7/20/2015

SOS | Złamany / naderwany paznokieć, brak pilnika i inne katastrofy



Choć z wypadaniem i siłą włosów miewałam różne problemy, to moje paznokcie od zawsze były i dalej są bardzo twarde i mocne. Niedawno jeden rozdwoił mi się pierwszy raz w życiu i jestem praktycznie pewna, że było to zasługą kolejnej kiepskiej odżywki do paznokci (tak, tak, wygląda na to, że kupiłam następnego bubla).

Jednak raz na jakiś czas zdarzy mi się coś innego: naderwanie paznokcia (noszę je zwykle zbyt krótkie, by można było nazwać to pełnoprawnym złamaniem ;) ). Najczęściej w efekcie urazu, zawsze bolesne i po prostu upierdliwe... Jak sobie z tym radzić?

Rada pierwsza: nie panikować! :) To tylko paznokieć! Jeśli doszło do krwawienia, to podstawowym krokiem powinno być zdezynfekowanie tej okolicy – wodą utlenioną, Octeniseptem, riwanolem... Tym, co masz pod ręką.


Gdy miejsce zbrodni będzie już czyste i suche można na spokojnie ocenić szkody. Jeśli ubytek jest naprawdę minimalny, można zaryzykować zwykłe utwardzenie paznokcia odżywką. W przypadku długich paznokci bardzo pomaga pomalowanie nią także spodniej powierzchni tej wolnej części płytki, która wystaje poza obręb opuszki palca.

Przy nieco większym naderwaniu nie obędzie się bez opiłowania go – a wraz z nim reszty paznokci. W takiej sytuacji poza pilnikiem przydatna może okazać się... czarna tarka do stóp, dostępna w każdej chyba drogerii i obecna w zdecydowanej większości łazienek ;) Pamiętajcie, by przed użyciem dokładnie ją wyczyścić.

Czas przejść do tego, co boli najbardziej – duże urazy. Niedawno zamówiłam pierwszy w życiu całkowicie własny aparat fotograficzny (uwierzycie, że dopiero teraz?!) i kiedy kurier wreszcie go dostarczył, podczas rozpakowywania podekscytowana ciachnęłam sobie nożyczkami WIELKI kawał paznokcia wraz z częścią opuszki. Cała ja ;)

W tym przypadku w ruch idą nożyczki, pilnik i polerka. Nożyczkami w miarę możliwości odcinamy wiszący „na zawiasie” kawałek, pilnikiem piłujemy wolny brzeg paznokcia (oraz skracamy wszystkie pozostałe pazurki), a polerką jak najbardziej zmniejszamy różnicę między grubością paznokcia w miejscu awarii a resztą płytki. Intensywnie wygładzamy nienaruszoną płytkę, a tę delikatną i kruchą jedynie wyrównujemy.

W takiej sytuacji dobrze jest też pomalować paznokcie na czas ich odrastania. Na krótkich paznokciach zdecydowana większość kolorów wygląda świetnie – ja jestem fanką szczególnie ciemnych kolorów takich jak czerń czy granat. Oczywiście pod lakier nakładamy bazę lub odżywkę – nie tylko wzmocni odrastający paznokieć, ale też uchroni go przed przebarwieniami od intensywnego lakieru ;)

Jeśli masz długo hodowane, piękne paznokcie których naprawdę bardzo, ale to bardzo nie chcesz ścinać, to pewną opcją może okazać się... klej typu Super Glue/Kropelka oraz Wikol. W tej sytuacji użycie kleju nie będzie wiązało się z jego kontaktem ze skórą (czego zawsze staramy się uniknąć).


Uszkodzony paznokieć sklejamy Kropelką. Na uszkodzenie możemy delikatnie nakleić aplikację – albo kupną naklejkę, albo domowej roboty (kiedyś czytałam o zrobieniu jej z... 1-2 warstw chusteczki higienicznej albo torebki od herbaty :O). Jeśli pociągniemy taką aplikację Wikolem, będzie ona dodatkowo usztywniona i przez pewien (raczej krótki) czas będzie mogła pełnić rolę rusztowania dla odrastającej płytki. Tutaj bardzo zalecam by aplikacja nie sięgała swoimi rozmiarami poza uszkodzenie paznokcia – nie chcemy przecież niepotrzebnie smarować Wikolem zdrowej płytki :)

Kiedy już zażegnamy pierwszy stopień niebezpieczeństwa, warto zakupić  jeden z drogeryjnych produktów wymyślonych właśnie dla nas. Liczne kleje do paznokci, cementy, plasterki i wiele innych można znaleźć w Internecie bez problemu, a część z nich kupimy także stacjonarnie.

Pamiętajmy, by przed pójściem spać nałożyć na naderwany paznokieć luźny opatrunek. Dzięki niemu nie pogłębimy uszkodzeń podczas snu.

Oczywiście w niektórych przypadkach nie ma co cudować i lepiej jest iść do dobrej kosmetyczki, która za pomocą akrylu czy metody fiberglass zajmie się nawet najbardziej beznadziejnymi przypadkami ;)

Zdarzają się Wam problemy z uszkodzonymi paznokciami? Jeśli macie jakieś inne pytania niezwiązane z postem to piszcie ;)

5 komentarzy:

  1. o jej aż mi się słabo zrobiło jak przeczytałam o Twoim ciachniętym paznokciu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz a ja uważam inaczej i nawet ci to mówiłam na spotkaniu - że to właśnie na długich paznokciach większość lakierów wygląda najlepiej i że pewnie na długim pazurku inaczej odbija światło, zwłaszcza brokaty, piaski i świecidełka.Dlatego właśnie nie maluję swoich,dopóki nie są długie, ew. jakimś utwardzaczem. No i moje paznokcie mają też tak, że są ładne tylko jak są długie, będać krótkie są jakby męskie i bardzo przeciętne,widać wszystkie niedoskonałości i problemy ze skórkami. Przy długości ok. 2cm ponad płytkę jakoś te wady stają się niezauważalne. Kiedyś miałam tak długie jak Blond Bunny w tym poście http://blogblondbunny.blogspot.com/2013/01/lakier-jolly-jewels-108-od-golden-rose.html , tylko że ona miała swoje zażelowane a ja zapuściłam takie bez żelu, ogólnie bez długich u mnie jak bez ręki ;D. Także zależy, czy to "tylko paznokieć" u mnie takie naderwanie jednego psuje już cały efekt przy takiej długości, a ja jestem z tych co nieraz chodziłam z 3 złamanymi do zera pazurkami, byle tylko nie ścinać moich ukochanych ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, takie to dla nie są o wiele zbyt długie, ale wiadomo - rzecz gustu ;) Podobnie też bardzo nieciekawie wyglądają dla mnie dłonie z krótkimi i długimi paznokciami, ale co kto lubi :)

      Usuń
  3. A niby do czego przydaje się tarka do stóp, gdy trzeba spiłować paznokcie? ; ) przy momencie obcięcia opuszka palca trochę zbladłam ;o ;D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger