7/28/2019

Moje ulubione zestawy twarzingowe: na regenerację i na wysyp niespodzianek!



Słowa „twarzing” oczywiście nie wymyśliłam sama, tylko wypatrzyłam jako jeden z urodowych hashtagów na Instagramie. Ale pasuje idealnie do tego, co nazywałam wcześniej moją pielęgnacją specjalną: mniej-więcej cotygodniowym rytuałem z peelingiem i maseczką w roli głównej!

Kiedyś taki wieczór dla urody robiłam z dużą regularnością dwa razy w tygodniu, obecnie najczęściej jeden z nich zastępuję cotygodniowym zastosowaniem preparatu z retinoidem. W mojej głowie traktuję to trochę jak peeling enzymatyczny, dlatego bardziej złożony #twarzing uprawiam rzadziej – raz w tygodniu wystarcza mi w zupełności.

Czym jest dla mnie twarzing?


Takim absolutnym rdzeniem były i są dla mnie dwa najważniejsze kroki: peeling i maseczka. Ale jest i krok trzeci, o czym za chwilę...


Trzy peelingi i tylko jedna twarz... ;P


Faza pierwsza: peeling


Od bardzo dawna nie kupuję klasycznych peelingów mechanicznych, bo w zasadzie zawsze wybieram te enzymatyczne. Jeśli sporadycznie zdarzy mi się zaniedbać skórę i odczuję potrzebę mocniejszego, drobinkowego zdzierania sięgam po prostu po fusy z kawy i mieszam je z łagodnym żelem do twarzy. Taki peeling trzeba robić delikatnie, bo kawa zdziera mocno. Ale i tak wolę to niż kupowanie osobnego opakowania peelingu po który sięgałabym pewnie dwa razy w roku…

Całkiem sporo teorii na temat peelingów enzymatycznych znajdziecie w jednym z moich starszych wpisów:



a na blogu ukazało się także zestawienie pięciu bardzo dobrych preparatów tego typu:



Ja w tej chwili posiadam na stanie trzy różne: peeling enzymatyczny Sylveco (do kupienia tutaj!), multifunkcyjny peeling z Resibo (do kupienia tutaj!) oraz bromelainę ze Zrób Sobie Krem.


Nie licząc maseczki Pilaten (której nie umiem używać) i jednej miniaturowej maski w tubce to uważam, że zapasy maseczek mam całkiem rozsądne!


Faza druga: maseczka


O maseczkach też pisałam na blogu sporo razy, a za najważniejsze wpisy uznałabym dwa poniższe:



Jeśli jednak miałabym podsumować po jakie maseczki sięgam najczęściej, byłyby to trzy najważniejsze rodzaje:

  • maseczki oczyszczające,
  • maseczki rozświetlające,
  • nawilżające maski w płachcie (sheet masks).



Moje kompresy ♡


Faza trzecia: kompres


Kompresem nazywam każdy produkt, który nakładam na twarz po zmyciu maseczki (którą najczęściej usuwam za pomocą ścierki z mikrofibry i domywam wodą, a na koniec przecieram twarz hydrolatem lub tonikiem o jak najbardziej naturalnym składzie).

Po peelingu mam takie poczucie, że pozbawiona wierzchnich warstw naskórka cera wchłania wszystko jak gąbka. Gdybym używała naturalnego kremu do twarzy to może po prostu zaaplikowałabym go grubszą warstwą... Ale jako że trzymam się półki drogeryjnej i mój ulubiony krem Bielenda Neuro-Collagen 50+ ma w składzie m.in. DMDM Hydantoin to unikam nakładania go na taką „odsłoniętą” skórę.


Jak dobieram kosmetyki do twarzingu?



Biorę pod uwagę dwa najważniejsze aspekty:

1. Czy na rytuał mogę poświęcić odpowiednią ilość czasu i energii?

2. Czego w tej chwili najbardziej potrzebuje moja skóra?



Zestaw pod tytułem: "tak dużo niedoskonałości, tak mało czasu"


Gdy brak mi czasu...


... sięgam po peeling z bromelainą, Resibo lub kawowy. Pierwsze nakładamy na skórę na określony czas, a ostatnim masujemy twarz przez chwilę i zmywamy. Z tymi enzymatycznymi na twarzy mogę robić w międzyczasie coś innego: nakładać na skórę balsam do ciała, ogarniać łazienkę po wieczornych ablucjach... więc nawet jeśli muszą chwilę posiedzieć na cerze, ten czas nie jest zmarnowany.

Gdy brak mi czasu stosuję albo maseczkę w tubie, albo maskę w płachcie. Zastosowania tej ostatniej nie muszę chyba tłumaczyć: otwieram saszetkę, kładę płachtę na twarz, po kwadransie ściągam i tyle.

Maseczkę w tubie aplikuję prawie równie szybko, ale wymaga jednak nieco dłuższego zmywania. Tym niemniej jest to w dalszym ciągu świetna opcja dla zabieganych.


Gdy czasu mam w bród...


... sięgam po peeling enzymatyczny Sylveco. Jest moim peelingiem domyślnym, bo uważam go za zdecydowanie lepszy od bromelainy (którą też lubię!). Ponadto ma krótką datę ważności, więc zależy mi na sprawnym zużywaniu go. Wymaga jednak pięciominutowego masażu skóry, a to wydłuża urodowy rytuał. Normalnie nie mam nic przeciwko, ale nie nada się na tryb przyspieszony.

Gdy nie muszę się spieszyć wybieram maseczki sypkie, które należy rozrobić z wodą i potem zmyć. Taka forma najbardziej mi odpowiada, a w przypadku na przykład maseczek algowych chyba nie za bardzo mamy alternatywę. Więc jeśli tylko mam na to czas sięgam po maski w proszku.


Gdy moja cera wymaga oczyszczenia...


w trybie zrelaksowanym wybieram peeling enzymatyczny typu Sylveco, a potem sypkie glinki lub sypkie algi: ostatnio głównie wzbogacone glinki z EcoCery (do kupienia tutaj! i tutaj!);

w trybie szybkim wybieram multifunkcyjny peeling Resibo lub nawet szybki peeling kawowy i potem albo gotowe rozrobione glinki, albo opartą o glinkę maskę Himalaya Herbals (do kupienia tutaj!), albo saszetki z glinkami (każda z Dermaglinu jaką miałam była super), albo oczyszczające sheet masks: wspaniałe były 7th Heaven Tea Tree Sheet Mask, 7th Heaven Brazilian Mud Sheet Masque albo czarna Balea Tuchmaske Mit Aktivkohle-Vlies.


Po taki zestaw sięgam, gdy cera jest jakaś bez życia, a ja mam sporo czasu by się nią zaopiekować.


Gdy moja cera wymaga regeneracji...


♡ na spokojnie robię sobie wymagający masażu peeling Sylveco, a po nim najchętniej wybieram sypką maskę na alginacie. Kiedyś kochałam Nacomi (do kupienia tutaj!), ale ostatnio się według mnie jakoś pogorszyły i będę szukać zamiennika: najprawdopodobniej wśród masek z linii profesjonalnej Bielendy;

w pośpiechu najczęściej robię mniej absorbujący peeling z bromelainą, a potem robię maseczkę z kurkumy albo łapię za maseczkę w płachcie. Z tych które przerobiłam najlepiej wspominam Pig-Collagen Jelly Gel Mask Sheet (Holika Holika), CRAZY MASK: Nawilżającą maskę-mopsa (z Bielendy), maskę węglową z L’biotiki i Balea Aqua Tuchmaske, ale wciąż szukam ideału i to takiego w zbiorczym opakowaniu. Aktualnie czekam na zamówione opakowanie 33 maseczek, które ryzykownie wybrałam tylko na podstawie składu. Zobaczymy.

Kompres jest tym krokiem, którego nie dobieram pod dane potrzeby.


Mam ich kilka ulubionych i sięgam najczęściej po to, co akurat mam pod ręką:

  • lekki olejek, u mnie obecnie marula (podobny tutaj!), ale w kolejce jest już White Lily od Khadi. Nie chcę skłamać, ale chodziłam wokół niego chyba z cztery lata 😂 (do kupienia tutaj!)


  • olejek mieszam czasem z potrójnym kwasem hialuronowym (najbardziej lubiłam ten z ZSK) albo z esencją nawilżającą (u mnie Bielenda, nie mam porównania do innej)


  • krem lub maseczka nocna o naturalnym składzie, u mnie aktualnie Resibo Instant Beauty Mask (do kupienia tutaj!). Stosowana jako typowa maseczka na 20 minut była dla mnie poprawna, ale dopiero jako całonocny kompres po innej masce stała się dla mnie prawdziwą wisienką na torcie.

***


A to mój zestaw z dzisiaj! :D


Niedziela to zwykle mój dzień na twarzing. Jestem bardzo wypoczęta, a cera wymaga dzisiaj nieco oczyszczenia. Dlatego na spokojnie pomasuję ją dziś peelingiem Sylveco, potem nałożę bazującą na glince sypką maskę EcoCera, a na koniec skuszę się chyba na otwarcie olejku Khadi. I idę o zakład, że rano po większości zanieczyszczeń nie zostanie nawet ślad, a wszelkie pozostałości szybko się zagoją. Odświeżony wygląd cery potrafi poprawić nawet najpaskudniejszy poniedziałkowy poranek ;)


A jak Wy wybieracie produkty do swojego twarzingu?
I jak często go uprawiacie?

Czekam na Wasze komentarze,

Ania


P. S. To nie jest wpis sponsorowany, ale niektóre z wymienionych kosmetyków (peeling i maseczkę Resibo, maseczki 7th Heaven i maskę L’biotica) dostałam w paczkach PR-owych, spotkaniach blogerek itd. Dla mnie nie ma to znaczenia, ale dla Was może mieć! ♡ Natomiast tam, gdzie niektóre produkty podlinkowałam w sklepie Triny użyłam linków afiliacyjnych, co oznacza, że z ewentualnego zakupu dostanę niewielką prowizję. Z góry Wam za to dziękuję!

16 komentarzy:

  1. ja powinnam się wziąć za porządny twarzing ;)
    33 maseczki - jestem ciekawa co tam wybrałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robiłyśmy z przyjaciółkami grupowe zamówienie na Jolse, a w tym sklepie w większości nie ma składów i trzeba ich szukać nie wiadomo gdzie, często nie potrafiłam ich nigdzie znaleźć. Więc ostatecznie wybrałam A'PIEU Hyaluthione Soonsoo Daily Sheet Mask, ale gwarancji że te mają najlepszy skład na świecie to nie dam, bo było ich ogólnie bardzo dużo do wyboru :)

      Usuń
  2. Ja w zasadzie raz w tygodniu, taki porządniejszy, wtedy mam czas na wszystko itp. :). Kilka produktów, które pokazałaś używam/używałam w swoim twarzingu, ale też kilka pomysłów zobaczyłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie ostatnio super sprawdza się zestaw peeling + maseczka z Resibo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam pytanie odnośnie peelingu Sylveco, którego konsystencja mnie bardzo zaskoczyła: czy to normalne, że trzeba go wyskrobywać z opakowania łyżeczká, bo jest dość "zbity", raczej jak pasta do butów niż kosmetyk. Zaskoczyła mnie taka postać. Rozcieram go wilgotnymi palcami, ale odnosze wrażenie, że łatwiej sié tak czèść odkruszy i zmarnuje w umywalce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio Agnieszka z Kosmetologia Naturalnie nagrała filmik o tym peelingu enzymatycznym Sylveco. Zerknij sobie jeśli chcesz.

      Usuń
    2. U mnie jest nieco twardy, ale ani trochę się nie kruszy - w kontakcie z ciepłem skóry robi się kompletnie masełkowy. Do kiedy Twój ma datę ważności? I gdzie go kupowałaś?

      Usuń
    3. Kupiłam na eBay w WB, jakoż że nie bardzo mam inne możliwosci. Polski sprzedawca. Termin do grudnia 2019, opakowanie było firmowo zabezpieczone (naklejkami, nie wzbudzało podejrzeń).
      Dziekuje za zainteresowanie i odpowiedź (także anonimowej wcześniej, aczkolwiek bez linku do owego fimiku, jeszcze go nie namierzyłam).

      Usuń
    4. Chodzi o ten filmik: https://www.youtube.com/watch?v=Bbrr4dAuNyA :)

      Usuń
  5. Znam tylko produkty Balea. Teraz szukam jakiegoś dobrego peelingu

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam porównanie maseczki algowej z Nacomi i z Biochemii Urody, Nacomi w porównaniu z BU nie robi nic. Ta z BU daje mi efekt skóry wygładzonej, uspokojonej i ze zwężonymi porami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Im dłużej o tym myślę (i im więcej czytam w internecie) tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że COŚ musiało się stać z maseczkami na alginacie Nacomi. Jeśli nie zmienił się skład to musiał zmienić się dostawca surowca, metoda obróbki, cokolwiek. Mam tylko jedno opakowanie "gorszej" wersji i nie mogę go zmęczyć, jest beznadziejne.

      Zamierzałam ją zastąpić Bielendą z linii profesjonalnej (podobno są mega), ale w takim razie dopisuję BU do listy zakupów ;D

      Usuń
    2. Niestety te z BU są limitowane, mam już zapas ;) Nie wiem czy to u nich cykliczna oferta.

      Usuń
    3. Mam niestety podobne doswiadczenia z maską algową Nacomi.
      Ida

      Usuń
  7. Im więcej czasu poświęcimy naszej skórze tym lepiej będzie się ona prezentować. Równie istotny jest odpowiedni dobór kosmetyków. Takich które pasują do wieku, rodzaju cery i jej potrzeb.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger