11/28/2017

Przyczyny trądziku: łojotok, cz. II. Leczenie dietą, najlepsze kosmetyki, pielęgnacyjne triki.


Witajcie!

Oto druga część artykułu na temat łojotoku, będącego elementem mojej „trądzikowej” serii. Jeśli nie czytaliście wcześniejszych odcinków, gorąco polecam!




O podstawowych sposobach leczenia łojotoku opowiedziałam w poprzednim poście, a dzisiaj chciałabym napisać o kilku kolejnych. Bo poza sposobami wycelowanymi w listę najlepiej udowodnionych przyczyn łojotoku warto zainteresować się metodami uzupełniającymi: takimi, za którymi jest trochę przesłanek, ale niekoniecznie twarde dowody. Nie polecam ich zamiast stosowania przyczynowego ani nie polecałabym ich gdyby niosły za sobą jakiekolwiek negatywne konsekwencje, ale jak widać: są to w sumie kroki zupełnie podstawowe, często wręcz bardzo zdrowe. W związku z tym uważam je za godne wypróbowania, a więc i godne wspomnienia w niniejszym wpisie.

Dieta


Już w podstawowym zacytowanym przeze mnie wcześniej artykule stoi, że w razie wystąpienia łojotoku „Zaleca się modyfikację diety (dieta z dużą ilością witamin, białka, soli mineralnych, ograniczenie spożycia tłuszczów, cukrów, ostrych przypraw, używek) i zmianę stylu życia (unikanie sytuacji stresowych).” [17]

Nad tą dietą chciałabym się dłużej pochylić. O witaminach napisałam wczoraj, ale nie jest to jedyna interwencja dietetyczna jakiej warto spróbować. To niełatwy temat, bo takie badania prowadzi się naprawdę ciężko: wyobraźcie sobie zmuszenie wystarczająco dużych grup ludzi by przez czas badania żywili się dokładnie tak, jak Wy to zaprojektowaliście. Dodajcie do tego trudności w obiektywnym pomiarze nasileniu łojotoku... o badaniu składu sebum czy nasilenia trądziku nie wspominając. Więc chociaż myśli się nad tym od dekad (proszę bardzo – publikacja z 1977 r. klik!) to eksperci wciąż się spierają i wskazówki dietetyczne w najlepszym razie traktuje się jako uzupełnienie innych metod lub kroki, których warto spróbować gdy już nic innego nie pomaga.

Dwa najważniejsze sposoby to unikanie produktów o wysokim ładunku i/lub indeksie glikemicznym oraz o wyeliminowaniu mleka i jego przetworów. Choć są to w teorii dwie zupełnie inne grupy produktów, powód do ich unikania jest podobny, a jest nim insulinopodobny czynnik wzrostu (IGF-1).

Wiadome jest, że poziomy IGF-1 wzrastają w okresie dojrzewania i mocno korelują z przebiegiem klinicznym trądziku. Są doniesienie o korelacji poziomu IGF-1 we krwi zarówno z poziomami androgenów, jak i z liczbą zmian skórnych czy ilością wydzielanego sebum. IGF-1 pobudza 5-alfa-reduktazę oraz nadnerczową i gonadalną syntezę androgenów, a dodatkowo także przewodzenie sygnałów wywoływanych przez te androgeny po zadziałaniu na receptory, proliferację sebocytów i lipogenezę [18]. Oczywiście korelacja nie oznacza przyczynowości! Kolejność zdarzeń może być na przykład dokładnie odwrotna, możemy mieć też do czynienia ze zwykłym współwystępowaniem. Dlatego dopóki tego nie zbadamy, nie przywiązujmy się do tej teorii zanadto ;)

W każdym razie: mleko zawiera IGF-1, więc spożywanie go może przyczyniać się do naszego łojotoku. Należy zastanowić się nad tym szczególnie jeśli spożywamy go po prostu dużo (rano owsianka albo płatki z mlekiem, w pracy/szkole jogurcik, na obiad pełne sera dania kuchni włoskiej, na kolację serek wiejski, a w międzyczasie biała kawa…).

Z kolei jeśli chodzi o pokarmy bogate w cukry proste, to po ich jedzeniu trzustka uwalnia do krwi mnóstwo insuliny. Ta z kolei powoduje uwalnianie IGF-1 z wątroby, a oba hormony nasilają stymulujące do wzrostu działanie GH na gruczoły łojowe [19].

Mamy zatem wstępne przesłanki, że dieta nastawiona na węglowodany złożone ma szanse pomóc na nasz łojotok. Jeśli chcecie wiedzieć o tej diecie więcej, zajrzyjcie {tutaj}.

Ostatnio w ustępie o składzie łoju wspomniałam także o tym, że niekorzystny wpływ może mieć tutaj niedobór kwasu linolenowego w diecie. Jest to jeden z dwóch niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), które syntetyzowane są wyłącznie przez rośliny i muszą być dostarczane człowiekowi w pożywieniu. Dobrymi źródłami kwasu α-linolenowego (n-3 PUFA) są (poza olejem rzepakowym, sojowym i lnianym) orzechy włoskie i siemię lniane. Według wielokrotnie przeze mnie cytowanej Medycyny Praktycznej dzienne spożycie 2 g tego kwasu można pokryć albo 2 małymi łyżkami stołowymi oleju rzepakowego, albo 5 sztukami orzechów włoskich, albo 1 łyżką stołową siemienia lnianego. [20]


Pielęgnacja skóry łojotokowej


Substancje czynne


Wiedząc wszystko to, co opisałam powyżej, mamy już pewne przesłanki o tym czego warto szukać w naszej pielęgnacji:
  • skwalanu
  • antyoksydantów (oczywiście nie tylko witamin A, C i E)
  • dobrych bakterii
  • składników przeciwgrzybiczych i przeciwbakteryjnych

Ale to oczywiście nie wszystko! Możemy rozejrzeć się też za:

  • natlenkiem benzoilu, który pomoże upłynnić sebum,
  • maseczek z algą Laminaria digitata, która hamuje enzymy bakteryjne rozkładające sebum do drażniących i komedogennych produktów,
  • produktami z kwasami, które udrażniając mieszki włosowe pozwolą na lepsze migrowanie łoju na powierzchnię skóry.

Tu chciałabym zauważyć, że kwasy AHA należą do kwasów rozpuszczalnych w wodzie, dlatego też nie mają zdolności do przenikania przez warstwę sebum i wnikania w głąb oraz oczyszczania porów skóry. Z tego powodu kwasem najczęściej polecanym łojotokowej skórze jest kwas salicylowy, który jest rozpuszczalny w tłuszczach i dzięki temu ma zdolność przeniknięcia przez warstwę sebum.

Absolutnie nie znaczy, że kwasów AHA nie warto w ogóle stosować! Pamiętajmy po prostu, że żeby miały efektywne działanie konieczne będzie raczej ich wysokie stężenie, a nie mikrozłuszczanie które typowo na tym blogu polecam. W tym celu zdecydowanie lepiej będzie sięgnąć po kosmetyki z kwasem salicylowym, a kwasy AHA – jeśli już – zastosować w formie peelingów chemicznych w gabinecie. 

Oczyszczanie cery


Częstym błędem jest mycie twarzy agresywnymi żelami, które dają krótkotrwałą ulgę w postaci  odświeżenia przez kompletne usunięcie sebum, ale na dłuższą metę potrafią wyrządzić sporo szkód.

Zacznijmy od tego, że produkowane w nadmiarze sebum wnika w cement międzykomórkowy i sprawia, że staje się on bardziej przepuszczalny. Jeśli przypomnimy sobie, że jednym z podstawowych zadań naszej skóry jest bariera przed ucieczką wody (TEWL) to dotrze do nas, że to tak zwane „wymywanie/wypłukiwanie” cementu spowoduje utratę tej ogromnie ważnej funkcji. I stosowanie opartych o mocne detergenty żele nasila ten efekt dodatkowo odwadniając skórę. Na tym etapie często trafiacie do mnie: z tłustą, często trądzikową skórą, która jest jednocześnie wysuszona na wiór, ściągnięta i pełna suchych skórek.

Dlatego skórę łojotokową trzeba po pierwsze mądrze nawilżać/nawadniać (o czym za chwilę), ale też i jej nie wysuszać. A to oznacza między innymi delikatne (ale skuteczne!) oczyszczanie.

Tak się składa, że łagodne oczyszczanie cery to temat, który wałkuję na blogu od początku jego istnienia. Zaopatrzyć musimy się w {łagodny żel lub emulsję do mycia twarzy}, na przykład coś z tych w podlinkowanym poście. Przykładową propozycję {prawidłowego mycia twarzy} znajdziemy w drugim linku. Pilnujmy tylko by wspomniany tam płyn micelarny lub dwufazowy został użyty jedynie w okolice oczu, a na resztę twarzy zdecydowanie polecam tonik (patrz: niżej). Oczywiście cera z łojotokiem zapewne będzie wymagała tego, by rano umyć ją ponownie, a nie tylko przemyć wacikiem. Dlatego tym ważniejsze jest, by wybrane przez nas myjadło było naprawdę super delikatne :)


Tonizowanie


Optymalne środowisko wzrostu dla Malassezia furfur to pH między 4 a 8, a więc zdecydowanie bardziej zasadowe niż pH optymalne dla ludzkiej skóry [21]. Dodatkowo wykazano, że nawet w zakresie swojego optimum, Malassezia uwalnia więcej swoich alergenów w pH równym 6 niż w porównaniu do pH niższego (5,5) [22]. Z tego powodu ogromnie ważne jest, by w przypadku łojotoku dbać o prawidłowe pH skóry, przede wszystkim przez unikanie zasadowych mydeł i sumienne tonizowanie skóry. Moim zdaniem najlepiej będzie tutaj upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i wprowadzić do codziennej pielęgnacji tonik z małym stężeniem kwasu salicylowego.




Konkretne produkty


W tym miejscu nastąpiłoby zwykle kilka przykładowych planów pielęgnacji, ale jednak nie wiedząc jakie macie cele, plany czy potrzeby ciężko byłoby mi układać te schematy tak zupełnie w ciemno, „z powietrza”. Ale listę produktów do rozważenia oczywiście przygotowałam :)



Myjadła, o których dotąd nie wspominałam na blogu, a które wydają się mieć świetny do cery łojotokowej skład:

Aqua, Lauryl Glucoside, Glycerin, Salicylic Acid, Panthenol, Sodium Bicarbonate, Sodium Benzoate, Chamomilla Recutita Oil.

Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Decyl Glucoside, Salicylic Acid, Panthenol, Hydroxyethylcellulose, Salix Alba Bark Extract, Sodium Bicarbonate, Sodium Benzoate, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Parfum, Geraniol, Limonene, Linalool, Citral.

  • (być może!!!) Aktywny żel do mycia twarzy z kwasem salicylowym do cery tłustej łojotokowej Dermika ACTI MAT – niestety, za nic nie umiem znaleźć jego składu :( Może któraś z Was mnie poratuje?

*


Jak wspomniałam, megaważnym elementem pielęgnacji skóry dotkniętej łojotokiem będzie stosowanie zakwaszających toników, zwłaszcza takich z kwasem salicylowym. Niestety, w sklepach nie ma ich za wiele – może dlatego, że większość produktów z kwasem salicylowym formułuje się z dodatkiem alkoholu, składnika obecnie zdecydowanie niemodnego i unikanego przez większość konsumentek. Trzeba jednak mieć na uwadze, że w kompozycjach z salicylem jest on często pożądany i konieczny. Nie chcę nikogo namawiać do mocno alkoholowych toników jako takich, ale w określonych przypadkach warto je chociaż rozważyć :)

Jest na przykład w sklepach (m. in. w Sephorach) jeden tonik z wyższej półki, którego skład wygląda tak, jakby ktoś usiadł nad biologią sebum i po prostu odhaczał po kolei wszystkie możliwe składniki polecane do cery łojotokowej. Tonik Origins ZERO OIL Pore Purifying Toner ma, co prawda, alkohol, ale poza tym zawiera: wspomniany kwas salicylowy, antyandrogenne palmę sabałową oraz miętę, „wycelowane” w bakterie i grzyby ekstrakty z Laminaria digitata, szałwi i drożdży, a do tego humektanty i parę innych ekstraktów. Alkohol na liście jest dość wysoko, więc na pewno nie poleciłabym go każdemu, ale dla osób z tak zwaną pancerną skórą (której nie ruszają kwasy, retinoidy czy alkohol właśnie) na pewno jest to kosmetyk warty uwagi.

AQUA, SALVIA OFFICINALIS (SAGE) LEAF WATER, ALCOHOL DENAT., GLYCERIN, MENTHA VIRIDIS (SPEARMINT) LEAF OIL, CITRUS MEDICA LIMONUM (LEMON) PEEL OIL, CITRUS AURANTIUM DULCIS (ORANGE) OIL, LAVANDULA ANGUSTIFOLIA (LAVENDER) OIL, CANANGA ODORATA (YLANG YLANG) OIL, CITRAL, LINALOOL, FARNESOL, BENZYL BENZOATE, BENZYL SALICYLATE, LIMONENE, SERENOA SERRULATA (SAW PALMETTO) FRUIT EXTRACT, LAMINARIA SACCHARINA EXTRACT, SALICYLIC ACID, PORIA COCOS SCLEROTIUM EXTRACT, ALOE BARBADENSIS LEAF JUICE, CENTAURIUM ERYTHREA (CENTAURY) EXTRACT, IMPATIENS BALSAMINA (GARDEN BALSAM) LEAF EXTRACT, YEAST EXTRACT/FAEX/EXTRAIT DE LEVURE, POLYSORBATE 80, TOCOTRIENOLS, BUTYLENE GLYCOL, SODIUM CITRATE, FISODIUM EDTA

*


Jeśli jednak pancernej skóry nie mamy, albo produkt marki Origins jest po prostu poza naszym budżetem, możemy sobie tonik ukręcić po prostu same! Dla Was wybrałam dwa przepisy na toniki bez alkoholu, jeśli nie wykluczycie tych alkoholowych to znajdziecie ich jeszcze więcej.

  • prosty tonik oparty o kompozycję 1,5% kwasu salicylowego z nawilżaczami (bez gliceryny) na blogu Ervish (klik!)

  • tonik z Mazideł z 2% kwasu i dodatkowymi roślinnymi substancjami czynnymi (klik!)

Inne przepisy: Biochemia Urody 1 (klik!), Biochemia Urody 2 (klik!), e-naturalne (klik!)

Oczywiście każdy tonik można odpicować zamieniając wodę na hydrolat herbaciany, tymiankowy, szałwiowy, lawendowy, brzozowy, rozmarynowy.

*


Jeśli nie chcemy toniku typowo mikrozłuszczającego, może spodobać się nam {Natura Siberica, Oczyszczający tonik - cera tłusta i mieszana}. Kwas salicylowy w nim jest, ale na samym końcu i poprzedza go multum humektantów i ekstraktów, w tym z pożądanych tutaj naturalnych antyseptyków.


Skład: Aqua, Sucrose Laurate, Sucrose Dilaurate, Sucrose Trilaurate, Glycerin, Sorbitol, ZnPCA, Salvia Officinalis Leaf Water*, Origanum Vulgare Leaf Extract, Sorbus Sibirica ExtractWH, Juniperus Sibirica Needle ExtractWH, Crepis Sibirica ExtractWH, Picea Obovata Needle ExtractWH, Pine amidopropyl BetainePS, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Cetraria Islandica Extract, Saponaria Officinalis Root Extract*, Achillea Millefolium Flower Water*, Citrus Medica Limonum Extract*, Sodium Hydroxide, Salicylic Acid, Parfum, Limonene**, Linalool**.


Kremy


Ponieważ ten tekst jest bardziej o łojotoku jako stanie chorobowym niż tłustej cerze, zaczęłam od przejrzenia oferty aptecznej. Najczęściej polecany na te dolegliwości {krem La Roche-Posay KERIUM DS} samym składem jakoś wybitnie nie zachwyca. To znaczy ma w sobie parę naprawdę fajnych rzeczy (szczególnie ferment bakteryjny i piroktonian olaminy), ale jego główną siłą jest tu chyba konkretna formulacja, bo opinie zbiera naprawdę bardzo pozytywne (sama nie mam z nim doświadczenia).

*


Innym kremem godnym uwagi jest {La Roche-Posay EFFACLAR DUO+}, którego skład podoba mi się po prostu o wiele bardziej :) Tego produktu akurat używałam (jako {kremu mikrozłuszczającego}, a nie z powodu łojotoku) i wiem, że to świetny kosmetyk. Swoją opinię wyraziłam w {recenzji Effaclaru} hen, w pierwszym miesiącu istnienia bloga :D

Jego skład bardzo fajnie opisała {tutaj} Ziemolina, więc ja zwrócę tylko uwagę na połączenie przeciwzapalnego proceradu, kwasu linolowego (poprawa składu sebum), kwasu salicylowego, piroktonianu olaminy (przeciw Malasezzi) z niacynamidem, humektantami i przeciwutleniaczem. Wow! :D

AQUA / WATER, GLYCERIN, DIMETHICONE, ISOCETYL STEARATE, NIACINAMIDE, ISOPROPYL LAUROYL SARCOSINATE, SILICA, AMMONIUM POLYACRYLDIMETHYLTAURAMIDE / AMMONIUM POLYACRYLOYLDIMETHYL TAURATE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, POTASSIUM CETYL PHOSPHATE, ZINC PCA, GLYCERYL STEARATE SE, ISOHEXADECANE, SODIUM HYDROXIDE, MYRISTYL MYRISTATE, 2-OLEAMIDO-1,3-OCTADECANEDIOL, NYLON-12, POLOXAMER 338, LINOLEIC ACID, DISODIUM EDTA, CAPRYLOYL SALICYLIC ACID, CAPRYLYL GLYCOL, XANTHAN GUM, POLYSORBATE 80, ACRYLAMIDE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYLTAURATE COPOLYMER, PENTAERYTHRITYL TETRA-DI-T-BUTYL HYDROXYHYDROCINNAMATE, SALICYLIC ACID, PIROCTONE OLAMINE, PARFUM / FRAGRANCE

*


Bioderma, Sébium Global, Krem przeciwtrądzikowy o globalnym działaniu to również ciekawa propozycja. Podobnie jak w Effaclarze mamy tu emolientowo-humektantową bazę, ale w tym przypadku kwas salicylowy jest znacznie wyżej. Poza nim mamy dwa składniki antyseptyczne oraz skwalan, a dodatkowo fajny antyoksydant zwany „roślinnym retinolem” i jeszcze ekstrakt z miłorzębu :)

AQUA/WATER/EAU, C12-13 ALKYL LACTATE, DIPROPYLENE GLYCOL, CITRIC ACID, CYCLOPENTASILOXANE, SODIUM HYDROXIDE, GLYCERIN, ZINC GLUCONATE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, SALICYLIC ACID, ARACHIDYL ALCOHOL, DIMETHICONE, MANNITOL, XYLITOL, RHAMNOSE, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, LAMINARIA OCHROLEUCA EXTRACT, GINKGO BILOBA LEAF EXTRACT, BEHENYL ALCOHOL, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, SILICA, HYDROXYETHYL ACRYLATE/SODIUM ACRYLOYLDIMETHYL TAURATE COPOLYMER, XANTHAN GUM, ARACHIDYL GLUCOSIDE, C30-45 ALKYL CETEARYL DIMETHICONE CROSSPOLYMER, GLYCYRRHETINIC ACID, PROPYLENE GLYCOL, POLYSORBATE 60, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, BAKUCHIOL, SQUALANE, FRAGRANCE (PARFUM).

*


Bardzo przyjemne składy mają też kremy z zielonej serii Vianka. Mamy w nich mieszankę naturalnych olei, ekstraktów i alkoholi tłuszczowych, w których są różne składniki z omówionych przeze mnie wcześniej grup: skwalan, antyandrogenna mięta, antyseptyczne wyciągi z wierzby, drzewa herbacianego i brzozy, a do tego matująca skrobia kukurydziana, rozjaśniający przebarwienia niacynamid, antyoksydacyjna witamina E czy siarka.


Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Zea Mays Starch, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Squalane, Glyceryl Stearate, Salix Alba Bark Extract, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Niacinamide, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Parfum, Mentha Piperita Oil, Dehydroacetic Acid.


Aqua, Vitis Vinifera Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Squalane, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Urtica Dioica Leaf Extract, Glyceryl Stearate, Stearic Acid, Cetearyl Alcohol, Niacinamide, Sulfur, Agar, Acacia Senegal Gum, Tocopheryl Acetate, Xanthan Gum, Benzyl Alcohol, Melaluca Alternifolia Leaf Oil, Betulin, Parfum, Dehydroacetic Acid.

*



W kwestii kremów z filtrem możemy spróbować jednej z dwóch opcji: albo pójść w filtry maksymalnie suche, które najlepiej będą grały z nadmiarem sebum, albo pójść w filtr „roślinnym antybiotykiem”. W pierwszym przypadku niezmiennie polecam La Roche-Posay ANTHELIOS XL Anti-shine i Vichy IDéAL SOLEIL, Matujący krem ochronny do twarzy, a w drugim - niezmiennie krem Aknicare Sun SPF 30, który nie jest bardzo tłusty, a dodatkowo zawiera substancje przeciwzapalne/przeciwbakteryjne. Więcej na temat ich składów przeczytacie w moim tekście z {Top 6 najlepszych filtrów na jesień/zimę} :)


Maseczki


Podstawową maseczką z jaką warto się zaprzyjaźnić są algi w proszku, a szczególnie te z listownicy - na przykład z listownicy palczastej Laminaria digitata. Ja na blogu pisałam kiedyś o tych ze Zrób Sobie Krem (klik!) i byłam z nich bardzo zadowolona! Z maseczek jednoskładnikowych często sebostatyczne działanie przypisuje się też żółtej glince, którą możemy kupić w proszku {tutaj} albo już w wersji rozrobionej z wodą, w tubie {tutaj}. Takie sypkie maseczki możemy odpicować jeśli podczas ich przygotowania zamiast wody użyjemy hydrolatu z któregoś z ziół, o których pisałam wyżej (przypomnijmy: herbaciany, tymiankowy, szałwiowy, lawendowy, brzozowy, rozmarynowy). Na Triny znalazłam tylko {lawendowy Avebio}, ale oczywiście w sklepach z półproduktami jest ich zatrzęsienie :D

Inną sypką maseczką do rozważenia jest oparta o alginat maseczka Nacomi, a konkretnie wersja przeciwtrądzikowa/przeciwzapalna. Jej skład zobaczycie w moim zbiorczym tekście o {najlepszych maseczkach do twarzy}, i co godne odnotowania - różni się on od maseczki dostępnej w internecie. Wersja z Hebe, która była w sprzedaży rok temu, poza olejkiem herbacianym miała ekstrakt z wierzby, wyciąg z osadów morskich i mentol. Skład {Maski algowej przeciwtrądzikowej - Drzewo herbaciane} dostępnej obecnie w sieci wygląda tak:

Solum Diatomeae, Algin, Calcium Sulfate, Tetrasodium Pyrophosphate, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Extract

A więc dalej super, ale jednak nieco biedniej. Nie mam pojęcia, czy stara wersja jest jeszcze w sprzedaży i jak długo będzie (bo może oba produkty istnieją równolegle, a może ta z Triny zastępuje/zastąpiła tę z Hebe). Jeśli coś wiecie to dajcie znać ;)

*


Ostatnią maseczką o której wspomnę jest chyba najciekawsza opcja, czyli {Normalizująca maseczka do twarzy Vianek} z jego zielonej serii. Mamy i glinkę, i oleje, i inne emolienty, i nawilżacze, i przeciwutleniacz, i węgiel, ale przede wszystkim: skwalan, kwas salicylowy i antyseptyczny olejek z eukaliptusa. Cudo.

Aqua, Illite, Glycine Soja Oil, Glycerin, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Vitis Vinifera Seed Oil, Squalane, Olea Europaea Fruit Oil, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Stearic Acid, Salicylic Acid, Xanthan Gum, Tocopheryl Acetate, Activated Charcoal, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Dehydroacetic Acid, Geraniol, Limonene, Linalool, Citral.

***


Uff! Jeśli chodzi o temat łojotoku, to ode mnie na ten moment koniec ;) Uważam tę dziedzinę za wyjątkowo interesującą, więc jeśli ucząc się o niej dowiem się czegoś ciekawego to na pewno temat powróci - choć nie przeczuwam, aby było to zbyt prędko ;D Podobnie jak wczoraj będę wielce zobowiązana, jeśli pomożecie mi „wykopać” ten tekst przez zwiększanie jego zasięgów przede wszystkim na Facebooku :) Post za moment pojawi się TUTAJ i już teraz dziękuję Wam za wszystkie lajki, szery i komentarze <3

Buziaki!
Ania



Bibliografia:

1. Wikipedia: łój skórny.
2. Webster Guy F., Rawlings Anthony V.: Acne and Its Therapy. Basic and clinical dermatology. CRC Press, 2007, p. 311.
3. Pappas A. et al.: Sebum analysis of individuals with and without acne. Dermato-Endocrinology, 2009, 1(3), 157–161.
4. Drake David R. et al.: Thematic Review Series: Skin Lipids. Antimicrobial lipids at the skin surface. The Journal of Lipid Research, 2008, 49, 4-11.
5. Downing D. T. et al.: Essential fatty acids and acne. J Am Acad Dermatol, 1986 Feb;14(2 Pt 1):221-5.
6. Tamże.
7. Pappas A., op. cit.
8. Tamże.
9. Jabłońska S., Majewski S.: Choroby skóry i choroby przenoszone drogą płciową. Wydawnictwo Lekarskie PZWL 2010; s.438.
10. Braun-Falco O. et al.: Dermatologia. Czelej, 2009. s. 992
11. Tamże
12. Kaszuba A., Adamski Z.: Dermatologia. Poradnik lekarza praktyka. Czelej 2012; s. 98.
13. Medycyna Praktyczna: łojotok.
14. Jabłońska S., op. cit.
15. Tamże
16. Toyoda M., Nakamura M., Morohashi M.: Neuropeptides and sebaceous glands. Eur J Dermatol, 2002 Sep-Oct;12(5):422-7.
17. Medycyna Praktyczna: łojotok.
18. Melnik B. C., Schmitz G.: Role of insulin, insulin-like growth factor-1, hyperglycaemic food and milk consumption in the pathogenesis of acne vulgaris. Exp Dermatol, 2009 Oct;18(10):833-41.
19. Tamże.
20. Medycyna Praktyczna: tłuszcze.
21. Matousek J. L. et al.: Evaluation of the effect of pH on in vitro growth of Malassezia pachydermatis. Canadian Journal of Veterinary Research, 2003, 67(1), 56–59.
22. Saunders C. W., Scheynius A., Heitman J.: Malassezia Fungi Are Specialized to Live on Skin and Associated with Dandruff, Eczema, and Other Skin Diseases. PLoS Pathogens, 2012, 8(6), e1002701.

40 komentarzy:

  1. Aniu jesteś wielka! I będę to powtarzać wielokrotnie i polecać wpis :) Bo nie dość, że poparte badaniami to i są przykłady dostępnych kosmetyków.
    Od siebie mogę dodać, że jak nie spożywam na nabiału problemy trądzikowe są znacznie mniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jest to reguła, ale pewne tendencje dają się zauważyć i na pewno jest to dobra opcja do wypróbowania, na przykład na okres trzech miesięcy. Potem można zrobić próbę prowokacyjną i na tej podstawie wyciągać wnioski :)

      Usuń
  2. Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy w tym temacie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, wg mnie robisz najlepsze analizy skladu w całej blogosferze. Widac ogrom Twojej woedzy i zaangażowania. Obalasz mit ze długi sklad jest zły, tyljo oleje i naturalne ekstrakty są ok. Dziekuje Ci za to:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja wiedza Aniu jest ogromna i widać, że piszesz z pasją ! Podziwiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze opracowany tekst :) Po kuracji antybiotykiem i silnym lekiem zewnętrznym może skuszę się na toniki mikrozłuszczające ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam :) Jeśli wybierzesz coś z PHA albo niskim stężeniem AHA, to nawet bez trądzikowych problemów bardzo się na nich korzysta, cera jest taka gładka i świeża że wow ^^

      Usuń
    2. PHA też można stosować latem, prawda? Możliwe, że dodatkowo będę chciała w ten sposób działać na podtrzymanie efektów antybiotykoterapii :)

      Usuń
  6. Wow obszernie, będę do tego wpisu wracać, a na razie zobaczę co moja skóra na Twoje propozycje z Vianka i Nacomi :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana ja trochę z innym pytaniem. Używam kremu z pharmaceris z retinolem polecanym przez ciebie (dziękuję). Krem już się kończy i myślę czym go zastąpić? Zauważyłam w produktach liq serum z retinolem. Mogę go teraz wprowadzić czy możesz polecić coś innego. Serum z witaminą C jest genialne, ale czy dwa sera z takimi mocnymi składnikami nie będą zbyt agresywne? z góry dziękuję za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stężenie retinolu w tym serum Liq jest takie samo jak w kremie Pharmaceris. Więc jeśli połączenie Liq z wit. C oraz kremu Pharmaceris się u Ciebie sprawdziło bez przesuszu, wylinki itp., to serum nie powinno zaburzyć tej równowagi. Oczywiście małe ryzyko, że Twoja cera "dogadała" się z formułą kremu, a serum jej nie przypasuje istnieje... ale tego po samych składach nie da się ocenić. To kwestia indywidualna.

      Usuń
  8. Świetna analiza Aniu! W końcu znalazłam chwilę, by przeczytać oba teksty i chylę czoła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że usłyszeć to od Ciebie to najwyższy komplement! <3

      Usuń
  9. Widać że to kochasz! Jest w tym wpisie tyle dobrych porad i cala lista kosmetykow. Podaję wpis dalej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie napisany post :) Widać, że masz dużą wiedzę na ten temat :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu czy mogłabyś opisać dokładnie jak stosować preparaty z peptydami rozkurczającymi? Chciałabym ich używać a mam wrazenie ze robię to niepoprawnie ponieważ zauważyłam worki pod oczami:( Super byłoby mieć schemat na które partie twarzy powinny one być nakładane a które omijane:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz jakich kosmetyków używasz i w jaki sposób :) Ogólnie temat jest długi (na pewno nie na komentarz, tylko na osobny tekst, ale na pewno nie ukaże się on w bliskiej przyszłości), więc możemy spróbować skupić się na Twoim konkretnym przypadku :D Rozumiem, że worki pojawiły się dokładnie w momencie wprowadzenia tych produktów z peptydami?

      Usuń
    2. Niestety tak:( Od jakiegoś czasu zauważyłam właśnie worki + dolinę łez, Do tej pory miałam głownie kurze łapki i poziome zmarszczki na czole z którymi cały czas walczę bezskutecznie:(
      Moja poranna pielegnacja składa się z oczyszczania, potem serum z wit. C. z Biochemii Urody i na to krem z filtrem z Zjaji.
      Wieczorem natomiast zmywam makijaż olejkiem różanym z Evree, na to tonik z Ziaji z ogórkiem, potem serum z Avy z peptydami biomimetycznymi (argireliną), czekam kilkanaście minut i na to ląduje krem aktywnie nawilżający z Bielendy.
      Wydaje mi się, że produkty są w miarę dobrze dobrane aby walczyć z zmarszczkami ale chyba źle je aplikuję:( Serum z Avy zawsze szło na cała twarz z szczególnym uwzględnieniem miejsc z zmarszczkami na czole i kurzych łapek pod oczami. Nie wiem jak powinnam je do końca aplikować:( Chyba że polecasz całkiem coś innego na kurze łąpki:( Moje są dość widoczne i cięzko mi je zlikwidować ponieważ wynikają z mojego śmiechu:(

      Usuń
    3. Nie wiem czy jesteś tą samą osobą, która pytała o to pod poprzednim postem, więc wklejam tu odpowiedź stamtąd: Ten peptyd ma rozluźniać mięśnie, a nie wypełniać zmarszczki, czyli nie stosujemy go tam gdzie zmarszczka jest/tworzy się, tylko na okolice tych mięśni, które się temu przyczyniają. Taki uproszczony schemat jest na przykład tu: http://www.skinintegrity.com.au/images/Botox-crows-feet-treatment.jpg :)

      Usuń
    4. Zgodnie z podanym przez Ciebie linkiem rozumiem, że preparat z peptydami powinien być nakładany raczej na kości policzkowe niż po oczy, wtedy bedzie ten obszar oddziaływał na okolice zmarszczek pod oczami tak?

      Usuń
    5. Tak, właśnie na kości policzkowe oraz pod łuk brwiowy - ja robię sobie taką maskę Zorro :D Chciałabym przed końcem zimy napisać na ten temat więcej, planuję duży tekst i mam nadzieję że wtedy będzie wszystko super jasne!

      Usuń
    6. Super by było!

      Usuń
  12. świetny post, idealny dla mnie bo sama od baaardzo dawna zmagam się z trądzikiem, zaskórnikami i całą resztą :(

    dodaję do obserwowanych i w wolnej chwili zapraszam również do mnie -> https://pani-blondynka.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej, dziękuję Ci bardzo za ten tekst! Troszkę się opierałam wizycie u dermatologa, miałam nadzieję, że odpowiednia pielęgnacja pozwoli mi na pozbycie się całej selekcji stworów na linii żuchwy (ciekawe, żeby była to tylko prawa strona :D) i udało się (bezczelnie skopiowałam całość Twoich produktów z jednego z wcześniejszych postów) :). Dziękuję bardzo!

    Kończy mi się niedługo serum z Vis Plantis i jako, że wycofali je z oferty apteki, gdzie zawsze się w nie zaopatrywałam, znalazłam coś takiego:

    Bielenda Professional, 3% rozjaśniające serum z witaminą C
    Skład według INCI

    Aqua (Water), 3-0-Ethyl Ascorbic Acid, Glycerin, Citric Acid, Cyclotetrapeptide-24 Aminocyclohexane Carboxylate, Retinol, Tocopheryl Acetate, Lecithin, Ectoin, Disodium Phosphate, Hydroxyethylcellulose, Alcohol, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl Palmitate, Lonicera Caprifolium (Honeysuckle) Flower Extract, Lauryl Glucoside, Sorbitan Stearate, Polysorbate-20, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Citral, Limonene, Linalool.

    I tak myślę sobie, porównując składy, że może to dobry pomysł? Co myślisz?

    Pozdrawiam,
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu słyszałaś może coś o serum z peptydami firmy Klairs? Dokładniej chodzi o to: https://asianstore.pl/serum-i-esencje/673-klairs-midnight-blue-youth-activating-drop-8809115023681.html?search_query=midnight&results=3
    Skład chyba wygląda zachęcająco?

    OdpowiedzUsuń
  15. W Rossmanie jest produkt z EGF w całkiem rozsądnej cenie- Aube, Epidermal Growth Factor Renaissance, w składzie jednak ma trochę substancji, które niezbyt mi się podobają:
    Aqua (Water), Glycerin, Urea, Isoamyl Cocoate, Dimethicone, Octocrylene, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Glyceryl Stearate, Squalane, Glyceryl Stearate Citrate, Cyclopentasiloxane, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Alba, Camellia Japonica Seed Oil, Ethylhexyl Salicylate, Cetearyl Alcohol, Butylene Glycol, Dimethicone/ Vinyl Dimethicone Crosspolymer, SH-Oligopeptide-1, Hydrogenated Lecithin, Sodium Oleate, Glycine Soja (Soybean) Oil, Sodium Hyaluronte, Hydroxypropyl Bispalmitamide MEA, Phenoxyethanol, Cyclohexasiloxane, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Triethanolamine, Parfum (Fragrance), Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, BHA, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Linalool.

    Co o nim myślisz? Warty uwagi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tę serię i w Rossmannach, i w Hebe też jakby co :) To jest cała linia i składy są różne w zależności od produktu.

      Ten to dla mnie taki średniaczek, no bo tak:
      - filtry przeciwsłoneczne w nim są beznadziejne
      - peptyd w połowie składu (nie wiadomo ile go jest, może wcale nie tak mało, no ale...)
      - masa zbędnych składników typu silikony (nie, że to samo zło, ale sama wiesz...)
      + super, że w ogóle ten peptyd jest
      + parę humektantów, skwalan, fajne olejki

      Także dla mnie to taki produkt, o którym ciężko powiedzieć coś po samym składzie. Ze względu na cenę pewnie go nie wypróbuję, ale w zależności od osoby i jej schematu pielęgnacyjnego jest to na pewno opcja do rozważenia :)

      Usuń
    2. Tak właśnie myślałam, ze nie jest on warty swojej ceny:( Szukam czegos fajnego max. do 60zł z peptydami. Serumz Avy i Bielendy z kwasem glikolowym i wit. C a także serum z Vis Plantis już miałam. Szukam teraz własnie czegoś fajnego z EGF:)

      Usuń
    3. A czy mogę zapytać czemu koniecznie z EGF, a nie na przykład innymi peptydami pogrubiającymi cerę? Nie jestem pewna czy klarownie formułuję to pytanie, ale polecam zerknąć do tego tekstu: http://www.kosmeologika.pl/2017/03/peptydy-w-pielegnacji-cery.html - mam nadzieję, że po jego lekturze będzie jasne o co mi chodzi :D

      Usuń
  16. To się nazywa porządne podejście do tematu. Od kiedy stosuję zasadę mycie-> tonizowanie i raz na jakiś czas olejek z dodatkiem witaminy E i kwasu hialuronowego- praktycznie rzadko kiedy mam nawrót cery mieszanej w okolicy czoła. Wcześniej świeciłam się na całej twarzy. Bardzo ciekawe stwierdzenie z tym nabiałem i cukrami prostymi- trzeba będzie to podsunąć koleżance, która walczy z trądzikiem i łojotokiem.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj. Może to nie na temat, ale chciałam prosić o poradę. Od wielu lat mam problem z zapaleniem mieszków włosowych, szczegolnie jest to widoczne na rekach. Bylam juz u wielu lekarzy i nadal nic mi nie pomogło. Zawsze słyszę, ze jest to nieuleczalne i musze to zaakceptowac. Co ty o tym sadzisz? Mozna jakos z tym walczyc?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej hej! Zanim odpowiem muszę się upewnić: pytasz o ZAPALENIE mieszków włosowych, ale z Twojego komentarza wnioskuję, że chodzi o ROGOWACENIE mieszków włosowych... Będę wdzięczna jeśli zweryfikujesz czy dobrze się domyślam :)

      Usuń
    2. Lekarz powiedział, że jest to uwarunkowane genetycznie i nazwał zapaleniem mieszków włosowych. Są to małe krostki na rękach, zazwyczaj zaczerwienione.

      Usuń
    3. Niestety, nie podejmę się diagnozy przez internet, ale gdybyś była naprawdę zdeterminowana to na Twoim miejscu poszłabym jeszcze raz do lekarza (najlepiej do innego niż ten, który postawił tę diagnozę) i ostatecznie upewniła się, czy jest to zapalenie czy rogowacenie. Zapalenie jest chorobą uleczalną, a rogowacenie defektem kosmetycznym z którym można trochę podziałać, ale raczej nie zlikwidować do zera a jedynie zmniejszyć. :)

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger