5/11/2015

Essence, I love trends: The nudes - nowości do ust!

 

Moje kolorowe kosmetyki do ust to właściwie z jednym tylko wyjątkiem Essence. Szczególnie wychwalam wściekle czerwony lip tint z jednej z limitowanek (i szukam dla niego zastępstwa, bo już mi się kończy...) oraz pomadkę z serii Long-lasting, którą znalazłam pod choinką. Ostatnio dzięki koncernowi Cosnova miałam przyjemność przetestować trzy produkty do ust z nowej linii The Nudes – lakiery z tej serii pokazywałam Wam → tutaj.




W skład serii wchodzą między innymi pomadki w pięciu kolorach. Pod względem formuły i opakowania jest to ten sam typ produktu, co pomadki Long-lasting: różni je tylko cielista gama kolorystyczna i metalowe, „matowe” opakowania w kolorze zbliżonym do kosmetyku zawartego w środku (w serii Long-lasting są one czarne z kolorową obwódką).

Do mnie dotarły dwa odcienie: jeden z najjaśniejszych (01 wearing only a smile) oraz jeden z najciemniejszych (05 cool nude). Numer 01 już w opakowaniu wyglądał mi podejrzanie jasno, więc nałożyłam go na moje wargi tylko „testowo”, pędzelkiem. Efekt okazał się oczywiście opłakany, zupełnie jak u spalonej solarki z perłową szminą na wydętym „dzióbku”... Pomadka odnalazła nową właścicielkę i nie zawracałam sobie nią dłużej głowy.
Po lewej jedna warstwa Essence, po prawej dwie.

Z kolei kolor 05 to już zupełnie inna para kaloszy :) Ma piękny odcień bardzo zbliżony do pomadki Wibo Eliksir również w kolorze 05 – różni się od niego tym, że ma w sobie o kropelkę różu mniej, a o kropelkę chłodnego brązu więcej. Efekt to cudny - jak to mówi moja mama - „uściany” kolor, który w połączeniu z prawie matowym wykończeniem i doskonałym kryciem uczynił dla mnie pomadkę Essence ulubioną szminką nude.
Po lewej jedna warstwa Essence, po prawej dwie.

Wspomniany wyżej Eliksir to prawie idealnie kolor moich ust, więc po umalowaniu się tą szminką w lustrze nie widziałam prawie żadnej różnicy ;) Natomiast gdy pomadka zaczynała się ścierać albo odbiła mi się na zębach (zgroza!) - oczywiście, czar pryskał. Więc w pewnym uproszczeniu, niewiele było plusów, a standardowe dla wszystkich szminek świata minusy jak najbardziej. Skutkiem tego szminkę nosiłam coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu zaległa gdzieś zapomniana.
Po lewej jedna warstwa Wibo, po prawej dwie.

W przypadku Essence ten kolor jest wart noszenia. Niby „cielisty”, ale dodaje sznytu całej stylizacji i na dodatek gra z moją karnacją typu soft summer (jak to się w ogóle tłumaczy? „delikatne lato”?).

Jeśli chodzi o trwałość, to jest ona taka jak w przypadku długotrwałych pomadek Essence. Nie przetrwa posiłku, ale jeśli nałożymy ją poprawnie to bez jedzenia trzyma się na ustach kilka godzin. Jak wszystkie matowe pomadki lekko wysusza usta, ale nie robi tego nadmiernie i nie podkreśla istniejących suchych skórek.

Dodatkowo poza pomadkami wpadł mi w ręce błyszczyk XXXL nude w odcieniu 03 taste the sweets. Poza nim znajdziemy w tej linii jeszcze trzy odcienie, a ten określiłabym jako łososiowy. Jest całkiem nieźle napigmentowany i dlatego stanowi mój wybór wtedy, gdy wychodzę dokądś gdzie będę jeść albo pić bez możliwości skontrolowania stanu szminki w lusterku.
Po lewej moje usta bez niczego, po prawej z błyszczykiem.

Choć raczej nie udało mi się tego oddać na zdjęciach, błyszczyk bardzo ładnie wygląda na ustach i nie rozpływa się poza ich kontur, ale niestety jest typowo dla tego typu produktów lepki. Nie wysusza ust, nie podkreśla suchych skórek i ma solidne opakowanie: dla mnie jest to produkt stworzony do noszenia w torebce „na wszelki wypadek”. Dawno już nie miałam błyszczyka z Essence, ale kiedyś było tak, że te kryjące bez brokatu miały wszystkie podobną jakość – i on właśnie tę starą gwardię mi przypomina :)




Miałyście już któryś produkt z tej serii? Polecacie inne kolory? Mnie korcą szczególnie pomadka w kolorze 03 (druga najciemniejsza) i brązowy błyszczyk (06)... ale na razie się wstrzymam ;)

Pozdrawiam,

Kosmeonautka

PS. Z przyczyn technicznych ten wpis zapewne nigdy nie ujrzałby światła dziennego gdyby nie mój brat... P., dziękuję!

5 komentarzy:

  1. Jak dla mnie kolorki super. Takie na co dzień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że wybierając w drogerii wzięłabym jaśniejszy kolor, bo jest taki ladny w opakowaniu... Ale dzięki zdjęciom widzę, że ciemniejszy zdecydowanie wygrywa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolor Essence 05 jest idealny! Muszę kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne takie nudziaki:) Są już dostępne w rossmanie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi powiedzieć, bo w mojej okolicy nie ma ani jednego Rossmanna, który miałby szafę kosmetyków Essence - ja swoje kupuję prawie wyłącznie w Naturach i w drogeriach tej sieci owszem, są te nudziaki już dostępne :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger