11/08/2015

Niedziela dla włosów (11): mój podstawowy plan pielęgnacji

Po ciężkim miesiącu, w którym brak komputera o którym → wspominałam w poprzednim poście był tylko jednym z wielu dziwnych wydarzeń przyszedł wreszcie czas na chwilę oddechu, a z nim – wreszcie Niedziela dla Włosów :)

Tym razem chciałabym zaprezentować Wam podstawowy zestaw kosmetyków, który na moich włosach (kręconych, średnioporowatych, krótkich) sprawdza się idealnie i właściwie zawsze tak samo – gdy po niego sięgam to wiem dokładnie co w efekcie zobaczę na swojej głowie. Może wydawać się to zupełnie normalne, ale dla przeciętnej włosomaniaczki (testującej tysiąc produktów i ich kombinacji na minutę) jest to czasem naprawdę niełatwa do wypracowania rzecz ;)

Jeśli sięgnę po mój ulubiony zestaw, to efekty wyglądają następująco:
Po lewej nieodgniecione, światło sztuczne; po prawej po odgnieceniu i w świetle dziennym.


Ciekawe jak to osiągam? Czytajcie dalej :)

Ponieważ przy obecnej długości włosów nie stosuję na nie olejków, rytuał rozpoczynam po prostu od bardzo dokładnego rozczesania włosów. Odkąd mam → grzebień Ebelin z dwoma rozstawami zębów robię to aż cztery razy: najpierw na stojąco zębami szerokimi, potem to samo głową w dół, a potem powtórka obu punktów z czesaniem ząbkami gęstymi. Pozbywam się w ten sposób wszelkich kołtunów, których rozplątywanie na mokrych włosach na pewno odbiłoby się na ich kondycji. Przy okazji wyczesuję wszystkie włosy, które wypadły mi w ostatnim czasie, ale „zaczepiły” się o te wciąż trzymające się. I tak pozbyłabym się ich podczas mycia, a tak dla własnego zdrowia psychicznego sprawiam, że kłąb w wannie jest o wiele mniejszy ;)

Następnie umyłam włosy tym co zawsze szamponem, czyli → Natur Vital Hair Loss Shampoo. Po odciśnięciu włosów z nadmiaru wody nałożyłam na nie mojego ulubionego jak dotąd → Kallosa, czyli maskę Kallos Keratin. Ponieważ do moich włosów pasuje ona naprawdę idealnie zdecydowałam się na zakup litrowego opakowania, bo wiem na pewno że je bez problemu zdenkuję :)

Maskę nałożyłam łącząc to z pięciominutowym wcieraniem metodą Henri, a na włosy nałożyłam najpierw foliowy czepek i na to jeszcze zwykły polarowy turban. Po kwadransie spłukałam maskę chłodną wodą: włosy po takim zabiegu są wtedy tak jedwabiste w dotyku, że aż nie mogę przestać ich dotykać ;)

Po ponownym odsączeniu włosów z części wody wgniotłam w nie groszek odżywki bez spłukiwania Ziaja Intensywne Wygładzanie z hydrolizowanym jedwabiem. Gdy wykończyłam pomarańczową wersję Intensywna Odbudowa pomyślałam, że teraz wolałabym Ziaję z odrobiną protein – będzie to idealne rozwiązanie wtedy, gdy użyję maski czy odżywki która by ich nie zawierała. Na razie jest świetnie :)

Chwilę później we włosy wgniatam najlepszy żel jaki tylko mogłam sobie sprawić: Balea MEN Power Flex Styling Gel → kupiony w tym roku w Drogerie Markt. Używając go nie mam wyrzutów sumienia o niszczenie czy obciążanie włosów, a efekt wzmocnienia skrętu jest świetny. Szkoda, że noszenie czapki trochę ten efekt niweczy, ale z drugiej strony – gdyby nie ten żel to byłoby jeszcze gorzej :P Więc używam i polecam wszystkim Zakręconym włosomaniaczkom i nie tylko!


Moją NdW przeprowadzałam wczoraj wieczorem i mogę pokazać Wam jak wyglądają włosy po naturalnym wyschnięciu (niestety, zdjęcie w sztucznym świetle). Po wyschnięciu trzeba włosy poodgniatać z żelu albo zrobić jak ja, czyli... iść spać ;) Rano są ułożone dokładnie tak jak lubię i wymagają tylko przyczesania buszu baby hair u nasady i poprawienia palcami niektórych kosmyków. Great hair day gwarantowany!

… a potem zakładam czapkę i na uczelnię docieram już w gorszym stanie, ale czego się nie robi by nie przechorować kolejnego miesiąca!

Jak Wasze niedziele? Poświęcone chociaż w pewnym stopniu włosom czy zajęłyście się czymś zupełnie innym?

Miłego wieczoru!


Kosmeonautka

13 komentarzy:

  1. U mnie olejowanie na sucho na noc, bo nie chciało mi się gotować siemienia, rano zmyte maską blueberry i szampon :) Moje włosy proszą się już o podcięcie i nie ma opcji na great hair day :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, dobre cięcie to podstawa :D Trzymam kciuki by jak najszybciej udało się je przeprowadzić!

      Usuń
  2. Uwielbiam takie włosy, wydaje mi się, że w ogóle nie wiedzą co to przyklap:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem im się zdarza, ale nieczęsto - to fakt ;) Jakiś miesiąc temu wrzuciłam na Insta zdjęcie, na którym nie dość że mam totalny przyklap, to jeszcze pękły mi jedne z ulubionych spodni - powiem Ci, że to recepta na doprawdy wspaniały dzień :<

      Usuń
  3. Znowu mam przez Ciebie ochotę ściąć na maksa włosy! Muszę wypróbować Kallosa z keratyną, moim włosom też keratyna służy i zawsze szukam jej w odżywkach. I tego żelu zazdraszczam, może sobie w jakiejś Internetowej drogerii go kupię; szkoda, że w Rossmannie takich nie ma

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ślicznie one wyglądają, ładne loczki na takiej długości to naprawdę wyczyn :)
    Również bardzo lubię kallosa keratin, ostatnio zauważyłam u mojej mamy litr tej maseczki (szok, moja mama nie używała nigdy takich kosmetyków) i od razu wyżebrałam odlewkę, co by nowego opakowania dla siebie nie brać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zobaczyłam, przeczytałam i uwielbiaaam:D Piękne włosy:)
    P.S. Poprzedni post bardzo przyjemnie się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz piękne włoski i jeszcze tak ładnie się falują! *.* :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne włosy, skręt fantastyczny, fajnie, że wypracowałaś swój złoty środek. U mnie by się totalnie nie sprawdził, ponieważ moje włosy nie przepadają za proteinami w sporych ilościach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcie z lewej strony cacunio :) Nawet nie widać, że coś jest posklejane i trzeba odgniatać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękny kolor włosów! Moje marzenie :D Piękny efekt po NDW :).

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger