11/07/2014

5 rzeczy, których zaniedbania będziemy gorzko żałować w przyszłości

Halloween przyszło i przeszło, a ja za straszenie biorę się dopiero dzisiaj. Jest bowiem kilka takich nawyków, na których wyrobienie czas jest właśnie TERAZ. Nie jutro, za miesiąc albo za rok, a już na pewno nie lat kilka(-naście), bo wtedy będzie już za późno – tak po prostu. Oczywiście skutki naszego młodocianego lenistwa będzie można wtedy ukryć, zakryć, zoperować... ale nigdy nie cofniemy wskazówek zegara.

Mam świadomość, że przesłanie dzisiejszego tekstu mogłabym zamknąć nawet w jednym zdaniu: dbaj o siebie (… Garnier...). Dbaj o zdrowie, higienę czy tam urodę, ale po prostu dbaj.

Wiem też, że takich zaleceń można by tu wypisać setki: dobrze się odżywiaj, ruszaj się, wysypiaj, chodź do lekarzy, nie pal papierosów... Mogłabym siedzieć i klepać w klawiaturę do jutra, a dalej nie wypisałabym wszystkiego, a już na pewno nikt by tego nie przeczytał ;) Większość tych zaleceń jest nam zresztą znane. Dlatego postanowiłam napisać o kilku rzeczach o których z całą pewnością większość z nas wie lub intuicyjnie podejrzewa, ale przejmuje się tym zatrważająco niski odsetek otaczających mnie kobiet.

Zaczynamy!



5. Rusz się z kanapy


Na początek chyba najoczywistsza rzecz z całego zestawienia: jak się pewnie domyślacie po → tym wpisie, nie mogło jej tu zabraknąć. Nie będę pisać o diecie, suplementach, ani o niczym innym, jednak o aktywności fizycznej muszę parę słów skrobnąć ;) Jeśli nie ruszyły Was wszystkie typowe argumenty ani historia pani Danuty z mojego wcześniejszego tekstu, to może ruszy Was teoria H. J. Levine'a.

W dużym uproszczeniu, naukowiec ten wysunął hipotezę, że u ssaków istnieje pewna zależność między ilością uderzeń serca a oczekiwaną długością życia. Upraszczając jeszcze bardziej: istnieje dla danego gatunku „zaprogramowana” ilość uderzeń serca, która ma „wystarczyć” mu na całe życie. Myślę, że nie muszę dodawać, że liczby te są liczone zgrubnie, mocno różnią się między poszczególnymi populacjami, zależą od wielu czynników i tak dalej. Nie musimy się więc martwić, że po trzech miliardach uderzeń (liczba oszacowana dla ludzi) nasze serce powie hasta la vista i stanie :) Jest to tylko punkt orientacyjny.

Zanim ktoś zarzuci mi i Levine'owi, że gadamy od rzeczy (bo przecież sport to zdrowie, a ruch - jak by nie patrzeć - przyspiesza akcję serca) uściślam, że oczywiście ma to swoje wytłumaczenie. Wyobraźmy sobie osobę, która regularnie uprawia sport na poziomie zalecanym przez lekarzy dla przeciętnego dorosłego człowieka (nie odchudzającego się, bez choroby wieńcowej itp.). Wysiłek polecany większości z nas to pięć razy w tygodniu po trzydzieści minut osiągając ok. 70% maksymalnego tętna. Taka fit-osoba nie dostanie zadyszki, gdy przyjdzie jej podbiec na autobus, wtargać ciężką walizę do pociągu albo wejść gdzieś po schodach. Tymczasem dla osób prowadzących siedzący tryb życia (zwłaszcza jeśli dodatkowo mają nadwagę i inne sercowo-naczyniowe obciążenia) taki wysiłek to jak wejście na Mount Everest. W kapciach. Akcja serca po nim skacze mocno i na długo i summa summarum - „wykorzystują” więcej uderzeń z cennego zapasu trzech miliardów.

Dzięki ruchowi żyjemy dłużej. I lepiej, ale o tym nie będę już Wam truć ;)

4. Ćwiczenia Kegla


Nietrzymanie moczu jest chorobą, która większości kojarzy się z kobietami po menopauzie, a niesłusznie. Problem (poza tym, że jest powszechny) dotyczy też młodszych grup wiekowych: na przykład dwunastu procent pań w wieku 30-39 lat. Za kilka lat sama będę należeć do tej grupy i już teraz ciężko mi wyobrazić sobie jak strasznie muszą przeżywać tę chorobę cierpiące na nie osoby. Dlatego zwracam Waszą uwagę na to, że mięśnie tak zwanej przepony miednicy można ćwiczyć – postulował to ginekolog Arnold Kegel w latach czterdziestych ubiegłego wieku. U kobiet ćwiczenia te mogą stanowić prewencję (oraz terapię) nietrzymania moczu, także związanego ze stresem.

Umiem sobie wyobrazić, że kwestia ta dla większości z nas wydaje się z kosmosu – przynajmniej dopóty, dopóki nie dotknie nas czy kogoś nam znanego. Spróbujmy jednak siedząc w większym gronie ludzi wyobrazić sobie odsetek chorych. Na tej domówce, na której poza Tobą jest jeszcze dziewięć dziewczyn, jedna z Was będzie miała ten deprymujący problem już za kilka lat. Gdy siedzisz na sali wykładowej i jest Was około setki, dotknie on aż co czwartą osobę (tu już licząc w skali całego życia). Niemało, prawda?


3. Walcz o swoje zęby


Używam słowa „walcz” nieprzypadkowo – wszyscy chyba wiemy jak wygląda u nas opieka stomatologiczna. Ale jak wygląda to od drugiej strony, no, to już jest zupełnie inna historia. Szukając dla Was statystyk, zajrzałam na PortalDentystyczny.pl i po przeczytaniu słów:

Podstawą profilaktyki jest higiena, dieta oraz usuwanie, co najmniej raz na pół roku, osadu i kamienia nazębnego. NFZ uważa to jednak za luksus, refunduje taki zabieg tylko raz w roku.

... zastanowiłam się: czy ja w ogóle znam kogoś, kto z tego korzysta – choćby nawet i raz w roku? A potem doczytałam, że „Przeciętny rodak, dobiegający siedemdziesiątki, ma już tylko siedem własnych zębów.” (źródło: nto.pl) [pisownia oryginalna]

Holy Jesus on a stick. SIEDEM własnych zębów. Nie ma szans, żebym dopuściła do czegoś takiego. Nie wyobrażam sobie nosić koronek po trzydziestce, a po czterdziestce protezy. I Wy też do tego nie dopuszczajcie!

Zakładam, że o prawidłowej higienie jamy ustnej nie muszę Wam pisać*, ale serio: chodźcie na regularne przeglądy. Jeśli akurat żaden ząb nie boli, fakt długiego oczekiwania na wolny termin nie powinien do nich zniechęcać (mnie nie zniechęca na pewno), a robimy coś dobrego dla siebie i za dwadzieścia lat będziemy sobie gratulować tej decyzji.

*ale jedną ciekawostką się podzielę: może wiecie, a może nie wiecie, że alkohol powoduje m.in. nowotwory jamy ustnej. Co jakiś czas w świecie nauki pojawiają się przesłanki, że być może alkoholowe płyny do płukania ust przyczyniają się do powstawania nowotworów w tym mechanizmie (klik, klik). Nie ma na to twardych dowodów, nie wiadomo czy kiedykolwiek będą (bardzo ciekawy list polecam przeczytać tutaj), niemniej jednak: są alternatywy dla alkoholowych płukanek i warto dać im szansę :) Przykładem mogą być produkty na bazie aminofluorku i fluorku cynawego.

EDYCJA: A przy okazji tematu dbania o zęby, zajrzyj do mojego wpisu na ten temat! Pamiętam, że tekst „Higiena jamy ustnej naturalnie, ale racjonalnie? To możliwe!” bardzo się Wam podobał :)

2. Chroń się przed słońcem


U takiej Ceromaniaczki jak ja nie mogło tu tego zabraknąć. Słońce nam szkodzi. To fakt potwierdzony taką ilością badań naukowych, że nie wystarczyłoby mi miejsca na wszystkie ważne linki ;) Szkodzi na zdrowie i na cerę, głównie przez przyspieszenie jej starzenia się. Nie chcę kiedyś bulić za botoks albo lifting z myślą, że mogłam tego uniknąć kupując filtr za trzy dyszki ;)

Jeśli jednak nie wyobrażasz filtrowania się SPF 50 wiosną/latem, a SPF 30 jesienią/zimą – szanuję to. Osobiście uważam, że trzeba mieć hopla z przerzutką żeby to robić, no i tak się składa, że ja go mam :P Co jednak powiesz na najzwyklejsze w świecie unikanie słońca? Chowanie się w cieniu, noszenie nakryć głowy i okularów – nie brzmi chyba aż tak źle, prawda? :)

Jeśli i to jest nie do przyjęcia, to warto się chociaż nie opalać. Nie leżeć plackiem na plaży, nie skwierczeć w ogródku czy na balkonie. To już powinno być absolutne minimum! Jednak znając podejście moich znajomych do strzaskanej na mahoń skóry ucieknę się jeszcze do ostateczności: błagam, chociaż solaria omijaj szerokim łukiem. Z całą pewnością tego nie pożałujesz, a armia pudrów brązujących i samoopalaczy oraz moda na jasną karnację będą Twoimi sprzymierzeńcami :)

1. Noś odpowiedni stanik


Temat-rzeka, na szczęście coraz częściej pojawiający się w kobiecych mediach. W dobie darmowych porad brafitterek (na pewno jest tak chociażby w Esotiq i większości innych sieciówek) i staników sportowych za 30 zł (Lidla oraz H&M polecam) noszenie źle dobranej bielizny to po prostu zbrodnia. I warto do takiej brafitterki przejść się nawet jeśli biustonosz nosisz od dwudziestu lat i jesteś swojego rozmiaru pewna tak jak koloru swoich oczu. Nie dość, że werdykt może Cię zaskoczyć (been there, done that), to efekt dobrania kroju idealnego do Twojej budowy piersi może po prostu rozwalić na łopatki.

O tym jak wygląda zaniedbany biust po latach nie będę Wam pisać. Tak po prawdzie powinnam po prostu wkleić zdjęcie, ale nie wiem czy wtedy nie przesadzę z tym straszeniem... ;)

***

Ode mnie na dzisiaj to tyle. Chciałabym przy okazji pozdrowić z tego miejsca moje szalone przyjaciółki, które czytają tego bloga i myślą, że ja nic o tym nie wiem :D Jesteście słodkie się tak kampicie, ale już czas na wyjście z szafy ;) Żałuję tylko, że nie zobaczę Waszych min jak to przeczytacie...

Loffciam Was! ;)
Ania

18 komentarzy:

  1. przydatny post, ja dodałabym jeszcze o ciepłym ubieraniu się w zimę (żeby chronić nerki i dłonie)

    OdpowiedzUsuń
  2. Poruszyłaś bardzo istotne sprawy, mam nadzieję, że wiele kobiet to przeczyta! Najbardziej się przychylam do ochrony przed słońcem. Zawsze się dziwiłam moim koleżankom, które smażyły się bez filtra, żeby tylko szybciej się opalić. A ja co roku słucham, jaki ze mnie białas. :D
    Bardzo fajnie piszesz, przyjemnie się czyta:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę bardziej dbać o zęby. Od czasu do czasu zawsze mi się coś ukruszy i o ile kiedyś - wiem dlaczego - przez złe odżywianie - tak teraz - nie mam pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem w jakim mieście studiujesz, ale jeśli jest u Was jakiś uniwersytet medyczny, to zapewne jest na nim wydział lekarsko-dentystyczny. Studenci stomatologii od bodajże III roku robią darmowe przeglądy (takie kompleksowe, z oceną stawów żuchwowych itd.) i moim zdaniem bardzo warto z tego skorzystać - a przy okazji i im pomóc wyrobić te normy :)

      Usuń
  4. Bardzo fajny post. Wydawałoby się, że to rzeczy oczywiste, ale wielu osobom dasz do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. szczególnie ruch - ostatnio na niego stawiam... z mięśniami kegla problem najczęściej powstaje w czasie ciąży i tak niestety najczęściej zostaje...

    pozdrawiam ciepło
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mądre rady. Niestety większość z nas nie myśli o tym na co dzień..

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny , przydatny wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ruch wrzuciłabym nawet na 1 miejsce! i zdrowa dieta! i profilaktyczne badania krwi, regularnie! ważne rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, z tymi badaniami krwi to bym się nie zgodziła ;) Moim zdaniem zataczająca coraz szersze kręgi moda na przypisywanie badaniom krwi jakiejś bez mała profetycznej wartości jest bezpodstawna, a właściwie to wręcz szkodliwa.

    Aha, a kolejność była przypadkowa! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O zęby dbam, słońca unikam jak mogę, no to teraz czas zapoznać się z tymi ćwiczeniami Kegla :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio staram się ruszyć tyłek z kanapy czy sprzed lapsa i zaczynam ćwiczyć, strasznie się zaniedbałam pod tym względem. O ząbki dbam, a również i stanik zaczęłam kupować w sklepach z bielizną :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dobrze ze o tym piszesz, tym bardziej, ze nastal nowy rok i wiele osob chce cos zmienic w swoim zyciu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Staniki!!! Jak mało osób o tym pisze... Sama zainteresowałam się tym tematem, zmierzyłam sie i na internetowym bra-fitterze zobaczylam, jaki powinnam mieć rozmiar. Wyszło 70E / 65F. Szok! Zawsze chińskie staniki kupowałam 75-80C. Jednak poszłam do sklepu i poprosiłam o 70 DD, bo E brzmiało dla mnie kosmicznie. Od razu zostałam zmierzona przez stojących w pobliżu. Pani przyniosła, poszłam przymierzyć i się okazało, że za mały. E też... Gdy w innym sklepie dobrałam stanik, koronkowy, cienki bez zadnych gąbek czy wkładek, pod bluzką widać było jakbym miała ze dwa rozmiary większy biust. Tyle znaczy dobrze dobrany stanik. Polecam wydac stowke, czy dwie na na prawdę dobry stanik (są tez tańsze, ale ja lubię koronkowe :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Kremu z filtrem używam cały rok, dokładnie tak, jak piszesz. Jeśli jestem na słońcu, moją skórę zawsze chroni wysoki filtr. W wakacje chodzę w kapeluszu, na solarium ostatni raz byłam wiele lat temu, gdy uważałam, że mocna opalenizna jest modna i piękna. I wtedy wydawało mi się, że jestem blada, choć, jak patrzę na zdjęcia z tamtego okresu wyglądałam jak mulatka.
    Do dentysty na przegląd także chodzę, może nie bardzo regularnie, ale staram się raz w roku zobaczyć co tam słychać w mojej paszczęce.
    Dodałabym do Twojej listy regularna cytologię, USG/mammografię piersi oraz raz w roku badanie ogólne krwi i moczu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam w podsumowaniu - chciałam skupić się na rzeczach... mniej oczywistych. Myślę, że jeśli ktoś mimo tych wszystkich kampanii dalej nie bada się regularnie u lekarza, to żaden mój blogowy post tego nie zmieni :(

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger