10/05/2014

Niedziela dla włosów (2): jak NIE przeprowadzać NdW, czyli z piwną płukanką nieudany eksperyment

Niedzieli dla włosów nie warto robić w pośpiechu... bo zamiast relaksującego rytuału można zafundować sobie gorączkową walkę z efektami własnej nieuwagi ;)

Dostałam w prezencie droższe piwo, którego aromat zupełnie mi nie podszedł. Po kilka próbach pozwoliłam w końcu wygazować mu się i w myślach zaplanowałam piwną płukankę do włosów z jego udziałem. Gdzieś kiedyś czytałam, że jest to ciekawa proteinowa kuracja i skoro okazja się sama nadarzyła, to czemu by nie? Niestety, z powodu pośpiechu nie pomyślałam, by przedtem poczytać jak taka płukanka powinna wyglądać. A powinna być przede wszystkim ROZCIEŃCZONA – co najmniej 1:1, a na niektórych blogach czytałam wręcz o 1:2 czy 1:3. Ja o tym nie pamiętałam, stąd cudowny efekt posklejanych strąków:


włosy w świetle naturalnym / zbliżenie na sztywne jak drut strączki


Oto czego użyłam:

- oliwka Babydream fur Mama na kilka godzin,
- mycie skóry głowy żelem Babydream Kopf-bis-Fuss,
- mycie długości odżywką Mrs. Potter's z ginkgo biloba i keratyną,
- odżywka do włosów Alverde z olejem arganowym i migdałowym na dziesięć minut,
- płukanka z nierozcieńczonego piwa xD,
- wcierka Loxon 5%,
- zabezpieczenie końcówek serum Bioelixire.

Po całym rytuale i lekkim podsuszeniu włosów zaplotłam je w warkocz, bo którego rozlątaniu moim oczom ukazała się totalna masakra. Jak wyglądają posklejane włosy wie chyba każdy, odpuszczę sobie plastyczne opisy ;) Macie zresztą zdjęcia powyżej. W każdym razie, natychmiast po ujrzeniu tego pobojowiska pobiegłam spłukać włosy dużą ilością letniej wody i oto jak wyglądały po takiej reanimacji:






Końce wymagają po lecie podcięcia, to nie ulega wątpliwości. Ale poza tym jest zupełnie nieźle i widzę, że włosy są doproteinowane, ale nie przeproteinowane. Wizualnie nie jest do końca dobrze, ale trudno powiedzieć czy to wina samej płukanki, czy mojej pomyłki :D

Do płukanki z piwa z całą pewnością jeszcze wrócę. Staram się eksplorować ten element pielęgnacji (obecne planuję wrócić do mojej płukanki rozjaśniającej z niedawnego wpisu) i zanim ocenię czy moje włosy lubią piwo czy nie, muszę dać im szansę poznać się z nim we właściwy sposób ;)

8 komentarzy:

  1. Też już mi się zdarzyło coś takiego i to nie raz.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha :)! Kto czyta nie błądzi! :)! ale pomysł z piwem generalnie zacny :)!

    OdpowiedzUsuń
  3. He he, no i tak można :)
    Robiłam kiedyś piwną płukankę, rozcieńczoną, ale nie spodobała mi się i tak ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle, że to zależy od porowatości włosów. U mojej znajomej taka płukanka dawała super efekty, u mnie raczej nie, za to octowa już tak, za to u koleżanki już nie ;) Trzeba próbować metodą prób i błedów by przekonac się co pasuje naszym włosom :)

    OdpowiedzUsuń
  5. niewiadono jak rozcieńczone piwo zawsze posklejało i usztywniło mi włosy, dlatego już jej nie stosuje :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, a moje włosy bardzo fajnie się układają po porteinach, leję na nie także nierozcieńczone piwo i jest ładnie - co osoba to inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A mycie szerokości czym?
    Lena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten jakże wiele wnoszący komentarz ;)

      PS. Czyżby (Magda)lena? ;>

      Usuń

Copyright © 2016 Kosmeologika , Blogger