8/04/2016

Jak zacząć przygodę z cieniami do powiek, cz. 3 – wprowadźmy odrobinę koloru! Cienie do powiek dla niebieskich oczu i nie tylko.




To już trzecia część kursu, w którym razem uczymy się używać cieni do powiek. W części pierwszej ustaliłyśmy, że najłatwiej będzie, gdy na samym początku naszą bazą zostanie cień w kremie i poznałyśmy podstawy dobrania jego koloru do naszej karnacji. W części drugiej dodałyśmy dwie barwy komplementarne do tego bazowego cienia: jaśniejszą oraz ciemniejszą od niego. W ten sposób dowiedziałyśmy się jak wykonać prosty makijaż dzienny z przyciemnieniem zewnętrznego kącika i rozjaśnieniem kącika wewnętrznego. Jeśli nie czytałyście tamtych wpisów, nadróbcie to koniecznie!



Dziś pogadamy o tym jak jednym ruchem taki dzienny makijaż przeobrazić w coś odrobinę ciekawszego: dodamy do naszej gamy dzienniaczków jakiś szałowy kolor.

Ale, ale – zanim dowiemy się jak to zrobić, pomyślmy nad doborem barw!

Wiele z nas dobiera cienie do powiek do koloru tęczówki oka. Nic dziwnego, bo możemy dzięki temu uzyskać jego podkreślenie. Oczywiście warto pamiętać, że kolor oczu to nie wszystko: niebieskie oczy mogą mieć zarówno typy ciepłe (Wiosna, Jesień), jak i zimne (Lato, Zima). Dlatego niezmiennie zachęcam Was do choćby orientacyjnego określenia swojego typu kolorystycznego, co bardzo ułatwia później dobór konkretnych odcieni.

Zacznijmy jednak od podstaw, a nawet: od podstawówki. To wtedy na plastyce poznałyśmy pojęcie barw podstawowych oraz dopełniających, kontrastu czy koła barw. Zgodnie z tym chcę Wam zaproponować teorię, że dobierając kolory cieni do powiek możemy pójść jedną z trzech ścieżek:

Uproszczona wersja koła barw dla niebieskich oczu :)

  • „ton w ton”, czyli podkreślenie oka kolorem podobnym do naszej tęczówki. Ta metoda jest szczególnie przydatna jeśli nasze oczy są mieszaniną dwóch kolorów, a my chcemy wydobyć jedną z jej składowych. Odcienie granatu wydobędą z szaroniebieskich oczu ich błękit, a zielone cienie  do powiek sprawią, że „kocie” oczy będą wyglądały na bardziej zielone niż brązowe.
  • „harmonia” to z kolei ten moment, kiedy nasze cienie do powiek na kole barw sąsiadują z kolorem naszych tęczówek. Przykład? Kolor niebieski wraz ze zwiększającą się domieszką czerwonego przechodzi w fiolet, a wraz z dodatkiem żółtego w zieleń. Te dwie barwy pięknie harmonizują z niebieskim, ale warto pamiętać, że łączenie ich ze sobą może być ryzykowne ;)
  • „kontrast” ma miejsce wtedy, gdy nasz wybór pada na kolor znajdujący się w kole barw naprzeciw koloru naszych oczu. Pozostając przy przykładach dla oczu niebieskich, tutaj wyborem wydaje się być pomarańczowy.
Wersja dla oczu zielonych!

Co jednak jeśli koło barw podpowiada nam jakieś szaleństwo? Jako Stonowane Lato (Soft Summer) nienawidzę się w kolorze pomarańczowym, a na oczach kojarzy mi się wyłącznie z karnawałem w Rio. Na szczęście oranż ma swoich spokojniejszych i szlachetniejszych braci: miedź, złoto, piaskowy.

Jak widać na schemacie powyżej, w przypadku zielonych oczu kolor kontrastowy to czerwony. Oczywiście, da się taki element w makijażu oka udźwignąć bez efektu zapalonych spojówek albo królika doświadczalnego. Jest to jednak trudne i jeśli dopiero się uczymy to zamiast ryzykować, pomyślmy o zamiennikach: kolorze różowym i jego odcieniach.

Z kolei koło barw dla brązowych oczu wyglądałoby tak:



Ale jak wprowadzić taki kolorystyczny akcent do swojego makijażu? O różnych na to sposobach będzie cały następny odcinek tej serii, ale dziś pomówimy o najpopularniejszym: o dodaniu kolorowej plamy na naszą powiekę ruchomą.

Budowę oka szerzej tłumaczę i opisuję w następnej części kursu, ale w skrócie: powieka ruchoma to ten fragment powieki górnej, który kończy się wraz z jej załamaniem. Po wykonaniu prostego, trzystopniowego makijażu, którego nauczyłyśmy się w poprzednim odcinku serii, miejsce to pokryte mamy naszym cieniem bazowym (najpewniej cieniem w kremie). A gdyby tak trochę to miejsce odmienić?

Ponownie wystarczą nam nasze własne palce, choć oczywiście pędzel do roztarcia granic byłby jak najbardziej przydatny ;) To, bez czego się nie obędziemy, to oczywiście dodatkowy cień do powiek!

Moje oczy są niebieskawe, więc kolorowy akcent to dla mnie odpowiednio:


  • w makijażu ton w ton: granat,

  • w harmonii: fiolet i zieleń,

  • kontrastujący: piaskowy, złoto lub miedź.


Od góry: Eve's Kiss (Sleek: GoE), Aubergine (Kobo), Evergreen (Sleek: GoE) i trzy piękne cienie z paletki Storm (Sleek)


Idealny zgaszony granat i głęboką zieleń (wraz z pięknym stalowym odcieniem na przyczepkę) znalazłam w paletce Sleek Storm. Ma ona też sporo cudnych złotawych odcieni i tym sposobem prawie wyczerpała moje zapotrzebowanie na kolorowe cienie ;) Jednakże brakowało mi fioletu i spokrewnionych z nim odcieni różu, więc dodatkowo sprawiłam sobie jeszcze dwa cuda: paletę Sleek Garden of Eden oraz pojedynczy cień Kobo o nazwie Aubergine. I niczego więcej mi do szczęścia nie trzeba ;)

Jeśli zaś chodzi o cienie kontrastowe, to w moim przypadku można pójść dwiema drogami: w matowe beże i brązy w makijażu dziennym lub w wyraziste i eleganckie złoto czy miedzie w makijażu wieczorowym. Paletę matów skompletowałam sobie sama (o czym w innym wpisie), bo takich odcieni w moich Sleekowych skarbach nie ma za wiele: raptem dwa (plus czerń jako trzeci mat) w Storm i trzy w Garden of Eden. Natomiast metalliki... o, tu miałam w czym wybierać ;)

Od góry: Python (GoE), cztery odcienie ze Storm i mój faworyt: pomarańczowy metallik "Gates of Eden" <3

Jednakże korzystając z tego, że naszą bazę stanowią cienie w kremie, możemy skusić się na coś z nieprzebranego bogactwa cieni sypkich. Myślę tu przede wszystkim o cieniach mineralnych, ale także drogeryjne firmy mają nam co nieco do zaproponowania. W drogeriach Natura możemy skusić się na sypkie cienie My Secret, a kosmetyczną pamiątką z Anglii mogą być kultowe cienie Barry M.

Przy okazji zróbmy małą dygresję na temat cieni sypkich, bo patrząc na schemat następnych części kursu raczej nie widzę w przyszłości powodów, by wracać do tej formy produktów ;) Moja kolekcja cieni sypkich to tylko dwa egzemplarze, ale za to jakie! Są to dwa cienie mineralne marki Bare Minerals: Magnificent Pearl i Blissful Pearl. O tym jak je stosuję przeczytacie u Alinki, bo to od niej się tego nauczyłam i w teorii robię dokładnie to co ona, a w praktyce preferuję ruchy bardziej stemplujące niż pociągnięcia - ale to już kwestia indywidualna. Jeśli stosujecie sypkie cienie to dajcie znać co Wy wolicie :)



Na koniec dodam, że całą sprawę z wprowadzaniem koloru możemy uprościć jeszcze bardziej i sięgnąć po prostu po wyrazisty cień bazowy. Jeśli na początku makijażu sięgniemy nie po kolor cielisty, tylko po coś z charakterem, to po przyciemnieniu outer V i rozświetleniu wewnętrznego kącika nasz makijaż jest już gotowy.

Tu chciałabym wspomnieć, że dla wielu z nas to może być już koniec drogi powiększania zapasów cieni. Jeśli na co dzień nie malujemy się w ogóle albo robimy tylko kreskę, a na większe wyjścia dokładamy stonowane cienie do powiek lub od wielkiego dzwonu najdzie nas na kolorowy akcent, to po kiego grzyba nam kupowanie palety dziesięciu czy nawet więcej cieni? Klasyczna „trójka” cieni do powiek (będąca w ofercie chyba każdej szanującej się marki kosmetyków kolorowych) i do tego jeden pyłek czy prasowany cień mono mogą okazać się dla nas w sam raz :)


źródło: Wizaż.pl

Zamiast trójki możemy sięgnąć też po czwórkę, czym zapewnimy sobie całkiem zacny zasób kombinacji na codzienny makijaż. Taką fajną minipaletkę ma w ofercie na przykład My Secret (obczajcie też wersję ciemniejszą, niby do brwi, ale kto by tam słuchał producenta…) oraz w kilku (aktualnie aż ośmiu!) różnych wariantach Eveline.

Jeśli umówimy się, że w prezentowanym przeze mnie schemacie pierwsza cyfra oznacza nakładany najpierw cień bazowy, druga to rozświetlacz wewnętrznego kącika, a trzecia jest ciemnym cieniem do outer V, to powyższe paletki możemy zastosować na przykład w kolejności 2 -> 1 -> 4 lub 3 -> 1 -> 4 albo nawet 2 -> 1 -> 3.

Tak więc po zakupie takiej poczwórnej minipalety oraz jednego szałowego cienia (niezmiennie wśród pojedynczych cieni polecam Inglota, Kobo i FM Group, a z drogeryjnych L’Oreal Manhattan) możemy stworzyć trzy makijaże dzienne, a w razie potrzeby każdy z nich odpicować odrobiną soczystego koloru albo połysku. Na potrzeby wieeelu z nas będzie to naprawdę w pełni wystarczające :)

Moje minerałki z Bare Minerals i ukochana oberżynka z Kobo :)

Zakończmy ten wpis podsumowaniem zdobytej wiedzy.
  • Dla każdego koloru oczu możemy wybrać kilka (grup) kolorów, które na różne sposoby podkreślą naszą tęczówkę.
  • Te kolory mogą być do niej (1) bardzo podobne, (2) zharmonizowane lub (3) całkowicie skontrastowane.
  • Element koloru na ruchomą powiekę wprowadzimy cieniem prasowanym, sypkim lub wyrazistym cieniem bazowym.
  • Cienie sypkie aplikujemy na mokro.
  • Mając pod ręką cztery stonowane odcienie i skromną liczbę cieni kolorowych możemy stworzyć od kilku do kilkunastu prostych makijaży posługując się zdobytymi dotąd umiejętnościami.


Na dziś to tyle.
Jak zapowiedziałam, w następnym odcinku kontynuujemy ożywianie naszego makijażu oczu kolorem!
Coś czuję, że będzie to mój ulubiony odcinek.
Ale mam nadzieję, że i ten się Wam spodobał i w razie czego dajcie kciuka w górę :)

A.

3 komentarze:

  1. Ja w ogóle nie biorę pod uwagę doboru do koloru oczu, bo skoro zmieniam kolor oczu co kwartał to jest to bez sensu ;D
    ale kolory które lubię - czerń<3, srebro, złoto-brązy, grafit pasują do wszystkiego więc to też mam z głowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam oczy niebieskie i jakoś z błękitami i niebieskimi cieniami zupełnie mi nie po drodze. Wydaje mi się, że do mnie nie pasują i przez to też ich nie lubię za bardzo. Miałam jednak raz taką sytuację, że mając niebieski na powiekach koleżanka powiedziała mi, że pięknie mi podbija kolor tęczówki i mega pasuje więc to chyba faktycznie działa ;)
    Ja najbardziej lubię moje oczy w beżach, brązach i złotach, czasem coś co wpada w pomarańcz i róż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są różne odcienie niebieskiego: turkusowy jak u Kleczkowskiej ze "Złotopolskich" u mało kogo się sprawdzi, ale już stalowa szarość z takim błękitnym pobłyskiem może wyglądać zabójczo ;D Ale wiadomo, bierzemy pod uwagę całą karnację no i strój, więc można faktycznie nie mieć zbyt wielu okazji do niebieskich makijaży :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger