3/09/2017

Jemy sezonowo: mujaddara. Rozgrzewający hit tej zimy :)


Mujaddara, soczewica i oryginalny izraelski gragger, bo święto Purim już za pasem!

Dziś przychodzę do Was z przepisem. Przepisem nie byle jakim, bo mowa o daniu, które w ciągu ostatnich paru miesięcy uratowało mi tyłek. Kilka składników, nie za wiele roboty, a efektem jest ogromny sagan pełen pysznego, rozgrzewającego jedzenia idealnego na zimową porę.

Mujaddara (znana też jako  majadra, mejadra, moujadara, mudardara czy megadarra, wymawiamy mudżadra) to danie kuchni libańskiej, które poznałam w Izraelu. Przepis wygrzebał mój chłopak na izraelskim blogu kulinarnym – oryginalny post znajdziecie tutaj (klik!).

W tym daniu zawiera się odbicie wszystkich najważniejszych okoliczności, które sprawiły, że kuchnia izraelska (niekoniecznie żydowska!) jest jedyna w swoim rodzaju. Oczywiście, dania żydowskie odcisnęły na niej swoje piętno, co widać po cechach wspólnych większości popularnych izraelskich dań, które z zasady:
  • nie zawierają wieprzowiny,
  • nie łączą nabiału z mięsem,
  • wymagają lub zyskują na długim gotowaniu na małym ogniu.

Ta ostatnia cecha wynika z tego, że w Szabat osoby szczególnie poważnie podchodzące do religii nie powinny wykonywać żadnej pracy – a za tę uznaje się także gotowanie, ba! nawet włączenie światła :) To zupełnie inna interpretacja Pisma niż nasze chrześcijańskie powstrzymywanie się od prac niekoniecznych w niedzielę. Podejście to doprowadziło do upowszechnienia takich przepisów, które wymagają lub dobrze znoszą długie siedzenie na małym gazie kuchenki czy w piekarniku. Hitem jest tutaj jachnun (dżachnun), czyli typ wypieku z ciasta podobnego do francuskiego, które zostawia się w piekarniku na 90-100 stopniach Celsjusza na całą noc. Do brytfanny można dorzucić kilka surowych jajek, które po tych kilku godzinach będą ugotowane na twardo, a ich białko – brązowawe. Nie jest to dokładnie to samo, co słynne izraelskie huevos haminados, ale bardzo blisko tego :)

Inną ważną (a dla dzisiejszego wpisu wręcz kluczową) kwestią jest tutaj niesamowita mieszanka kulturowa, jaką stanowią mieszkańcy Izraela. Po odrodzeniu tego państwa nieco ponad 50 lat temu, Żydzi z całego świata zjechali się do Ziemi Świętej przynosząc ze sobą między innymi wpływy kultur, w których dotąd mieszkali. W kuchnię izraelską wkomponowały się dania irańskie, libańskie, syryjskie i wiele, wiele innych. Tym sposobem prezentowana dziś przeze mnie mujaddara oryginalnie wywodzi się z Libanu, ale jest też daniem kuchni izraelskiej :)



Najbardziej podstawowy przepis na mujaddarę to ryż, soczewica i karmelizowana cebula. O tym, jak osiągnąć ten efekt i cały przepis znajdziecie na blogu Chilli, czosnek i oliwa (klik!), a u mnie pomysł na wersję „na bogatości” ;)

Składniki:

  • 3 szklanki brązowego ryżu
  • szklanka zielonej soczewicy
  • 1 kilogram piersi z kurczaka
  • 2 duże cebule
  • 3 marchewki
  • 1 litr wody
  • 1 łyżeczka kurkumy
  • ¼ szklanki oleju rzepakowego
  • sól do smaku


Mujaddara z kurczakiem i marchewką


1. Soczewicę należy zalać wodą na co najmniej pięć godzin – ja robię to na noc.
2. Pokroić kurczaka w kosteczkę, cebulę w piórka, marchew zetrzeć na tarce na dużych oczkach.
3. W dużym garnku z grubym dnem rozgrzać olej i wrzucić cebulę. Na bardzo małym ogniu smażyć pod przykryciem ok. 20 minut co jakiś czas mieszając. Potem zdjąć pokrywkę i smażyć dalej, aż zrobi się w kolorze taka karmelowo-złocista. U mnie to zwykle około 20-25 minut.
4. W międzyczasie po odpowiednim czasie namaczania odsączyć soczewicę, wrzucić do garnka i zalać wodą nieco ponad jej poziom. Zagotować i na małym gazie pod przykryciem gotować jeszcze 15-20 minut. Po tym czasie wodę od soczewicy odlać do naczynia, jeśli wyszło mniej niż pół litra to jeszcze rozcieńczyć do tej objętości i zachować na później.
5. Do skarmelizowanej cebuli dorzucić kurczaka, podsmażyć chwilę do białości.
6. Wsypać ryż i przez trzy minuty smażyć mieszając.
7. Dodać soczewicę i marchewki, wymieszać.
8. Wlać litr wody oraz pół litra wody po gotowaniu soczewicy, dodać kurkumę i posolić wedle uznania (u mnie jedna łyżka stołowa), wymieszać i zagotować.
9. Przykryć garnek i na najmniejszym gazie przez 20 minut lub do miękkości ryżu. Po zakończeniu gotowania zgasić kuchenkę i nie zdejmować pokrywki z garnka jeszcze przez kwadrans. Potem mujaddara jest gotowa do podania. Be’teavon, smacznego!

W przepisie dokonałam kilku zmian – oryginalnie było w nim tylko pół kilo piersi, a ponadto ryż jaśminowy i czarna soczewica, której chyba nie widuję w naszych sklepach. Tymczasem zieloną można dostać nawet w Biedronce ;) No a z brązowym ryżem wszystko jest zdrowsze, innego już praktycznie nie kupuję.

Zmierzch w Jerozolimie

Co jest takiego fajnego w tym daniu?

Przede wszystkim, dla mnie jest to receptura na OSIEM solidnych porcji obiadowych. Na składniki zrzucam się z przyjaciółką, u której mieszkam, a potem każda z nas ma robienie obiadu z głowy na cztery dni. Czasem jedną-dwie porcje mrożę na czarną godzinę, a czasem (np. gdy mam więcej pracy na uczelni lub poza) korzystam ze świętego spokoju jaki dają mi porcje na cały tydzień – piątek to u mnie dzień bezmięsny, więc się nie liczy ;) Tak więc jest to dla mnie przepis naprawdę ratujący tyłek.


Ta mujaddara nie wygląda może zbyt spektakularnie, ale jest przepyszna i pożywna. Według Fitatu jedna ósma z podanych w przepisie proporcji ma około 518 kcal, z czego 31 g białka, 17 g tłuszczy i 66 g węglowodanów – głównie złożonych w postaci brązowego ryżu :) Dobrze smakuje na zimno (pakuję ją w pudełko na zajęcia), jeszcze lepiej po podgrzaniu, syci na długo. Nie wymaga właściwie żadnych niesamowitych składników, ba! założę się, że połowa z Was ma wszystkie ingrediencje w domu już teraz ;) A z kolei w zimie dobrze sprawdziło się to, że nie wymaga kupowania jakichś tekturowych warzyw z importu czy szklarni tylko nasze polskie marchewki :) 

Polecam serdecznie, a jeśli ją zrobicie – dajcie znać jak wrażenia! :)

A jeśli jeszcze nie wypełniałyście mojej ankiety (klik!)... to poświęćcie mi tych parę minut i dajcie znać co myślicie na ten ważny, trudny temat. Dziękuję <3

14 komentarzy:

  1. Dobry wieczór Aniu,

    przepraszam ze nie na temat postu. Możesz pomóc?
    Mam 35 lat, retinolu nie stosowałam ale chciałąbym zacząć działać przeciwzmarszczkowo.
    Czy mogę teraz na wiosnę zacząć używać Sesderma restises 0,25 na noc? Na dzień stosowałabym serum LIQCC i Anthekios ultralekki. Tylko nie wiem jaki krem stosować na noc pomiędzy Sesdremą? Bo na początek myślę że co drugi dzień bym nakładała retinol żeby nie podrażnić skóry nie wiem jak zareaguje na retinol którego nie stosowałam nigdy.
    I najważniejsze dla mnei pytanie. Czy na retinol nie jest teraz za późno? Wiosna za pasem. Czy nie lepiej poczekać do jesieni?? Wyczytałąm ze złuszczamy sie jesienią i zimą a wiosną i latem chronimy filtrami i nawilżamy. Sama już nie wiem, co robić?:)
    Będę wdzięczna za sugestie :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie :)

      Zgodnie z moją wiedzą, przy tym stężeniu retinolu (który ostatecznie jest przecież dużo słabszy niż inne retinoidy) wystarczy filtrowanie się, niezależnie od pory roku.

      Jeśli chodzi o krem do stosowania w parze, ja po prostu sięgnęłabym po taki, który dotąd się u Ciebie sprawdzał. Jeśli masz wrażliwą skórę to możesz kupić np. Avene Cicalfate, ale jeśli masz jakieś ulubione kremy bez potencjalnie drażniących substancji to najlepiej byłoby trzymać się sprawdzonego :)

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo :)
    Pozwolę sobie na jeszcze jedno pytanie. Czy pod oczy stosując krem sesderma reti age
    http://www.iperfumy.pl/sesderma/reti-age-wygladzajcy-krem-pod-oczy-przeciw-obrzkom-i-cieniom/?item=513496&gclid=CLWpmqCMytICFV5nGQodcfcAYA
    powinnam stosować pod oczy filtr?

    A może mogę stosować pod oczy ten sam krem sesdermy co do twarzy? Obecnie nie mam żadnego kremu pod oczy dlatego pytam:)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy kremie przeznaczonym pod okolice oczu nie musisz używać filtra. A co do tego do twarzy to powiem tak: tego 0,5 to bym się pewnie nie odważyła położyć - z filtrem czy bez :) A tę wersję 0,25 to może bym i z filtrem spróbowała, ale generalnie kremy przeciwsłoneczne u mnie w okolicach oczu nie sprawdzają się. Zawsze je sobie wetrę gdzieś w spojówki, łzawię itp. :< Ale jeśli u Ciebie by się tak nie działo to można spróbować :)

      Usuń
  3. No tak skóra pod oczmi jest taka delikattna.
    A możesz polecić jakiś dobry krem pod oczy. Nawilżajacy i odżywczy ale przede wszystkim nawilżający bo to najważniejsze chyba na te okolice.

    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nawilżanie to tylko ślimaki! Czyli Snail Repair Eye Cream firmy Mizon polecam bardzo :)

      Usuń
  4. Aniu znalzłąm kosmetyki z peptydami polskiej firmy Arkana:0
    Możesz zerknac i sie wypowiedzieć? :)

    https://sklep.arkana.pl/pl/p/Biomimetic-Lift-Up-Eye-Cream-15ml-Biomimetyczny-krem-liftingujacy-pod-oczy/876

    https://sklep.arkana.pl/pl/p/Biomimetic-Lift-Up-Cream-50ml-Biomimetyczny-krem-liftingujacy/882

    https://sklep.arkana.pl/pl/p/Biomimetic-Lipofiller-Cream-50ml-Biomimetyczny-wypelniacz-zmarszczek/886

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, przy żadnym z tych produktów nie ma jego składu - więc ciężko mi cokolwiek tu napisać :(

      Usuń
    2. Ups, faktycznie przepraszam. Podaję :

      Arkana BIOMIMETIC LIFT UP CREAM Biomimetyczny krem liftingujący :
      SKŁAD INCI: WATER, GLYCERIN, GLYCERYL STEARATE, BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER, PEG-100 STEARATE, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, MYRISTYL MYRISTATE, DEXTRAN, TRIFLUOROACETYL TRIPEPTIDE-2, ACRYLATES/C10-30 ALKYL ACRYLATE CROSSPOLYMER, TRIETHANOLAMINE, PEG-8, TOCOPHEROL, ASCORBYL PALMITATE, ASCORBIC ACID, CITRIC ACID, TETRASODIUM EDTA, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PARFUM, CITRONELLOL, GERANIOL, CITRAL, CI 17200.

      Arkana BIOMIMETIC LIPOFILLER CREAM Biomimetyczny krem wypełniający zmarszczki :


      SKŁAD INCI: AQUA, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDES, ETHYLHEXYL COCOATE, GLYCERIN, CETEARYL ALCOHOL, POLYSORBATE 60, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, GLYCERYL STEARATE SE, HELIANTHUS ANNUUS (SUNFLOWER) SEED OIL, PHENOXYETHANOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, PROPANEDIOL, ORNITHINE, PHOSPHOLIPIDS, GLYCOLIPIDS, ACRYLATES/C10-30 AKRYL AKRYLATE CROSSPOLYMER, DEXTRAN, TRIFLUOROACETYL TRIPEPTIDE-2, TOCOPHERYL.

      Usuń
    3. Oba te kremy zawierają ten sam peptyd czyli Trifluoroacetyl-Tripeptide-2. W opisach kosmetyków nie widzę podanego stężenia, co jest zawsze dużym minusem, bo nie ma jak porównać je z tym, co mówią publikacje naukowe :( Ale w ogóle dostępnych publicznie prac na jego temat jest baaardzo mało i ciężko mi się wypowiedzieć na temat jego skuteczności.

      Uwagę na pewno zwraca fakt, że w tym drugim kremie jest na przedostatnim miejscu, czyli raczej tyle co kot napłakał :( No i warto podkreślić, że to nie jest jeden z tych peptydów "rozkurczających", tylko jeśli już to lekko pogrubiający skórę przez zwiększenie syntezy składników macierzy pozakomórkowej (ECM).

      Usuń
    4. Czyli marnie, Ech....

      Usuń
  5. Chyba niedawno widziałam czarną soczewicę w Biedronce, też byłam zdziwiona. :>
    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nazwa dziwna, ale skład fajny, tylko z kurkumą muszę uważać :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubisz czy alergia...? Można doprawić też tylko solą i pieprzem, opcjonalnie kolendra i/lub mięta :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger