6/29/2020

Czy nasza świadoma pielęgnacja jest naprawdę świadoma? Zrobię co mogę, żeby moja taka była!



„Świadoma pielęgnacja” przede wszystkim włosów, ale także twarzy to modny temat i ta moda niesamowicie mnie cieszy. Przede wszystkim dlatego, że nasze amatorskie zainteresowanie składami kosmetyków naprawdę wymusiło na firmach podkręcenie wysiłków w tworzeniu coraz lepszych produktów. Takiej rewolucji życzę konsumentkom we wszystkich krajach, bo wierzcie mi: w niemieckich czy angielskich drogeriach panuje tak potworna bieda, nuda i marazm że aż przykro patrzeć.

Czy skład kosmetyku to wszystko? Jeszcze pięć lat temu odpowiedziałabym, że tak! To znaczy: zawsze powtarzam, że nie wszystko da się wywnioskować z samego INCI, ale ogólnie rzecz biorąc ze składu i ceny kosmetyku wyciągałam sobie stosunek ceny do jakości. I stosunek ów albo był dla mnie do zaakceptowania (i wtedy kosmetyk kupowałam) albo nie. To całkiem proste.

Kiedy nie patrzy się na zapachy, opakowania i ogólny marketing wokół produktu... / Kiedy konsystencja ma dla nas małe znaczenie... / Kiedy to wszystko odpada - decyzje zakupowe podejmuje się bardzo łatwo.

Status niepracującej studentki z kredytem studenckim na karku wymuszał na mnie trzymanie się kosmetyków możliwie najtańszych, a pasja do pielęgnacji motywowała mnie do szukania na najniższych półkach cenowych produktów możliwie najlepszych.

Punkt zwrotny nastąpił w mojej szafie (albo na regale z książkami)


Od tamtej pory minęło sporo czasu i nastąpiło wiele zmian, a wszystko zaczęło się od... ubrań. Od bloga i książki Joanny Glogazy, które stały się dla mnie elementarzem świadomego konsumpcjonizmu, bo zdobytą w ten sposób wiedzę zaczęłam stosować w innych dziedzinach życia. Pisałam o tym tyle razy, że już głupio mi się powtarzać, wybaczcie!

Oczywiście niewątpliwie poza zmianą sposobu myślenia pomogło mi to, że poszłam na swoje. W czasie studiów głupio byłoby mi ciągnąć od rodziców pieniądze na wegańskie bezglutenowe cruelty-free T-shirty z bawełny organicznej tkanej przez tybetańskich mnichów. Ale skoro zarabiam własne pieniądze to mogę i chcę wydawać je po swojemu, nawet jeśli komuś decyzje te wydadzą się niezrozumiałe czy wydumane.

Jestem w takim miejscu, że większą radość sprawia mi jeden taki bezglutenowy T-shirt niż dziesięć koszulek z H&Mu. A teraz chciałabym umieć wprowadzić to samo jeśli chodzi o kosmetyki.




Nie myślę o tym temacie od wczoraj. Przez to że ogólnie najbardziej eko rzeczą jaką możemy zrobić jest po prostu kupowanie MNIEJ, to wrzuciłam tutaj kiedyś tekst Minimalizm w pielęgnacji ciała, w którym punktuję liczne typy/grupy produktów, których przeciętny konsument zwyczajnie nie potrzebuje.

Natomiast o ile nie przyjmę trybu życia naszych praprababć (kąpiel w szarym mydle dwa razy w roku jako podsumowanie wszystkich zabiegów higienicznych...) to coś kupować będę.

Pielęgnacja cery to dla mnie hobby.

Długie włosy to moja duma.

Makijaż to dla mnie frajda.

Pielęgnacja ciała to mój relaks.

Nie chcę i nie zamierzam z tego wszystkiego rezygnować, ale chciałabym to realizować w jak najbardziej przemyślany i zrównoważony sposób.

Sporo na ten temat napisałam w tekście Makijaż minimalistki i tak naprawdę poniżej znajdziecie przeredagowaną wersję dekalogu, który opisałam tam – po wersję rozwiniętą zajrzyjcie do wpisu jako takiego.

Zasady, których próbuję teraz przestrzegać:


1. Kupować jak najmniej, tak po prostu.

2. Kupować lokalnie, bez wysyłki generującej produkcję śmieci, a przy okazji wspierając miejscowe sklepy (szczególnie niesieciowe).

3. W miarę możliwości wybierać produkty polskie...

4. ... a najchętniej marki indie, czyli wszelkie małe rodzinne biznesy i małe firmy założone przez dziewczyny, którym z całego serca kibicuję!

5. Wybierać kosmetyki nietestowane na zwierzętach/cruelty-free, choć niekoniecznie wegańskie (natomiast na pewno zawsze spojrzę na takie łaskawszym okiem mimo, że nie jestem wege).

6. Mówię „nie” markom, których model biznesowy polega na imitowaniu produktów innych marek.

7. A jeszcze głośniejsze „NIE” mówię kosmetykom z AliExpress i tego typu źródeł!

8. Jeśli właściciel, szef czy inna ważna osoba w firmie popisze się propagowaniem szkodliwych poglądów albo innymi nieetycznymi zachowaniami to również się pożegnamy.

9. Tam gdzie to możliwe wybierać kosmetyki w szklanych czy metalowych opakowaniach, ewentualnie plastikowych z recyklingu.

10. Zakupionych produktów używać, zużywać do końca lub oddawać.

A teraz chciałabym bardzo z grubsza przedstawić mój plan działania w poszczególnych kategoriach!

Glam Shop, Annabelle Minerals, Neauty, Meesha Lou to idealne przykłady mniejszych lub większych marek indie, które uwielbiam ♡ Bell to marka drogeryjna, ale polska, nieudająca czegoś czym nie jest i mająca fajne produkty - w tym moją najukochańszą szminkę!

Makijaż


Ta dziedzina idzie na pierwszy ogień, bo 99% moich przemyśleń zawarłam w podlinkowanym wyżej wpisie. Kupione od tamtej pory kosmetyki kolorowe wybierałam z jak największą pieczołowitością, wielokrotnie zastanawiając się czy na pewno zależy mi na danym produkcie wystarczająco. Jedną paletkę zdobyłam z drugiej ręki od Czytelniczki a właściwie od współgrupowiczki na naszej grupie Project Pan Polska!

A propos pannowania, uważam że poszło mi wyśmienicie. W tej chwili absolutnie miażdżącą większość moich zbiorów stanowią kosmetyki polskie, a pojedynczych niedobitków będę pozbywała się zapewne latami: mowa bowiem o produktach typu czerwona szminka na specjalne okazje czy róż, którego wydajność jest nieskończona.

Moją misją jest obecnie zaostrzenie rygorów dotyczących statusu testowania na zwierzętach oraz podróbek. Od czasu powstania poprzedniego wpisu Eveline dostało u mnie kilka żółtych kartek za mało subtelne „inspirowanie się” produktami znanych marek i coraz bardziej skłaniam się ku temu by tę markę wrzucić na moją prywatną czarną listę razem z Wibo i Lovely.

Co do statusu cruelty-free kosmetyków to po prostu trochę się doedukowałam. Wcześniej myślałam, że skoro marka jest polska (a w Unii Europejskiej mamy zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach) i nie sprzedaje w Chinach (gdzie na rynek mogą wejść tylko marki, które takie testy przeprowadzą lub na nie komuś pozwolą) to droga wolna, można kupować. Na grupie Kosmetyki bez okrucieństwa dowiedziałam się, że nie jest to takie proste i pewnie z kilku marek kosmetyków będę musiała jednak zrezygnować. Nic nie szkodzi, jest ich na rynku tyle, że naprawdę sobie poradzę ;)

Mój ostatni normalny balsam do ciała oraz krem do stóp do wymiany! A z drugiej strony: mydło Miś z mydlarni Cztery Szpaki oraz ekstremalnie wydajny bloker Ziaja, który wystarcza mi na dwa lata zastępując wszystkie inne antyperspiranty i blokery ♡


Pielęgnacja ciała


Druga najprostsza kategoria, bo moja pielęgnacja ciała jest dość mocno minimalistyczna co najmniej od czasu powstania tego wpisu w styczniu 2018 r.

Od tamtej pory zaszła jedna bardzo ważna dla mnie zmiana: pogodziłam się z moim rogowaceniem okołomieszkowym i przestałam z nim walczyć. Zawsze będę powtarzać, że tekst Cellulit, rogowacenie okołomieszkowe, zaskórniki, zbędne owłosienie - moje niezawodne sposoby! jest w ścisłej czołówce moich ulubionych tekstów na blogu i bardzo go Wam polecam, jeśli też macie kompleksy na punkcie rogowacenia, cellulitu i innych wymienionych „defektów”...

W każdym razie ten prosty gest zaakceptowania mojej własnej skóry sprawił, że mogę wprowadzić kilka kolejnych uproszczeń w mojej pielęgnacji ciała. Zmienić najdelikatniejsze żele na w miarę łagodne mydła w kostce, a dziesiątki butelek balsamów do ciała Balea Med 15% Urea na zwykłe naturalne masło do ciała.

To, co jest jeszcze do dopracowania to przerzucenie się na polskie niezależne i nietestujące na zwierzętach marki, bo mój krem do stóp z Avonu to nie jest ścieżka, którą chcę podążać. O postępach na pewno będę informować Was na bieżąco.

Chciałabym powiedzieć, że tak wygląda cała moja pielęgnacja włosów, ale oczywiście tak nie jest. Kompozycja dla inspiracji :) Olej brokułowy kupiłam do stosowania na końcówki, bo na Triny akurat nie było Happy Ends od Anwen. W puszce odżywka Herbs&Hydro, a niżej Cztery Szpaki. Po prawej szampony: końcówka drugiego opakowania Czterech Szpaków i wymarzony Yen już niedługo doczeka się otwarcia ;)


Pielęgnacja włosów


Wreszcie i trzecia prosta kategoria! Tym razem prosta dlatego, że w niedawnej Dorocznej aktualizacji włosowej (klik!) sporo napisałam o tym w jakim kierunku zmierzam. Co zmieniło się od maja?

Ano zmieniło się to, że kupiłam dwie odżywki w kostce: Cztery Szpaki oraz Hemp & Mango firmy Herbs&Hydro. Uświadomiło mi to, że niestety, ale raczej odżywki w kostce to będzie za mało dla moich falowanych, średnioporowatych włosów. W mojej pielęgnacji na pewno mogą zastąpić te lekkie, codzienne odżywki, dzięki którym w ogóle mogę rozczesać włosy ;) Ale nie są to maski i nie zrobię z nich emolientowego kompresu, proteinowej bomby ani humektantowej kuracji, a wszystkie te rzeczy moje włosy kochają.

Może gdybym wróciła to bardzo regularnego olejowania włosów to byłoby trochę inaczej, ale z kolei wtedy hektolitrami zużywałabym odżywki/maski myjące, a to już chyba mija się z celem...

A tu, wręcz przeciwnie, nie inspiracja, a moje nemezis ;) Kosmetyki, których zastępców będzie mi znaleźć najciężej.


Pielęgnacja twarzy


No i przyszedł czas na mój najtwardszy orzech do zgryzienia. Z kilku powodów z których najważniejsze są dwa:

Po pierwsze, ja uwielbiam się pielęgnacją cery bawić, szukać nowości, nowych patentów. Nie mylmy tego z eksperymentami i testowaniem każdego kosmetyku jaki się nawinie, bo co to to nie. Ale dopracowywanie mojego schematu pielęgnacji cery by co roku przedstawić Wam jakieś konstruktywne wnioski to jedna z moich największych życiowych przyjemności.

Po drugie, bardzo proste: polskie firmy kosmetyczne (mimo peanów od których zaczęłam wpis) nie są gotowe na konsumentów takich jak ja :P Dobrych polskich kremów z wysokimi filtrami ze świecą szukać. Sensowne retinoidy do głowy przychodzą mi trzy: serum Liq CR oraz kremy Pharmaceris i Neutrea. Czyli mało, chociaż na pewno sympatycznie, bo produkty są świetne (w przypadku serum wypowiadam się tylko na podstawie licznych świetnych opinii od rzetelnych osób).

Przejrzałam moje zapasy kosmetyczne (nie mam dużo otwartych produktów, ale nieotwartych mam pół szuflady – w tym pięć kremów z filtrem, lol). Chciałabym do końca tego roku dojść do momentu, w którym poza ochroną przeciwsłoneczną i retinoidami wszystkie moje kosmetyki będą polskie i CF.

Jeśli to możliwe, spróbuję przerzucić się na mycie twarzy mydłem w kostce.

Będę poszukiwać kosmetyków w szklanych opakowaniach (w szczególności toników i hydrolatów) oraz oraz firm, które oferują zakup kosmetyków do własnych opakowań lub uzupełniają opakowania po swoich: tu nasuwa mi się na pewno Jan Barba, ale kto jeszcze tak robi? Czekam na Wasze rekomendacje!

Wiem, że to raczej skromne cele, ale hej – nie od razu Rzym zbudowano, a terapia szokowa jest nie dla mnie ;) Powolutku, małymi kroczkami.

***


Oczywiście na każdym kroku tej drogi będę wdzięczna za Wasze wsparcie.

Jeśli macie sprawdzone patenty na przykład na wzmocnienie działania odżywek w kostce (a może ja po prostu je źle nakładam...?) czy zmywanie oleju bez emulgowania go odżywką – chcę je znać.

Jeśli zrobiłyście własne rozeznania produktowe, na przykład które hydrolaty w szklanych butelkach wychodzą najtaniej – chcę je mieć.

Jeśli na polskim rynku pojawi się dobry krem z filtrem albo porządnym stężeniem aktywnego retinoidu – chcę go testować razem z Wami.

A jeśli kojarzycie markę, której szefostwo jest seksistowskie, homofobiczne, rasistowskie czy w jakikolwiek inny sposób promuje na przykład mowę nienawiści* – przyłączę się do bojkotu, bo nie chcę by moje pieniądze trafiały do takich ludzi.

* ale nie tylko, bo Kat Von D skreśliłam z podsycanie lęku przed szczepionkami

Wiem, że na pewno milion razy się potknę, pomylę, nie ogarnę że jakaś firma straciła status CF albo zostanę bez kropli odżywki do włosów i kupię Garniera. Nie będę z tego powodu rozdzierać szat i nie obawiam się Waszej oceny, bo mam to szczęście, że jakoś czepliwe komentarze praktycznie całkowicie omijają to miejsce :P Ale chciałabym cały czas pomalutku wszystko dopracowywać żeby może kiedyś z takim maleńkim poczuciem dumy powiedzieć, że przeszłam długą drogę od tego co było kiedyś i może nawet udało mi się kogoś tym zainspirować ^^

Do boju! :D


Ania

21 komentarzy:

  1. Jakże bliskie mi to podejście - powolutku, krok po kroku, ku lepszemu :-) pozdrawiam Cię serdecznie! Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że radykalne zmiany często świadczą o słomianym zapale, więc mi jest dobrze z moją powolną ewolucją ;) Ściskam!

      Usuń
  2. Masz doświadczenie z https://ceraplus.pl/ ?
    Od jakiegoś czasu korzystam z kremu do cery naczynkowej (który o dziwo przyjemnie matuje) z filtrem ale zastanawiam się ile jest warta ta ochrona a także ich kosmetyki dedykowane do opalania. Są dostępne tylko w niektórych aptekach i ciężko znaleźć jakieś wiarygodne opinie na ten temat.
    Może jest w ich ofercie kilka godnych uwagi perełek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubiłam ich kremy antrytrądzikowe, ale w ofercie anty-UV nie mają nic dla mnie :( Nie sprawdziłam składów kremów do skóry suchej i wrażliwe, bo ja szukam raczej tych do tłustej i mieszanej. Ale sprawdziłam skład kremu "DO SKÓRY SKŁONNEJ DO PRZEBARWIEŃ" i z trzech zawartych w nim filtrów tylko jeden jest według mnie dobry :(

      Usuń
  3. https://sklep.zrobswojkosmetyk.pl/pl/p/Hydrolat-z-Kwiatow-Czarnego-Bzu-5kg-ZSK/4805?gclid=Cj0KCQjwiYL3BRDVARIsAF9E4Gc9AwfspmXTNj2jsUZs8PQBiJMaeN6AIptWZVeqtk_zlXcHIH0-rdAaAnb0EALw_wcB

    Aniu, nigdy nie korzystałam, więc nie mogę polecić, ale znalazłam taką ofertę na hydrolaty - na pewno generuje mniej opakowań ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo opakowanie 1 kg tutaj:
      https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Hydrolat-z-rozy-damascenskiej-bez-konserwantow/881

      Usuń
    2. Super pomysł! Muszę tylko sprawdzić ile taki produkt może stać otwarty. Jeśli nie za długo, to w grę wchodziłoby tylko kupowanie "na spółkę"...

      Usuń
  4. Spieszę z propozycją kremu do stóp, łokci itp. - bardzo polecam Linourea firmy Ziołolek. Co prawda w plastikowej tubce :( Ale ma 30% mocznika oraz witaminy A i E. Dodam, że używam go też na nogi po goleniu, m.in. ze względu na rogowacenie okołomieszkowe, i do rąk kiedy są bardzo suche, najczęściej na noc.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie ostatnio przestawiłam się na bardziej eko kosmetyki, poluje na polskich producentów

    OdpowiedzUsuń
  6. Serum z retinolem - Basiclab. Filtr -balsam Bebio spf 50.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jan Barba zdecydowanie tak. Mocno polecam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Od kilku miesięcy próbuje przykładać szczególną uwagę do zakupów środków pielęgnacyjnych

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo często tak bywa ze używamy kosmetyków, bo ktoś je reklamuje ktoś inny używa itp nie patrzymy w 100% co odpowiada dla nas i co potrzebujemy;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to jest w ogóle bolączka oglądania makijażowego YouTube'a, czytania blogów itp. :) Trzeba przed złożeniem zamówienia chwilę pooddychać głęboko! ;D

      Usuń
  10. Zrobiłam sobie taką listę zadad na początku lata i nawet dobrze mi idzie

    OdpowiedzUsuń
  11. Dużo lepiej czuje się po pielęgnacji dobrymi kosmetykami, czuję wtedy że dbam o swoje ciało.

    OdpowiedzUsuń
  12. spf mają również- lovingeco, plantea, makemebio, momme retinol (obok wspomnianego wyżej basiclab)ma norel, a tzw roślinny mają- esito, lovingeco, onlybio, uzdrovisco ma tzw.Fito+Retinol, i w rossmanie pojawił się dr skin clinic to zdaje siękoncern bielendy,ma retinoidy, niestety ma pegi i polysorbat ale skłąd naprawdę króciutki i wydaje mi się mimo tego fajny

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger