypomnieć czy nie miałam odlewki Color, ale jednak mocno wydaje mi się, że to była Multivitamin (inna pomarańczowa etykieta ;D). Tak więc Color przede mną!

      Usuń
    2. Multiwitamin na pewno miałaś, bo pamiętam jak Ci ją dałam :))

      Usuń
  3. Sporo tego! Ale oczywiście uwzględniając długi okres czasu wcale nie tak dużo :) jestem ciekawa tej kredki GR, o której wspomniałaś :) na moich włosach Mythic Oil sprawdza się świetnie, no ale mamy zupełnie inne włosy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny uważajcie na Mythic Oil, ponieważ zmienił skład na alkoholowy. Kupiłam niedawno pierwszy raz, bo wszędzie się nim zachwycali i nie wiem teraz co z nim zrobić, bo alkohol na końcówki to niekoniecznie...

      Usuń
    2. Dzięki za te odlewkę, Basiu <3

      Mariposa89, co Ty powiesz! No to teraz w ogóle odpadł sens kupowania go...

      Usuń
    3. No niestety też o tym nie wiedziałam :( A tanie to nie było.

      Usuń
  4. Lubię ten krem Bielendy. Sama bym nigdy nie kupiła, ale dzięki temu, że przeczytałam o nim u Ciebie pewnie zostanie ze mną na dłużej :) Używam na zmianę z niebieską wersją, o której też pisałaś. Zastanawiam się teraz nad Dermofuture...

    OdpowiedzUsuń
  5. Może nie w temacie, ale z powodu niezmienionego opisu kremu Cera + Solutions do cery tłustej trafiła do mnie jego nowa wersja (bo starej już nigdzie nie ma). I po wklejeniu składu do cosdna zastanawiam się co z nim zrobić, bo nakładanie na twarz mnie jednak przeraża przy takiej ilości składników komedogennych. Spójrz:
    Aqua, Ethylhexyl Stearate, Isostearyl Isostearate, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Glyceryl Stearate SE, Potassium Azeloyl Diglycinate, Cetearyl Alcohol, Trimethylolpropane Triisostearate, Glycerin, Xylitol, Niacinamide, Tocopheryl Acetate,Sodium Hyaluronate, Inulin, Potassium Cetyl Phosphate, Sodium Polyacrylate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Alpha-Glucan Oligosaccharide, Allantoin, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę od tego, że ja tych "wskaźników" komedogennosci praktycznie nie uznaję, a moje powody doskonale opisała Italiana tutaj:
      https://www.italianablog.pl/2014/08/zapychanie-i-aknegennosc/

      Po drugie, nie znam w ogóle Twojej cery ani schematu pielęgnacyjnego. Jeśli "zapycha Cię wszystko", to nie ma co ryzykować :)

      Co do samego kremu, to moim zdaniem skład źle nie wygląda, ale jest to po prostu zupełnie, zupełnie inny krem. Nie ma w sobie ani pół ekstraktu (roślinnego czy z drożdży) ani substancji przeciwzapalnej - a to właśnie te składniki tak wyróżniały tamten skład. Są inne ciekawe składniki, ale oczywiście sęk tkwi w słowie "inne". Wobec tego nie jestem w stanie bardziej sama Ci doradzić, tak naprawdę musiałabym kupić tę nową wersję i przetestować ją na sobie.

      Usuń
  6. Aniu a co myślisz o kremach z ceramidami w pielęgnacji? Zastanawiam się nad zakupem kremu Cerave z Superpharmu. Ta marka niedawno weszła na rynek polski ale jest dobrze znana za granica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceramidy są moim zdaniem najlepsze do skóry suchej, odwodnionej :) Ja takiej nie mam, a poza tym głównie interesuje mnie pielęgnacja przeciwstarzeniowa, więc nie miałam tych kosmetyków.

      Usuń
  7. Trochę się tego nazbierało :) Ja ostatnio wyznaję totalny minimalizm i wykańczam kosmetyki, które u mnie zalegają.
    Mam kilka sztandarowych, sprawdzonych produktów, których się trzymam i jak na razie nie testuję zbytnio nowości.
    Za to moje klientki lubią testować, to co czasem trafi do mnie z jakiś paczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie tym, że półroczne, ale patrząc na to co pokazujesz to nie jest tego tak dużo jak na czas 6 miesięcy :) w sumie też nie dziwi mnie to, bo u mnie tego typu produkty do pielęgnacji też nie kończą się w miesiąc :)
    Kallosy jakoś nigdy mnie nie kusiły.

    OdpowiedzUsuń
  9. No trochę się nazbierało :D A uwielbiam maski algowe, tą Nacomi chciałam ostatnio, ale jej nie mieli i będę musiała wyczaić w Hebe i chcę sobie kupić :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak na to jak dużo sama zużywam, zaskakująco mało nam się pokrywa :P Ja tam lubię, jak mi ktoś przypomina, nawet po raz setny o produktach, których nadużywa, bo może w końcu trafi na ten moment, kiedy uznam, że chcę go w końcu wypróbować :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger