7/12/2018

Szybki update z kosmetykami z Drogerie Markt!




Już myślałam, że moje zakupy w Drogerie Markt zawężę do minimum: ukochany balsam do ciała Balea MED, żele do włosów Balea MEN i raz na jakiś czas odżywka z linii Balea Professional. Nie byłoby to dla mnie żadnym wyrzeczeniem, bo w temacie pielęgnacji włosów zidentyfikowałam już większość najważniejszych ulubieńców, a w pielęgnacji twarzy DM nigdy nie miał mi nic ciekawego do zaoferowania.


Aż tu nagle wchodzi Hellojza (cała na biało) i na Stories poleca sporo produktów, które wpadło mi w oko! Pomyślałam więc, że pociągnę serię wpisów o Drogerie Markt jeszcze trochę, bo jednak oferta się ciągle zmienia, a ja widzę, że wiele z Was informacje te interesują.

Zapraszam więc na opinie na temat moich ostatnich DM-owych odkryć, a na końcu pokażę Wam moją małą chciejlistę ;)


Balea PROFESSIONAL: Creme-Kur Oil Repair Schwerelos


Ten produkt trafia do nas w poręcznym słoiczku zawierającym 300 ml bladoróżowej i bardzo słodko pachnącej maseczki. Według producenta przeznaczona jest do cienkich i suchych włosów, które to ma wzmacniać od nasady po same końce, nabłyszczać, ułatwiać rozczesywanie. Na włosach należy trzymać ją 3-5 minut (ja raczej każdy kosmetyk trzymam minimum kwadrans i tak też testowałam tę maskę). Według informacji na etykiecie jest to kosmetyk wegański, pozbawiony silikonów, a wzbogacony fitokeratyną i olejem różanym*. Po wczytaniu zauważymy, że prawdziwego oleju różanego tam nie ma: mamy tu tylko olej sojowy i słonecznikowy, a w nich ekstrakt z róży stulistnej. Niby informacja ta jest na etykiecie, ale małym druczkiem – nie pochwalam takich praktyk, więc był to dla mnie pierwszy minus. Dodajmy do tego fakt, że fitokeratyna w istocie nie ma nic wspólnego z keratyną: to proteiny roślinne (kukurydziane, sojowe i pszeniczne).

AQUA │ CETEARYL ALCOHOL │ ETHYLHEXYL STEARATE │ BEHENTRIMONIUM CHLORIDE │ GLYCINE SOJA OIL PANTHENOL │ HYDROLYZED CORN PROTEIN │ HYDROLYZED SOY PROTEIN │ HYDROLYZED WHEAT PROTEIN │ CETRIMONIUM CHLORIDE │ HELIANTHUS ANNUUS HYBRID OIL │ ROSA CENTIFOLIA FLOWER EXTRACT │ CITRIC ACID │ HYDROXYETHYLCELLULOSE │ DIPROPYLENE GLYCOL │ SODIUM CHLORIDE │ SODIUM NITRATE │ TOCOPHERYL ACETATEPARFUM │ BENZYL SALICYLATE │ LINALOOL │ SODIUM BENZOATE │ PHENOXYETHANOL │ CI 45100.

Sam skład nie wygląda jakoś szczególnie źle, może tylko troszkę biednie. Bardzo lekkie emolienty, oleje stosunkowo nisko. Za to wysoko pantenol, proteiny, dalej wspomniany ekstrakt. Z typowych humektantów mamy tu właściwie tylko glikol, chociaż oczywiście pantenol czy witamina E także wykazują takie właściwości. Co godne pochwały, to jeden z niewielu kosmetyków do włosów Balea, w którym nie ma żadnego „złego” alkoholu!

Opinię o tej masce prezentowałam Wam już przy okazji niedawnego półrocznego denka, ale pozwolę ją sobie wkleić i tutaj:


Ta maska/kuracja Balea na moich włosach nie zrobiła kompletnie nic. Po jej użyciu włosy puszyły się mniej niż bez jakiekolwiek maski czy odżywki, ale to właściwie tyle. Nie było odczuwalne jej działanie emolientowe, humektantowe czy proteinowe, więc najbliżej jej do określenia PEH... ale mam wrażenie, że po prostu wszystkiego w niej było za mało. Nawet wzbogacanie niewiele tu dało. Natomiast jej lekkość będzie OGROMNĄ zaletą dla osób o cienkich włosach, więc jeśli takie masz – warto się jej przyjrzeć.


Także tak. Kosmetyk totalnie nie dla mnie, ale dla cienkowłosych, z tendencją do przyklapu, to może być strzał w dziesiątkę.

 

Balea PROFESSIONAL: Locken 2in1 Haarbutter


Ten kosmetyk zaintrygował mnie swoją wielofunkcyjnością: ma on stanowić odżywkę do włosów i krem do loków w jednym. Producent zachęca, by pod prysznicem nałożyć ją na włosy od razu po umyciu włosów i/lub po spłukaniu kosmetyku nałożyć jego niewielką porcję na dłoń i pougniatać z tym osuszone ręcznikiem włosy.

Testując właściwości odżywkopodobne tego produktu stosowałam go jak każdą inną posiadaną przeze mnie maskę czy odżywkę, czyli na minimum 15 minut pod czepek. Sprawdzając czy nadaje się jako stylizator stosowałam go zarówno solo, jak i jako odżywkę b/s pod żel do włosów.

AQUA │ CETYL ALCOHOLGLYCERINBUTYROSPERMUM PARKII BUTTER │ BEHENTRIMONIUM CHLORIDE │ ETHYLHEXYL STEARATE │ GLYCERYL STEARATE │ HELIANTHUS ANNUUS SEED OIL PANTHENOLHYDROLYZED CORN PROTEIN │ HYDROLYZED SOY PROTEIN │ HYDROLYZED WHEAT PROTEINPOLYQUATERNIUM 10 │ POLYQUATERNIUM 72 │ CETRIMONIUM CHLORIDE │ CITRIC ACID │ DIPROPYLENE GLYCOLPARFUM │ ALPHA ISOMETHYL IONONE │ LIMONENE │ SODIUM BENZOATE │ PHENOXYETHANOL │ CI 40800.

Skład jest bardzo fajny. Mamy emolientowo-humektantową bazę z masłem shea już 4. miejscu. Potem mamy mnóstwo dobroci: olej słonecznikowy, pantenol i proteiny znane nam z opisanej wcześniej kuracji do włosów cienkich. Dalej wchodzą nam polimery odpowiedzialne za wspomaganie skrętu: ponieważ są to polyquaternia, nasz krem do loków nie jest zgodny z pielęgnacją CG. Moje zdanie jest takie, że jeśli nie boimy się umyć głowy raz na jakiś czas szamponem oczyszczającym, to nie ma co polyquatów palić na stosie ;)

A że krem do loków spisał się u mnie wyśmienicie, to czuję się tylko w tej opinii utwierdzona :) Jako maska był to produkt raczej średni: na pewno lepszy niż nic-nie-robiąca kuracja Balea, ale w porównaniu z maskami Dr. Sante czy Biovax wypadł nader blado.

Natomiast w kwestii stylizacji... no, tutaj to się polubiliśmy! Myślę, że gdyby był to kosmetyk na stałe dostępny pod ręką w polskich drogeriach to mogłabym spróbować zastąpić nim całkowicie moją dotychczas ulubioną odżywkę ZIAJA Intensywne Nawilżanie. Ale skoro nie jest dostępny, to raczej nie będę zawracała sobie głowy sprowadzaniem go ilekroć się skończy. To po prostu bardzo fajny stylizator, więc każdą Zakręconą włosomaniaczkę namawiam by dała mu szansę, jeśli kiedykolwiek przytrafi się jej okazj!



ALVERDE Sensitiv: Spulung Bio-Echinacea & Bio-Jojoba


Daję Wam słowo harcerza, że to ostatni raz jak skusiłam się na jakąkolwiek odżywkę Alverde. Jeśli ktoś mi takową sprezentuje, to oczywiście nie wyrzucę jej do kosza (a przynajmniej nie od razu...), ale przy następnych zakupach w Drogerie Markt nawet nie rzucę okiem na półkę z pielęgnacją włosów tej marki. Po prostu mi te kosmetyki nie służą.

Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glycine Soja Oil*, Alcohol, Brassica Alcohol, Inulin, Decyl Oleate, Betaine, Brassicyl Isoleucinate Esylate, Parfum**, Simmondsia Chinensis Seed Oil*, Levulinic Acid, Coco - Glucoside, Glyceryl Caprylate, Glyceryl Oleate, Arginine, Sodium PCA, p - Anisic Acid, Sodium Levulinate, Hydrolyzed Wheat Protein, Citric Acid, Linalool**, Limonene**, Benzyl Alcohol**, Citral**, Benzyl Salicylate**, Echinacea Purpurea Extract*, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Lecithin, Ascorbyl Palmitate

Tutaj skusiło mnie to, że alkohol jest dopiero na piątym miejscu w składzie, ale jednak dla moich kręconych, a przez to podatnych na przesuszenie włosów jest to i tak za wysoko. Reszta składu nie ma dla mnie wobec tego żadnego znaczenia. Zwłaszcza, że odżywka okropnie pachniała i miała beznadziejnie tępą konsystencję, przez co żeby rozczesać na niej włosy musiałabym chyba wylać na głowę ćwierć opakowania... No nic, szkoda. Głupia ja.

Żeby się jeszcze bardziej przed Wami ukorzyć pokażę inne czerwone flagi, które zignorowałam: kompozycja zapachowa jest wysoko, więc substancji aktywnych zamieszczonych w INCI po niej jest tyle co kot napłakał. Tytułowy ekstrakt z jeżówki jest tak blisko końca, że nawet alergizujące składniki kompozycji zapachowej go wyprzedzają. Miałam chyba jakieś zaćmienie mózgu kupując to barachło...

 

BALEA Med: Korpermilch 15% Urea Sofortpflege


O tym, jak kocham ten balsam pisałam chyba z milion razy, analiza składu też na blogu chyba jest. Wobec tego nie będę się powtarzać, zresztą wiecie o nim już wszystko  co chcecie oraz znacznie więcej ;)

Moja DM-owa chciejlista


Wszystko zaczęło się przez Hellojzę i jej Instastories ;D W oko wpadły mi na pewno węglowe plastry na nos, nawilżająca maseczka w płachcie i dwufazowy płyn do demakijażu oczu. Potem przeglądając inne nowości spostrzegłam, że spora część z sheet masks dostępnych w Drogerie Markt ma składy nie tylko ładne, ale po prostu ciekawe: inne niż to, co mam łatwiej dostępne. Dodatkowo wprowadzili do oferty kilka ciekawych ser, z których ze dwa chętnie bym wypróbowała.

Standardowo uzupełniłabym też zapasy mojego balsamu do ciała oraz jakąś nową odżywkę Balea Professional! Do przetestowania została mi jeszcze jedna bezalkoholowa maska w słoiku oraz całe mnóstwo odżywek w tubach, więc mam temat badań na ładnych parę sezonów ;)

 ***


Jeśli jest w ofercie Drogerie Markt coś, co koniecznie powinnam dopisać do listy - dajcie znać!

Buzi!

Ania

18 komentarzy:

  1. Ja kupuję czarną maskę w płachcie, która ma kwas salicylowy na trzecim miejscu w składzie, zaraz po wodzie i glicerynie. Pomaga mi ugasić zaognione ropne wypryski.
    Kupiłam i przetestowałam też maskę w płachcie z glinką! Całkiem fajna opcja, kiedy się nie chce mieszać swojej kompozycji i do tego łatwo to zdjąć:D Nie działa tak dobrze jak samoróbki, ale przy braku czasu ;)
    Ostatnio z nowości wpadł mi w oko taki wynalazek - myjadło do twarzy w sticku, które ma się pienić w kontakcie z wodą. Zaciekawiła mnie też maska z glinką do skóry głowy z serii professional, może się skuszę jak wykończę inne zapasy.

    A które z pozostałych sheet masks uważasz za godne uwagi? Chętnie upoluję coś w dm :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście dużo zależy od tego jaki się ma typ cery, wymagania itp., ale mi w oko wpadły te:

      Najciekawsze:
      https://www.dm.de/balea-tonerde-tuch-maske-p4010355540164.html
      https://www.dm.de/balea-vital-tuch-maske-p4010355513915.html
      https://www.dm.de/balea-tuch-maske-mit-aktivkohle-vlies-p4010355370105.html
      https://www.dm.de/balea-aqua-tuch-maske-p4010355513885.html

      Też fajne:
      https://www.dm.de/balea-blumenmaske-pfingstrose-p4010355514240.html
      https://www.dm.de/balea-blumenmaske-kirschbluete-p4010355514219.html
      https://www.dm.de/balea-tuchmaske-young-melone-p4010355514189.html
      (te trzy powyżej mają prawie identyczne składy :D)

      Raczej podobne do tego, co mamy na rynku w Polsce, ale chętnie bym wypróbowała:
      https://www.dm.de/balea-men-hydro-tuchmaske-p4010355514271.html
      https://www.dm.de/balea-tuchmaske-cool-camel-le-p4010355514066.html
      https://www.dm.de/balea-beauty-therapy-folien-tuch-maske-p4010355514004.html

      Szkoda, że cała seria Pflege-Kick jest mocno alkoholowa, bo na przykład ta niebieska ma peptyd przeciwstarzeniowy :( Ale obawiam się, że dla mnie wady przeważyłyby nad korzyściami...

      Aha, niedawno miałam maseczkę z glinką w płachcie od 7th Heaven/Montagne Jeunesse - POLECAM BARDZO!

      Usuń
  2. Kiedyś sporo ich produktów poznałam, ukochany miał dostęp do hurtowni, która ściągała z Niemiec :P. Teraz już nie jestem na czasie, bo praktycznie od dawna nie mam okazji używać np. Balea, a lubiłam ich szampony, żele, czy właśnie maski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kilka kosmetyków do włosów z alverde i żaden się u mnie nie sprawdził, a mam średnioporowate, proste, niefarbowane włosy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam średnioporowate, kręcone i niefarbowane - więc podobny typ i jak widać, też bez miłości ;)

      Usuń
  4. ja zawsze jak mam okazje wpadam do DM, chociazby sobie poprzegladac co maja.. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Przerobiłam trochę produktów Balea, ale jakoś mnie nie zachwycają, za to na Alverde mam ochotę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To uważaj, bo jak nałożysz na raz ze trzy ich produkty to na alkomacie możesz coś wydmuchać - zawsze mają wysoko alkohol ;) No, chyba że produkty olejowe - te są świetne!

      Usuń
  6. Nie mam dostępu do DM i raczej do mnie nie trafiają przez to kosmetyki Balea. Ale ich maski w płachcie chętnie bym wypróbowała!

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam kilka produktów Alverde, ale mi nie odpowiadały. Z Balei sięgam głównie po żele :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwsze - czuję się nie winna ;P
    Po drugie - zwykle polecam dobre produkty ;) W sumie mam DM za rogiem, mogłabym znosić do domu reklamówkami, ale po co? Przetestowałam wiele z nich, ale przed zakupem przeanalizowałam składy w domu, żeby nie kupić kota w worku. Tak jak piszesz, maski w płachcie z Balea mają naprawdę ładne składy (jak za tę cenę!), jednak nie wszystkie i trzeba zerkań na skład za każdym razem, żeby nie naciąć się na Alcohol Denat na drugim miejscu po wodzie w składzie maski.
    Jak w każdym sklepie w DM można naprawdę znaleźć perełki ;)
    Mam już zdjęcia do ostatniego wpisu polecającego kosmetyki z DM, chcę go puścić na blogu jeszcze przed wyjazdem na urlop ;)
    PS Mam ulubiony biały szlafrok ;p I tak paraduję po domu w tym kostiumie, trochę jak w cyrku ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ten alkohol zepsuł mi skład maseczki, która z racji zawartości peptydów najbardziej by mnie interesowała - piszę o tym w komentarzu wyżej :(

      Usuń
  9. Nie ma to jak kusiciele :D Trzeba mniej stories oglądać, bo czasami to ciężko odpędzić od siebie te złe myśli zakupowe :D
    Ale aż żałuję, że u mnie w niemieckim sklepie nie ma aż tak wielu produktów Balea do wyboru(same żele i szampony) :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W "moim" sklepie jest trochę odżywek, ale też generalnie bida z nędzą ;)

      Usuń
  10. W DM nigdy jeszcze nie byłam. Te maski zupełnie nie dla moich włosów. Balea też mnie zawodzi częściej niż zadowala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty, a wiesz że ja też nie? Jakoś zawsze udaje mi się poprosić kogoś o przywiezienie ;D

      Usuń
  11. W DM można znaleźć sporo perełek :) Mnie zawsze ciągnie do żeli Balea, mają tyle ciekawych zapachow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ich nie kupuję, bo SLSowe myjadłą są nie dla mnie. Ale oczywiście zapachy mają wręcz legendarne :D

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger