7/22/2016

Zapuszczanie włosów w praktyce: pół roku.



Sześć miesięcy temu ogłosiłam Wam, że zapuszczam długie włosy. Przez ten czas na blogu ukazało się ładnych parę wpisów poświęconych temu tematowi, a najważniejsze z nich to:


Minęły kolejne trzy miesiące, więc wpadam do Was z kolejnym raportem: tym razem półrocznym :)

Po pierwsze: fryzjer i fryzura

Jak pisałam ostatnio, swoje zapuszczanie zaczęłam od małego cięcia. Ogólnie rzecz biorąc bardzo pilnuję tego, by co trzy miesiące podciąć włosy o centymetr, ale na ten moment postanowiłam zawiesić ten nawyk przynajmniej do czasu kolejnej aktualizacji.

Przyczyn jest kilka, z których najważniejsza jest taka, że włosy wyglądają akceptowalnie! Po drugie, znalazłam sobie pracę na wakacje i zdecydowanie wolę do niej chodzić w elegantszych upięciach (które są o wiele łatwiejsze z każdym dodatkowym centymetrem długości) niż moim naturalnym bałaganie na głowie ;) Po trzecie, w czasie wakacji skłonna jestem przeczekać ten moment gorszego układania się włosów, a po wrześniowym podcięciu wrócę na uczelnię z odświeżoną fryzurą :)



Po drugie: suplementacja

Zgodnie z zapowiedzią, wzięłam się za picie skrzypu polnego. Zapału wystarczyło mi na pierwszy miesiąc, po którym to okazało się, że uzupełnienie zapasów o ziele w formie sypanej (a nie w torebkach) to jakieś impossibru -.- Po kilku próbach kupienia go zniechęciłam się, w końcu raz mi się udało dostać, potem znowu był problem... więc szacuję, że z dużą nieregularnością odbyłam może połowę kuracji. Do powtórzenia w przyszłości.

Aha! Od około dwóch miesięcy dość skrupulatnie pilnuję, by zjeść łyżkę siemienia lnianego dziennie. A to też ważny element włosowej diety :)

Po trzecie: wcierki

Pamiętacie jak w poprzednim podsumowaniu pisałam, że moja skóra głowy zaczyna marudzić na wcierkę Balea Men? Napisałam to chyba w złą godzinę, bo zaraz potem skalp przesuszył się tak okropnie, że wcierkę rzuciłam w kąt i zajęłam się ratowaniem sytuacji. Z pomocą przyszedł mi Jantar, który w przeszłości nie sprawdził się jako wcierka hamująca wypadanie czy przyspieszająca porost, ale teraz okazał się nawilżającym kompresem, przy którym aloes czy siemię mogą się schować: niekoniecznie tylko ze względu na działanie, ale też na łatwość stosowania.

Jantar pięknie ukoił skórę mojej głowy i aktualnie dalej stosuję go co drugi dzień sporadycznie (co 3-4 mycia) zastępując go wcierką Balea, której resztkę chciałabym jednak zużyć.

Po czwarte: skóra głowy

Szampony Equilibra dalej uwielbiam, ale ostatnio wpadły mi w ręce dwa cuda zupełnie innego rodzaju. Szampon Biolaven oraz nawilżający szampon Vianek do włosów suchych i normalnych to ulubione produkty mojej mamy, więc spędzając wakacje w domu rodzinnym bardzo często z nich korzystam :) Na razie powiem króciutko, że Biolaven jest dla mnie wręcz odrobinkę zbyt łagodny, ale poza tym jest bardzo fajny, a Vianek to już w ogóle cudo.

Ze względu na ciągłe używanie żelu do włosów (a od jakiegoś czasu nowego, nieco mocniejszego niż dotychczasowy) regularne dokładne oczyszczanie ich jest dla mnie bardzo ważne. Tu stosuję szampon pokrzywowy Herbal Care, który dostałam na kwietniowym spotkaniu blogerek, o którym wspominałam tutaj (klik!).

Masaże najpierw z powodu sesji, a potem z powodu przeprowadzki i remontu zostały parę tygodni temu zaniechane. Jednak zdecydowanie przez większość ostatniego kwartału wykonywałam je sumiennie i lada dzień zamierzam do tego wrócić!

Po piąte: zdrowie ciała i włosów

Mniej-więcej od 10.06 do połowy lipca odpuściłam sobie ćwiczenia, co niestety bardzo widać, bo jedzenia w tym czasie bynajmniej nie ograniczałam :P Ale w miarę możliwości ćwiczę obecnie co drugi dzień, a dodatkowo mam niezły wycisk w pracy i... sporo spaceruję grając w Pokemon Go (a jakże! :D). W diecie wprowadziłam jedną jedyną zmianę: po latach prób przekonałam się do jedzenia owsianki i teraz wcinam ją praktycznie codziennie. Myślę, że wyjdzie mi to tylko na zdrowie, podobnie jak wysypianie się – najważniejsza zaleta wakacji! ^^

Od lewej: zdjęcie sprzed pół roku, po trzech miesiącach zapuszczania i z wczoraj ;)


Okej, pogadajmy o efektach. Ja widzę je na pewno, ale mam wątpliwości czy na zdjęciach widać ile urosły... No i oczywiście bardzo czekam na to, aż urosną na tyle, bym mogła wrócić do normalnego mierzenia ich i olejowania, którego bardzo mi już brakuje. Radzę sobie z tym za pomocą bogatych, emolientowych masek i wzbogacania innych z nich olejami, ale jednak OOMO to zawsze była metoda idealnie dla mnie stworzona. Mam nadzieję, że w następnej aktualizacji (zapewne w październiku) będę mogła Wam napisać, że już do niej wróciłam :)

Sporo moich zdjęć (a okazjonalnie też i jakiś filmik :P) publikuję na Instagramie, więc jeśli chcecie zobaczyć coś więcej to dodajcie mnie! @b.anna.maria - zapraszam :)


Co sądzicie? Czy Waszym zdaniem widać jakąkolwiek zmianę?

EDYCJA: Wpadło mi do głowy, że idealną ilustracją do tego podsumowania będą zdjęcia z moich włosowych eksperymentów. Dobrze widać na nich kondycję włosów i dają niejakie pojęcie na temat ich obecnej długości.

Od lewej: efekty po serum do włosów z mlekiem sojowym, po masce z dodatkiem maranty trzcinowej i po płukance z soku z malin.

27 komentarzy:

  1. Widać, że już bardzo urosły :) Co do skrzypu: może jak znajdziesz to kup od razu więcej? Kupujesz pewnie suszony (gdzieś w ogóle można kupić świeży?) więc nie ma obaw, że się zepsuje w domu w zamkniętym opakowaniu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej Ania rosna rosna... juz nie moge sie doczekac zeby sobie je obejzec dlugasne. Beda piekne. A co do skrzypu to myslalas moze o spacerze po lesie? W pl skrzyp rosnie praktycznie wszedzie i latwo go namierzyc. Zrywasz cala torbe, suszysz i masz 😀😀😀 I wiesz co masz. Zdrowy i bez zadnych ulepszaczy.. w uk jeszcze go niestety nie widzialam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. O ile między pierwszym a trzecim zdjęciem różnica jest jak najbardziej widoczna, to między drugim a trxzecim rzeczywiście zbytnio jej nie widzę, kurczę szkoda że przy lokach nie nmożesz sobie pozwolić na mierzenie centymetrem jak ja :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra fryzura przy zapuszczaniu jest ważna, zgadzam się :)
    Ja ostatnio trochę podcięłam końcówki i poprawiłam cieniowanie, z długości niby sporo nie zleciało a inaczej się wszystko układa :)
    Sporo już urosły :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu nie możesz teraz olejować? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa jest tak naprawdę prosta, ale opis wyjdzie nader skomplikowany :P Po pierwsze, nienawidzę zmywania oleju szamponem - u mnie w grę wchodzi tylko zmywanie odżywką. Z drugiej strony, nie mogę odżywką myć skóry głowy, bo zawsze mam potem upiorne problemy z jej swędzeniem... Dlatego gdy miałam długie włosy metodą stworzoną dla mnie było OOMO, które niesamowicie mi służyło :) Ale przy tej długości włosów jest mega ciężka do wykonania, więc szkoda mi na razie zachodu i czekam, aż trochę podrosną :)

      Usuń
    2. Ale jest dużo prostsza metoda - olejujesz przed myciem (ja to robię na noc), skórę głowy myjesz szamponem (piana umyje trochę również włosy), odciskasz ręcznikiem nadmiar wody i nakładasz maskę, która jednocześnie zemulguje olej i odżywi. Polecam, oszczędność przede wszystkim czasu, zwłaszcza przy codziennym myciu głowy. Od ponad roku nie robię już tak, że najpierw emulguje maską, potem myję szamponem, a potem jeszcze odżywiam. Zainspirowała mnie do tego Marta z mfairhaircare.

      Usuń
    3. U mnie to się w ogóle nie sprawdziło, samo nałożenie maski ani nie domywało oleju, ani chyba nawet nie dawało takich efektów jak zwykle. Jednak OOMO to mój miszcz ;)

      Usuń
    4. A to dziwne. Ja mam zawsze idealnie domyte i maski/odżywki działają jak trzeba. Doskonale też widzę różne działanie tych masek i odżywek, to znaczy jeśli jedna lepiej działa od drugiej w tych myciach bez olejowania, to da się te różnice wychwycić także przy myciach z olejowaniem. Jednak każde włosy reagują inaczej i grunt to wiedzieć, czego potrzebują.

      Usuń
    5. Zgadzam się w stu procentach! To jest właśnie takie fajne w blogosferze, że zamiast próbować szczęścia z jedyną słuszną receptą z telewizji czy prasy mamy dostęp do opinii tysięcy osób o różnych, mniej lub bardziej zbliżonych do naszych potrzebach :)

      Usuń
  8. Jeszcze kilka miesiecy i będą naprawdę dłuugie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz piękne włosy:) Powodzenia w dalszym zapuszczaniu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też jestem w trakcie zapuszczania :) a z wpisu wywnioskowałam, że to raczej te już dłuższe włosy powinno się olejować? Zaczynam dopiero ekperymenty z dbaniem o włosy, więc proszę o odpowiedź. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak: z olejowania ucieszą się włosy o absolutnie każdej długości :) Kwestia jest taka, czy jest to dla nas wygodne. Dla mnie olejowanie krótkich włosów jest wybitnie niewygodne (chodzi konkretnie o zmywanie oleju, rozpisałam się na ten temat w komentarzach powyżej :-)) i w związku z tym czekam, aż będą średniej długości. Ale jeśli dla Ciebie olejowanie na danej długości nie jest żadną przeszkodą, to zachęcam by wprowadzać je jak najprędzej - niech włosy rosną silne i zdrowe! :)

      Usuń
    2. Dziękuję za tak szybką odpowiedź :) PS. Śliczne masz włosy. Kręcone to moje największe marzenie :)) Pozdrawiam i czekam na więcej zdjęć :)

      Usuń
  11. Witam:) obserwuję Twój blog od jakiegoś czasu i muszę powiedzieć świetna robota:) Wydaje mi się, że mamy bardzo podobne włosy, ale ja swoje już zapuszczam dłuższy czas. Jednak od ostatniego cięcia sporo minęło i szukam w okolicy Gdyni jakiegoś fryzjera, który umie odpowiednio podciąć a nie ściąć kręcone włosy:) możesz kogoś polecić? pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd (a może nie wstyd) się przyznać, ale mam zaufaną fryzjerkę w rodzinnym mieście i poza oddaniem włosów na Rak'n'Roll nigdy nie korzystałam z fryzjera w Trójmieście... Także niestety nie pomogę :(

      Usuń
  12. trudno, będę dalej marudzić Chłopakowi jaki to problem z fryzjerami i jaka to ja biedna:) ale dziękuję za szybką odpowiedź i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za znalezienie kogoś odpowiedniego i gdy to nastąpi, KONIECZNIE daj mi znać! Cudnie byłoby mieć kogoś na miejscu :)

      Usuń
    2. minęło trochę czasu, a ja dalej szukam fryzjera:( z racji mieszkania całe życie w Gdyni wypróbowałam wiele i tych droższych i tych tańszych, była jedna, naprawdę JEDNA świetna fryzjerka do moich faloloków,ale gdzieś mi zwiała:( ktokolwiek widział ktokolwiek wie, gdzie jest Dagmara z byłego salonu Lucas na 10 Lutego???? niestety zdecydowanie do włosów kręconych NIE POLECAM salonów:
      -O'LA na Starowiejskiej (pani Ala kilka pierwszych wizyt ok, ale później robi "masówkę" i zaczyna ścinać byle jak, porobiła mi takie cienkie mysie ogonki na końcach, że żeby to jakoś wyrównać musiałam ściąć 25 cm włsów)
      O'LA w Szperku byłam u trzech różnych osób i wszyscy naprawdę wszyscy poszarpali mi końcówki:( może po prostu nie mają dobrych nożyczek?
      - Hair Club Gdynia, byłam raz, efekt wygryziona dziura z prawej strony:(
      - galeria Fryzur na Słowackiego, dno:(
      - fryzjer Andrea wejście od władysłąwa IV, bardzo miła młoda dziewczyna, naprawdę słuchała czego oczekuję, naprawdę się starała, ale co z tego jak końcówki zmiażdżone przez nożyczki:(
      - salon Nova na Morskiej, tragedia
      Powoli dochodzę do wniosku, że chyba większość fryzjerów ma po prostu słabe nożyczki i nie umie cieniować włosów:( a niestety moje są delikatne i cienkie, ale gęste i zdecydowanie lepiej się kręcą wycieniowane. Ach rozpisałam się, ale gorzkie żale na fryzjerów od czasu do czasu muszą być:0 a najgorsze, że w styczniu znów chcę podciąć i nie mam pojęcia u kogo???:)

      Usuń
    3. A byłaś w O'LA na Starowiejskiej u Weroniki?

      Usuń
    4. jeszcze nie:) a Polecasz? :)

      Usuń
    5. Bogusia z bloga Piękno i Minimalizm bardzo ją chwaliła, więc może warto dać szansę :)

      Usuń
    6. tylko Bogusia ma piękne grube proste włosy (wiem bo widziałam na żywo:) ale mała ta Gdynia. Ale jak nikogo innego nie znajdę to w nowym roku zaryzykuję:) Właśnie sporo fryzjerów ładnie ścina proste włosy, a do kręconych to ze świecą szukać

      Usuń
  13. Masz śliczne włosy. Na ostatnim zdjęciu widać, że są bardzo zdrowe :) Ja w przyszłym tygodniu idę podciąć włosy po raz pierwszy od maja- kwietnia? Końce mam suche strasznie więc pewnie sporo poleci i będę testować wszystkie możliwe metody na przyśpieszenie wzrostu ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger