6/30/2016

Une Belle Peau, Gdynia – relacja z zabiegu epilacji laserowej. Czy było się czego bać?


Dzisiejsza data jest dla mnie szczególna – to mój pierwszy dzień wakacji :D A dodatkowo minął właśnie tydzień od mojej wizyty w centrum medycyny estetycznej Une Belle Peau w Gdyni, gdzie poddałam się pierwszemu w moim życiu zabiegowi epilacji metodą epilacji laserowej.

Od razu zepsuję Wam całą zabawę i powiem, że najbardziej przerażającym (oczywiście niesłusznie) elementem tego zadania było… dotarcie do UBP :D Centrum znajduje się na Chwarznie (ul. Staniszewskiego 8u), do którego dojeżdża mnóstwo autobusów (103, 121, 140, 147, 160…), ale i tak miałam obawy, że zgubię się w dzielnicy w której nigdy dotąd nie byłam ;) Co prawda w epoce JakDojade.pl musiałabym wykazać przy tym niezwykły antytalent, ale nie takie rzeczy się już robiło…

Na szczęście z przystanku (Chwarzno Sokółka!) było już bardzo blisko. A po przekroczeniu progu odetchnęłam z ulgą: tak właśnie powinien wyglądać gabinet tego rodzaju. Pierwsze wrażenie: czysto. Czyściutko. Monice Geller z „Przyjaciół” zmiękłyby kolana :P Na mnie większe wrażenie zrobił cudny wystrój: bardzo kobiecy, ale nieprzesłodzony. Zero różu czy kwiatowych motywów, tylko błękit, biel i… srebrne skorpiony, w których zakochałam się od razu!



Po miłej pogawędce z Dorotą (właścicielką Une Belle Peau) oraz przesympatycznymi przedstawicielkami agencji, która nas ze sobą skontaktowała przyszedł czas na formalności. Wywiad, podpisanie oświadczeń związanych z moim stanem zdrowia, wszystko dopięte na ostatni guzik. Czas na zabieg.

Tu wspomnę, że zwłaszcza na lato nie ma czegoś lepszego niż epilacja laserowa. Przede wszystkim: święty spokój z odrastaniem i brak uwrażliwienia na słońce po samej depilacji. Czy trzeba dodawać coś więcej? No właśnie.



Mój wybór padł na pachy, więc zabieg był króciutki, bo trwał może kwadrans. Więcej czasu spędziłyśmy na przygotowaniach. albo ploteczkach :) Ów kwadrans upłynął mi błyskawicznie, bo zabieg był bardzo komfortowy. A dokładniej wyglądało to tak: gdy Dorota włożyła okulary ochronne, ja zwróciłam głowę w przeciwnym kierunku, by nie musieć zakładać własnych okularów ;) Następnie lewą pachę trzeba było czymś posmarować, chwilę pomasować szpatułką – wiadomo, nic bolesnego, w między czasie rozmawiałyśmy sobie. W pewnym  momencie poczułam jak Dorota przerywa czynność, a kiedy wznowiła „jeżdżenie” po mojej skórze, dociskała przyrząd nieco bardziej. Dopiero kiedy zwróciłam uwagę na dźwięki wydawane przez urządzenie dotarło do mnie, że to już: trwa właśnie epilacja laserem, której w ogóle nie czuję :P Przerwa służyła zmianie szpatułki na specjalną szafirową głowicę emitującą promienie niszczące cebulkę włosa.

Przy epilacji prawej pachy pojawił się mały… dyskomfort, bo określenie „ból” byłoby trochę na wyrost: były to trzy-cztery krótkie ukłucia, których siłę porównałabym do depilacji nóg depilatorem. Takie zjawisko jest normalne, bo skóra nie jest unerwiona równomiernie; bardziej boli też tam, gdzie leży ona blisko kości. Dla mnie takie odczucia są całkowicie obojętne, ale warto pamiętać o oszacowaniu własnego progu bólu zanim zdecydujemy się na tę metodę.
 
Ta błoga mina na obu zdjęciach mówi chyba sama za siebie... ;)
Po zabiegu epilacji laserowej efekty nie są widoczne od razu. Jak wspomniałam, niszczy on zakotwiczenie włosów w skórze, a nie samo owłosienie, dlatego nie musimy poświęcać się i zapuszczać buszu jak np. do depilacji woskiem, który musi mieć co „złapać” :D Włosy zaczynają wypadać po około dwóch tygodniach, ale u mnie proces ten jeszcze się nie zaczął, a podczas oczekiwania można normalnie włosy golić bez obaw. Z kolei za trzy tygodnie wybieram się na kolejny zabieg z serii, by tym razem uderzyć w te włosy, które ostatnio były jeszcze w fazie uśpienia. Po zakończeniu serii liczę na kilka miesięcy spokoju i już cieszę się na myśl o rzuceniu maszynki w kąt! Która z nas by się nie cieszyła?

Jeśli chcecie zapoznać się z faktami i mitami na temat tego zabiegu oraz innych metod usuwania włosów, zajrzyjcie na stronę Une Belle Peau, gdzie wszystko jest klarownie wyjaśnione.

Jakie metody depilacji preferujecie? Interesują Was posty na ten temat? Lato w pełni, więc ciężko się od tego wymigać, nawet jeśli się bardzo chce ;)

Buziaki!
Ania


Ten post jest efektem współpracy między mną a firmą. Zapewniam Was o tym, że fakt nie wpłynął na uczciwość wystawianych tu przeze mnie opinii:
 bloguję zbyt długo, by narażać moją relację z Wami i zaufanie, jakim mnie darzycie. Mam nadzieję, że dalej się lubimy! :)

4 komentarze:

  1. Fajny post:). Ja ostatnio zaryzykowałam i spróbowałam depilacji pach depilatorem. Pierwsze było trudne, ale teraz jak robię to regularnie gdy włoski są jeszcze krótkie to idzie mi dużo łatwiej;). Pewnie bym się skusiła na fotodepilację ale puki co depilator wystarcza;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie depilator na nogi to nic, ale pod pachy próbowałam wielokrotnie i za nic w świecie nie daję rady. Odpuściłam ;)

      Usuń
  2. Aniu, jak z perspektywy czasu oceniasz ten zabieg?

    OdpowiedzUsuń
  3. Poprawna forma to "w międzyczasie". ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger