10/21/2016

Zapuszczanie włosów w praktyce: dziewięć miesięcy.


Aż nie chce mi się uwierzyć, że następna część tego cyklu będzie oznaczała już pełen rok zapuszczania! Nie wiem jeszcze do końca jak ugryzę temat, ale dziś mam Wam całkiem sporo do powiedzenia, więc zapraszam!

Gwoli wprowadzenia, mogą Was zainteresować poprzednie wpisy z tej serii:

Po pierwsze: fryzjer i fryzura

Mimo początkowych założeń, zamiast podcinać włosy po pół roku, zrobiłam to dopiero niedawno: po około ośmiu miesiącach od rozpoczęcia zapuszczania. I tak wytrzymałam długo! Bowiem opisując moje motywy w poprzednim podsumowaniu wspomniałam, że włosy wyglądają akceptowalnie… ale słowa te wypowiedziałam w złą godzinę ;) Dosłownie chwilę po publikacji fryzura zaczęła nabierać kształt uszu spaniela… Jeśli nie wiecie o co chodzi, zerknijcie niżej!

Pani na dole po lewej to ja. Tylko u mnie efekt był brzydszy.

Tak więc w drugiej połowie września wybrałam się do ulubionego salonu. Tym razem poza standardowym podcięciem poprosiłam o wycieniowanie. Byłam trochę zestresowana, bo cieniowanie loków nie jest łatwe, a nie miałam w tej materii doświadczenia z moją fryzjerką. Na szczęście wyszło moim zdaniem idealnie i jestem absolutnie zachwycona. Oczywiście, przy okazji załatwiłam też kwestię końcówek, więc po dziewięciu miesiącach marszu do przodu dałam spory krok w tył, ale nie narzekam ;)

Od lewej: (1) zdjęcie z poprzedniego podsumowania trzy miesiące temu, (2) potem zdjęcie z 26.08, (3) na końcu zdjęcie z końcówki września - tuż po strzyżeniu. Jeśli chcecie zobaczyć jak moje włosy wyglądają LIVE, zajrzyjcie w najbliższych dniach na mój Instagram :)


Następne cięcie uzależniam od tego gdzie będę spędzać posylwestrowy tydzień wolny od zajęć na uczelni. Jeśli wpadnę do rodzinnej miejscowości, to podetnę kolejny centymetr, a jeśli nie – zrobię to dopiero za pół roku, pewnie w okolicach Wielkanocy.

W moim początkowym kompendium wspomniałam też o tym jak ważne jest upinanie włosów, gdy osiągną krytyczną długość do ramion. W tym celu poczyniłam już pewne zakupy: brązowe wsuwki zakończone dwiema (!) kuleczkami, wsuwki-wkrętki (spin-ins) i spinki typu linziclip (to te po lewej). Dopóki nie zgubiłam mojej sprężynki typu Invisibobble była w użyciu non-stop. Na liście zakupów są moje ulubione gumki do włosów z Rossmanna i jakaś ładna biżuteryjna opaska… Przy okazji, przypominam Wam mój tekst o → akcesoriach nieuszkadzających włosów!



Po drugie: suplementacja


Suplementacja w wakacje zawsze idzie mi tragicznie, a minione nie były w tym wyjątkiem. Dlatego żeby zacząć z przytupem, od października jadę z Calcium Pantothenicum – w moim przypadku zawsze niezawodnym! Dodatkowo z powodów zupełnie niewłosowych codziennie biorę 1000 j. witaminy D oraz wcinam łyżkę siemienia lnianego w porannej owsiance.



Po trzecie: wcierki

Zużyłam do końca Jantar (zajrzyjcie → tutaj po moją opinię na jego temat!) i wcierkę Balea Men. Byłam zdecydowana, by od października poddać testom kolejny bezalkoholowy produkt Farmony, czyli Saponics! Niestety, kiedy robiłam zamówienie był niedostępny, więc sięgnęłam po Eliksir ziołowy Green Pharmacy. Wersja wzmacniająca/przeciw wypadaniu pięknie pachnie i na razie spisuje się nieźle :)



Po czwarte: skóra głowy

Pokrzywowy szampon oczyszczający Farmona Herbal Care spisuje się w swojej roli doskonale! Oczyszcza bez przesadnego przesuszania, a to już wiele :)

W kwestii delikatnego szamponu do codziennego mycia, genialnie sprawdził się u mnie → szampon nawilżający Vianek (o ten - klik!), po którym wróciłam do szamponu Biolaven – tak więc ciągle krążę wokół produktów najłagodniejszych z łagodnych :) W międzyczasie miałam krótki romans z Babydreamem zarówno w wersji klasycznej, jak i ułatwiającej rozczesywanie włosów. Na razie za wcześnie na werdykty, ale na pewno wszystkie te produkty sprawdzały się u mnie i dobrze wiedzieć, że mam aż taki wybór ;)

Z masażami w wakacje radzę sobie równie wspaniale jak z suplementacją ;) Bez komentarza. Ale wczoraj już do tego wróciłam i tego się trzymajmy!



Znalazłam też sobie jeszcze jeden przydatny produkt: rokitnikowy scrub do skóry głowy Natura Siberica. Co prawda, początkowo planowałam kupić maskę-peeling Planeta Organica, ale jest wyjątkowo ciężko dostępna! Scrub Natura Siberica ma bardzo ciekawy skład, słodki zapach i konsystencję zwiastującą mi sukcesy w stosowaniu ;) Wypróbuję go w najbliższy weekend, by w razie porażki mieć czas na ratowanie sytuacji!

Po piąte: zdrowie ciała i włosów


Powtórzę to po raz trzeci, ale niestety moja motywacja w wakacje jest zwykle zerowa i w tej kwestii nic nie zmieniło się od czasu poprzedniej aktualizacji ;) Dopiero dwa tygodnie temu zaczęłam jeść jak człowiek, zdążyłam też wybrać się trzy razy na zumbę, więc punkt piąty nie do końca uważam za odhaczony.

Jeśli chodzi o zdrowie włosów, to ogłaszam wszem i wobec powrót do olejowania! Jako iż moje kudły mają porowatość średnią, ale bardzo chętnie idącą w stronę wysokiej, postanowiłam wybrać olej lniany. Moje poprzednie podejście do niego skończyło się tym, że okropny zapach naturalnego oleju lnianego przylgnął do włosów i po odstawieniu go zszedł dopiero po kilku myciach… Tak więc tym razem kupiłam jedwabny olejek do włosów Eco Lab, którego głównym składnikiem jest właśnie nasz śmierdziuszek. Olejek Eco Lab pachnie delikatnie cytrusami, oby działanie także mnie zachwyciło!



Moim aktualnym „dyżurnym” Kallosem jest Kallos Milk, a na testy czekają cztery nieotwarte jeszcze odżywki. Jest z czym eksperymentować! O wszystkim co w miarę ciekawe będę informować Was na bieżąco…


EFEKTY


Jeśli chodzi o samo zapuszczanie, to na moje oko spokojnie osiągam te dwa centymetry miesięcznie - czyli w moim przypadku 200% normy. Oczywiście dokładne pomiary są w dalszym ciągu trudne, ale mam nadzieję, że pomału już zbliżam się do odpowiedniej konfiguracji... ;)

Najbardziej cieszy mnie kondycja włosów. Oczywiście bad hair days zawsze mogą się zdarzyć, ale w gruncie rzeczy nie są częste i, co najważniejsze, mogę już wtedy włosy związać albo spiąć! Natomiast ich great hair days są naprawdę spektakularne. Moim szczególnym osiągnięciem chwaliłam się jakiś czas temu na moim facebookowym fanpage'u: tuż przed podcięciem pełna protein maska Dr Sante z olejem arganowym zafundowała mi chyba najpiękniejsze loki, jakie kiedykolwiek udało mi się osiągnąć:



Wrażenie psuje, oczywiście, wspomniany wyżej efekt uszu spaniela, ale po wycieniowaniu nie mam już z tym problemu. Czekam na zużycie Kallosa Milk i w jego miejsce na sto procent kupię właśnie wspomnianą maskę Dr Sante. Już nie mogę się doczekać! :) A Wy?

Buziaki,

Ania

PS. Chciałabym, żebyście wiedziały, że ten wpis zawiera linki afiliacyjne.
Oznacza to, że jeśli kupicie cokolwiek przez kliknięcie w nie, dostanę od tego niewielką prowizję, co w żaden sposób nie wpłynie na Waszą cenę :)

12 komentarzy:

  1. Pięknie włosy wyglądają i ten blask :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Spray GP rzeczywiście pięknie pachnie, nie polceam zapachowo wrsji rumiankowej :(. Ja po osiągnięciu włosów do ramoin nie robię nic nowego, żadnych olejowań upięć itd. Podcięłam 4cm i następne podięcie planuję dopiero za rok, 4cm roczniue to przyrost na pewno będzie widoczny :). Kallos Milk spisuje się dobrze, połowę z tej odlewki przeznaczyłam dla męża do mycia, bo o dziwo jest bardzo otwarty na takie włosowe akcje jak wcierki (ale tylko ja mu je wmasuję :)), peelingi głowy czy mycie odżywką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (ale tylko jesli ja mu je wmasuję :))*

      Usuń
    2. Hihi to pozazdrościć ;) A jeśli przez wersję rumiankową masz na myśli Eliksir do włosów łamliwych i zniszczonych to też go kiedyś miałam i faktycznie, bardzo się z nim męczyłam - a nie mam zbyt wybrednego nosa :<

      Usuń
    3. Są tylko 2 z tej serii więc pewnie tak ;p

      Usuń
  3. Oj tak, bez cieniowania również mam efekt spaniela ☺ cudowne masz te loczki po Dr. SANTE ☺ pięknie Ci rosną, moje dalej niecały cm miesięcznie hehe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne masz te włoski :o Ja zapuszczam naturalki, już nie farbuję 1,5roku, ale włosy strasznie wolno mi rosną. Stosowanie mojej ulubionej turbo wcierki z kozieradki zostało mi zakazane przez męża :( A po tym włoski 300% normy rosły :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tyle świetnych wcierek bez zapachu lub nawet ładnie pachnących, że na pewno znajdziesz coś dla siebie :)

      Usuń
  5. Na porost i baby hair polecam ampułki Placent Activ :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, jesteś naprawdę piękna kobieta ! :) Szukam właśnie informacji na temat dopuszczania włosów, gdyż mam zamiar ściąć 10 cm mojego przerzedzonego sianka ;) Przyspieszenie porostu i powrót do ulubionej długości będzie mile widziany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapuszczania ! Ta autokorekta :D Uśmiałam się niesamowicie ;)

      Usuń
    2. Rany julek, dziękuję za komplement!!! A jeśli szukasz kompendium wiedzy to nie chwaląc się, ale bardziej kompleksowego tekstu niż mój własny (o ten: http://www.kosmeologika.pl/2016/01/krotkie-loki-krotkie-wosy-jak-prawidowo.html ) długo trzeba by szukać, jeśli w ogóle istnieje ;) Bez fałszywej skromności, a co!

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger